Kiedy blisko rok temu pisaliśmy na łamach 'Paszportu' o debiucie giełdowym Peloton Interactive (PTON  ), mało kto mógł przypuszczać, że firma produkująca rowery stacjonarne podłączone do internetu, zrobi tak zawrotną karierę na giełdzie.

Tym bardziej, że debiut na parkiecie nie należał do udanych, ponieważ spółka zakończyła ten ważny dzień na minusie. Można to jednak usprawiedliwić szczególnymi okolicznościami segmentu IPO, które miały miejsce rok temu o tej porze.

I chociaż jesienią ubiegłego roku dyskutowano, czy nowoczesny 'domowy' sprzęt od Peloton w postaci rowerów treningowych za 2200 USD albo bieżni za ponad 4000 USD znajdzie uznanie wśród klientów, z pomocą przyszła pandemia COVID-19, a tym samym szereg obostrzeń z tym związanych, pogrążając tradycyjne siłownie, na rzecz ćwiczeń w zaciszu domowym. W efekcie marka odnotowała skok zainteresowania, co przełożyło się na duży wzrost kwartalnych przychodów, a kurs akcji Peletonu eksplodował zyskując 260% od marcowych dołków. Czy podstawowe liczby uzasadniają taki wzrost?

Trzeba przyznać, że sprzęt od Peloton jest odpowiedzią na dwa największe wyzwania branży zdrowia i fitness. Siłownia w domu z dostępem do instruktora i bazy ćwiczeń daje konsumentom poczucie wirtualnej wspólnoty, poza tym użytkownicy Pelotonu nie muszą już dojeżdżać na siłownię i tym samym tracić czasu. Droga z 'home office' na 'home fitness' jest bardzo krótka. Połączenie tych dwóch czynników przełożyło się na wysoką sprzedaż w ostatnim kwartale w wysokości 420,2 milionów USD oraz przychody z subskrypcji w wysokości 98,2 miliona USD. Wyzwania związane z utrzymaniem formy fizycznej w okresie kwarantanny, z pewnością miały znaczy wpływ na słupki sprzedaży. Jak długo konsumenci będą cieszyć się nabytymi sprzętami w domu? Badania wskazują, że z reguły tracą zainteresowanie po kilku miesiącach. Poza tym Peloton oferuje tylko bieżnię i rower, w przygotowaniu jest także 'wiosło', jednak nie ma na razie dokładnych informacji, kiedy ów sprzęt miałby się zmaterializować.

Na ile efekt pandemii wyczerpał długoterminowy wzrost spółki?

Pandemia koronawirusa stanowi dla firmy znakomitą okazję na rozwój biznesu. Peleton doświadcza bardzo niskiego wskaźnika rezygnacji, poniżej 1%, co wskazuje, że zarówno sprzęt jak i abonamenty są bardzo atrakcyjne i satysfakcjonujące dla klientów. Jednak pomimo niesamowitego wzrostu sprzedaży i łącznych przychodów r/r, lawinowo rosną koszty operacyjne - w tym marketing i koszty administracyjne, a firma w dalszym ciągu jest wysoce nierentowna. Chociaż od momentu wejścia na giełdę spółka notuje zmniejszenie strat netto licząc jako odsetek całkowitych przychodów, wyraźnie widać, że Peloton przekłada dalszy wzrost i umacnianie pozycji na rynku, ponad osiągnięcie zysków. Komentatorzy wskazują, że być może w obecnej pandemicznej rzeczywistości może być to właściwa strategia.

Oczekiwania na przyszłość są wysokie, ale i prawdopodobnie już ujęte w aktualnej cenie akcji. To, czy rynek wycenia spółkę sprawiedliwie czy nie, najpewniej w dużym stopniu potwierdzą kolejne raporty kwartalne. Trzeba także pamiętać, że skutki pandemii słabną w czasie, co prawdopodobnie wpłynie na spowolnienie wzrostu sprzedaży w kolejnych miesiącach. Branża fitness to trudny biznes, który trudno się broni. Obecnie siłą Pelotonu jest siła marki i pewna moda na ćwiczenia z domu, jednak budowana wysokim kosztem rzędu czwartej części przychodów. Firma nie może wydawać tylu pieniędzy w nieskończoność.