Akcje DIDI Global (DIDI  ) spadły wczoraj o 19,5%, po informacji, że chińskie organy regulacyjne zablokowały pobieranie i korzystania z aplikacji do zamawiania wspólnych przejazdów. Firma, która zaledwie kilka dni temu zadebiutowała na giełdzie, znalazła się w centrum działań dotyczących cyberbezpieczeństwa przeprowadzanych przez chiński rząd.

Termin ogłoszenia regulacyjnego nie jest przypadkowy, bo miał miejsce w środku długiego weekendu Święta Niepodległości i zaledwie kilka dni po przeprowadzeniu udanej oferty publicznej za 4,4 miliarda USD, co w gruncie rzeczy uczyniło ją jedną z największych IPO ostatniej dekady. Według The Wall Street Journal chińscy regulatorzy 'zalecili' DiDi opóźnienie debiutu giełdowego, a sama spółka ponoć była świadoma konsekwencji przeprowadzenia oferty publicznej i inauguracji notowań w Nowym Jorku. Inwestorzy mogą czuć się zwyczajnie oszukani.

Chiński regulator z Pekinu w niedzielę nakazał sklepom z aplikacjami w Chinach definitywne usunięcie aplikacji DIDI, a działalność samej apki zablokował, co poważnie ogranicza zdolność firmy do prowadzenia działalności. Oficjalnie chińska agencja ds. cyberprzestrzeni wyraziła zaniepokojenie, czy w związku z giełdowym debiutem dane osobowe niemal pół miliarda użytkowników 'apki chińskiego Ubera' nie są narażone na ryzyko. W praktyce, działanie rozgniewanego komunistycznego rządu jest odwetem na chińskich spółkach technologicznych, które masowo poszukują kapitału publicznego za oceanem i wybierają parkiet amerykański zamiast krajowego.

W poniedziałek chińscy urzędnicy ogłosili podobne śledztwa w innych nowo upublicznionych chińskich firmach technologicznych - giełdzie transportowej Full Truck Alliance (YMM  ) i aplikacji rekrutacyjnej online Kanzhun (BZ  ).

Informacja wywołała ogółem dużą nerwowość w sektorze chińskich firm notowanych w Nowym Jorku, a rykoszetem oberwały inne znane technologiczne spółki jak DouYu International (DOYU  ) [16,5%], Zhihu (ZH  ) [15,3%], UP Fintech Holding (TIGR  ) [14,4%], KE Holdings (BEKE  ) [10,3%], Bilibili (BILI  ) [9%] czy Tuya (TUYA  ) [8,7%].

Nie jest jasne, czego Chiny będą wymagać od DiDi, zanim pozwolą firmie ponownie zarejestrować nowych użytkowników i wznowić działalność w kraju. DIDI wyraził w ośwaidczeniu chęć współpracy z krajowym regulatorem w rozwiązaniu wszelkich problemów, jednak nie zmienia to faktu, że spółka w oczach zakłopotanych inwestorów jest na długi czas spalona. Rynek nienawidzi niepewności, tymczasem optymistyczne perspektywy wzrostu chińskich spółek trzeba skonfrontować z coraz bardziej agresywnymi działaniami chińskiego rządu, który będzie chciał wywierać presję na kolejne chińskie firmy planujące wejście na amerykańską giełdę. Po to, aby tego nie robiły.

Wczorajsze wydarzenie po raz kolejny potwierdza, że inwestowanie w chińskie spółki jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się (przy)trafi. Zalecamy zachowanie szczególnej ostrożności przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.