Aston Martin pierwszy raz od dekady zanotował zysk kwartalny. Przynosząca efekty restrukturyzacja legendy brytyjskiej motoryzacji sprawia, że coraz głośniej mówi się o możliwym debiucie giełdowym spółki.

Zaprezentowane przed kilkoma dniami (24.05.) wyniki za pierwszy kwartał 2017 r. brytyjskiego producenta sportowych samochodów przyniosły oczekiwany od lat zysk. Potwierdziło to tym samym skuteczność strategii przyjętej kilka lat temu.

Aston Martin DB11 - najnowszy model z serii DB, dzięki któremu sprzedaż zanotowała rekordowy poziom w I kwartale 2017 r.
Aston Martin DB11 - najnowszy model z serii DB, dzięki któremu sprzedaż zanotowała rekordowy poziom w I kwartale 2017 r.

Zysk przed opodatkowaniem w pierwszym kwartale wyniósł 5,9 miliona funtów (7,6 miliona dolarów). Jest to znaczna poprawa w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku, kiedy to Aston Martin zanotował stratę w wysokości 29,7 milionów funtów. Z kolei EBITDA wyniosła 43 miliony funtów, co oznacza marżę równą 23%. Przychody w omawianym okresie wzrosły o 100% i wyniosły 188 milionów funtów. Zarząd spółki potwierdził bardzo optymistyczną prognozę na bieżący rok, która zakłada EBITDA na poziomie 170 milionów funtów (w 2016 r. strata 162,8 milionów funtów). Przychody z kolei mają przekroczyć poziom 800 milionów funtów.

Poprawa wyników nastąpiła na skutek zarówno silnego wzrostu sprzedaży oraz intensywnej restrukturyzacji w ubiegłych latach. Wynik finansowy za ubiegły rok obciążony był licznymi odpisami związanymi z restrukturyzacją oraz różnicami kursowymi związanymi z osłabieniem funta po referendum ws. Brexitu (55 milionów funtów). Liczba sprzedanych egzemplarzy w pierwszym kwartale wzrosła o 75% do 1 203 egzemplarzy, co jest zasługą nowego modelu DB11. Plan na cały rok zakłada wzrost liczby sprzedanych aut o 30% w porównaniu do 3 687 sztuk rok temu.

Aston Martin DB11
Aston Martin DB11

Andy Palmer, CEO Aston Martin powołany na to stanowisko po wejściu do spółki w grudniu 2012 r. włoskiego funduszu Venture Capital Investindustrial, wdrożył ambitny plan przywrócenia legendarnego producenta aut sportowych do światowej pierwszej ligi. Jednym z elementów rozwoju marki ma być powiększenie gamy modeli. Zgodnie z ostatnimi zapowiedziami zarządu, nowe lub odświeżone modele będą pojawiały się co 9 miesięcy.

Za skokowy wzrost sprzedaży odpowiada obecnie model DB11. Jest to pierwszy całkowicie nowy model Aston Martin od kilku lat i najnowsza wersja legendarnej serii DB. Ten kosztujący prawie 200 000 dolarów nowy Grand Tourer łączy w sobie tradycję z bardzo nowoczesnym wyglądem. Przednie i tylne światła LED nadają samochodowi ostry, dynamiczny wygląd. Jest to także pierwszy model powstały przy współpracy z Mercedes-AMG - sportowym oddziałem koncernu Daimler. Na mocy zawartego w 2013 r. porozumienia, specjaliści z AMG będą dostarczać dla Astona silniki. Niemiecki koncern objął także 5% akcji Astona Martina.

Kierownictwo firmy planuje wprowadzić spore innowacje w ofercie. W przyszłym roku na rynku pojawić się ma elektryczna wersja czterodrzwiowego sedana Rapide, która bez wątpienia jest odpowiedzią Brytyjczyków na sukces Tesli S (TSLA  ). Prawdziwa rewolucja ma nastąpić w 2020 r., kiedy na ulice wyjedzie model DBX. Pojazd powinien stać się pierwszym przedstawicielem tej marki w segmencie SUV. Samochód ten ma być z założenia bardziej przyjazny użytkownikowi i rodzinny niż sportowy i luksusowy. Produkcja DBX będzie się odbywać w nowo budowanej fabryce Astona w Walii.

Aston Martin Rapide S - w 2018 r. na rynku ma się pojawić elektryczna wersja tego modelu.
Aston Martin Rapide S - w 2018 r. na rynku ma się pojawić elektryczna wersja tego modelu.

