Właściciel portalu społecznościowego Snapchat (SNAP  ), pomimo już prawie dwóch lat notowań na giełdowym parkiecie, nadal jest maruderem, a ostatnie kilkanaście tygodni ubiegłego roku to niekończąca się lawina spadków. Kilka dni temu, na wieść o lepszych od oczekiwań wyników kwartalnych, kurs eksplodował, a spółka od początku roku jest już na 50% plusie. Czy nadszedł czas na kupno SNAP?

Akcje spółki, w trakcie sesji w środę 6 lutego, gwałtownie wzrosły aż o 22% w reakcję na publikację wyników finansowych za czwarty kwartał, z którego wynika, że operator serwisu społecznościowego odnotował wzrost przychodów o 36% (389,8 mln USD, wyprzedzając prognozę Street o 377,5 mln USD), ale co najważniejsze, zmniejszył stratę netto do 0,04 USD na akcję, natomiast dzienna liczba aktywnych użytkowników uległa ustabilizowaniu na poziomie 186 mln (rynek oczekiwał 185 mln). Owa stabilizacja to po części efekt poprawy wydajności działania aplikacji Snapchata dla urządzeń mobilnych z Androidem, która od dawna nie funkcjonowała w pełni prawidłowo.

SNAP nadal traci dużo pieniędzy, ale CEO Evan Spiegel zakomunikował, że firma jest "znacznie bliżej osiągnięcia rentowności, ponieważ utrzymaliśmy stosunkowo płaską strukturę kosztów w ciągu ostatnich pięciu kwartałów", a jednocześnie znacznie zwiększył przychody. Pozostaje pytanie na jak długo inwestorom wystarczy optymizmu po tak euforycznym przyjęciu kwartalnych dokonań? Tym bardziej, że kurs 8.50 USD stanowi ledwo połowę ceny z IPO sprzed dwóch lat.

Evan Spiegel
Evan Spiegel

Z pozytywnych wiadomości należy wskazać, że serwis utrzymuje względnie stałą bazę użytkowników, która spadła mniej niż 1% w skali roku i obecnie wynosi 186 mln. Wskazuje to, że trend spadkowy został wstrzymany i Snapchat nie traci już użytkowników na rzecz Facebook (FB  ) czy Instagrama. Co zaskakujące, Snapchat pozostaje również najlepszą siecią społecznościową dla nastolatków ze Stanów Zjednoczonych, tak wynika z większości ankiet branżowych. Inwestorom może podobać się również rosnący średni przychód na użytkownika (wzrost o 37% r/r), co oznacza wzrost z przychodów z reklam oraz możliwość większej ekspozycji reklamodawców i lokowania ich produktów w ramach jednej reklamy.

Spółka również starannie kontroluje koszty i wydatki, które spadły o 10% rok do roku do kwoty 585 mln USD. Połączenie stabilizacji bazy użytkowników, wzrostu przychodu z reklam na użytkownika i zawężenia strat wskazuje, że SNAP mógłby potencjalnie osiągnąć zysk operacyjny w ujęciu ogólnym, w ciągu kilku kwartałów. Ale są tez złe sygnały.

Głównym źródłem obaw analityków są finanse spółki oraz niekończące się straty i wysoki współczynnik nieopłacalności biznesu zgodnie z obowiązującymi w Stanach Zjednoczonych zasadami księgowymi. Utrzymanie bazy użytkowników jeszcze nie oznacza sukcesu, ponieważ wzrost ich liczby nie rośnie proporcjonalnie do wzrostu całej sieci społecznościowej. Dla porównania Facebook zwiększył liczbę dziennych użytkowników o 9% rok do roku do 1,52 miliarda (według raportu z ostatniego kwartału), a Instagram Stories powiększył bazę z 400 do 500 milionów w okresie od czerwca do stycznia. SNAP wciąż 'wyciska' więcej przychodów ze swoich userów, ale strategia ta może być niewydajna w dłuższej perspektywie. Spółka poinformowała, że w pierwszym kwartale prognozuje przychody w wysokości od 285 do 310 mln USD.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, opublikowany raport pokazuje, że spółka zatamowała krwawienie i może stanowić bazę pod dalszą ewolucję serwisu społecznościowego na lepsze, jednakże wydaje się, że eksplozja radości była nieco przesadzona i gdy emocje opadną, spółka może oddać całą lukę w najbliższym terminie. SNAP nadal szoruje po dnie, jest daleko za konkurencją i potrzeba więcej argumentów, aby móc jednoznacznie stwierdzić, że jest dobry moment, aby rozpocząć zakupy papierów SNAPa z horyzontem długoterminowym.