Wyjście spółki na prostą wywołało falę spekulacji dotyczących możliwej oferty publicznej akcji Aston Martin. Najnowsze nieoficjalne doniesienia wskazują, że może to nastąpić na początku 2018 r. Rzecznik Aston Martina ucina dyskusję o możliwym IPO informując, że spółka jest w pełni skupiona na realizacji siedmioletniego biznesplanu, a wszelkie decyzje dotyczące przyszłej struktury właścicielskiej leżą w gestii udziałowców. Jak jednak przyznał rzecznik Investindustrial, największego akcjonariusza spółki, banki bardzo często przychodzą i proponują swoje usługi przy debiucie giełdowym.

Inspiracją do wejścia Aston Martina na giełdę ma być ogromny sukces giełdowego debiutu włoskiego konkurenta - Ferrari (RACE  ). Akcje Ferrari od debiutu zyskały ponad 50%. Jest to efekt bardzo wysokiej wyceny giełdowej tych akcji. Wynika to z podejścia inwestorów, którzy postrzegają włoską markę jako markę dóbr luksusowych, a nie producenta samochodów. Akcje Ferrari na nowojorskiej giełdzie są warte 16-krotność EBITDA - znacznie więcej niż u innych koncernów motoryzacyjnych jak BMW (6,8x) czy Daimler (2,4x). Gdyby zastosować taki sam multiplikator jak w Ferrari, to Aston Martin wart byłby ok. 2,5 miliarda funtów. Brytyjska firma może być bardzo atrakcyjna dla inwestorów po ostatnich zmianach. Udana restrukturyzacja i będąca w trakcie odnowy gama modeli, która zyskuje uznanie wśród klientów, sprawia, że ze znalezieniem chętnych na akcje spółki nie powinno być problemu. Zarząd Astona wzorem włoskiego konkurenta postawił na inne niż samochody produkty ze znaczkiem tej 100-letniej marki. Brytyjska firma jest obecna także na rynku jachtów i łodzi motorowych, apartamentowców, galanterii skórzanej, jak również wózków dziecięcych.

--- Więcej na temat debiutu giełdowego Ferrari i jego nowej strategii pisaliśmy w artykułach Debiut giełdowy Ferrari oraz Ferrari próbuje ustalić swoją tożsamość. ---

Bez wątpienia wejście na giełdę byłoby ogromnym osiągnięciem Aston Martina i potwierdzeniem wyjścia z kłopotów, które od lat trapiły spółkę. Nadzieja, że brytyjskiemu producentowi udałoby się powtórzyć sukces Ferrari, może być jednak płonna. Chociaż Aston Martin jest starszy od firmy z Maranello, to znacznie mniej rozpoznawalny wśród konsumentów. Oznacza to, że może nie być łatwo o tak wysoką wycenę, jaką cieszy się Ferrari. Samochody Astona mają także niższą wartość rezydualną. Angielska firma jest mniejsza od włoskiego konkurenta. W 2016 r. wyprodukowała ona 3 687 samochodów, podczas gdy fabrykę Ferrari opuściło ich ponad 8 tysięcy. Najbliższe kilka lat będzie kluczowe, ponieważ spółka będzie musiała potwierdzić, czy jest w stanie utrzymać rentowność inwestując w nowe modele. Może się także okazać, ze inwestorzy obniżą swoją wycenę akcji Ferrari, ponieważ pojawi się firma, z którą można je porównać.

Egzemplarz Astona Martina DB5 z 1964 r., który zagrał w filmie Goldfinger.
Egzemplarz Astona Martina DB5 z 1964 r., który zagrał w filmie Goldfinger.

Marka Aston Martin ma piękną, choć trudną ponad 100-letnią historię. Jest ona utkana pasmem sportowych sukcesów, ale także aż siedmioma bankructwami. Firma została założona w 1913 r. przez Lionela Martina, który był kierowcą wyścigowym. Czasy największej świetności marki przypadają na okres po II wojnie światowej, kiedy to w 1947 r. firmę przejął przemysłowiec David Brown. To za jego czasów rozpoczęto produkcję serii DB, której nazwa pochodzi od inicjałów ówczesnego właściciela. Bodaj najbardziej znanym przedstawicielem tej serii jest model DB5, który zapisał się w dziejach popkultury jako samochód Jamesa Bonda w filmie Goldfinger. Co ciekawe, w tym czasie silniki do samochodów Aston Martin projektował polski inżynier Tadeusz Marek. Najtrudniejszy okres spółka przeżywała na początku lat 80., kiedy produkcja niemal zamarła. W 1982 r. fabrykę Astona opuściły jedynie 32 auta. Spore zmiany nastąpiły, kiedy w 1994 r. w ramach tworzenia Premiere Automotive Group, nowym właścicielem marki został Ford (F  ), który jednak w 2007 r. sprzedał swoje udziały. Obecnie głównymi akcjonariuszami, oprócz wspomnianych już Investindustrial i Mercedesa, są pochodzące z Kuwejtu firmy Investment Dar i Aleem Investment.