Styczeń na amerykańskich parkietach zakończył się najsilniejszymi wzrostami licząc od 1987 roku. Akcje spółek porządnie odreagowały po dużej wyprzedaży w grudniu. Przyjrzymy się akcjom spółek z branży motoryzacyjnej - General Motors (GM  ), Honda (HMC  ) oraz Ferrari (RACE  ), które znacznie pokonały szeroki rynek w pierwszym miesiącu nowego roku. Skąd tak mocne wzrosty?

General Motors (wzrost wartości akcji o 16% w styczniu) dał swoim akcjonariuszom powody do radości, które ogłosił na corocznym briefingu dla inwestorów. Według komunikatu spółka podsumowała solidny rok 2018 wskazując na czwarty kwartał, w którym spodziewa się lepszych niż wcześniej prognozowano wyników finansowych oraz przedstawiła wytyczne na rok 2019, które mają przyczynić się do uzyskania jeszcze lepszego bilansu, napędzane przez obniżanie kosztów ze względu na niedawno ogłoszoną restrukturyzację oraz wyższe zyski, które ma wypracować nowa oferta dla konsumentów. Prognozy finansowe się sprawdziły, GM z łatwością pokonał konsensus rynkowy - zyski wprawdzie spadły o 13% r/r do 1,43 USD za akcję, ale były zdecydowanie powyżej oczekiwań (1,21 USD). Przychody wzrosły o 1,8% do 38,4 mld USD. Wyniki podtrzymują nadzieję inwestorów, że działania restrukturyzacyjne zaczynają się opłacać.

W przypadku Hondy (wzrost o 13% w styczniu) ostatnie wzrosty to w dużej mierze odreagowanie po zanotowaniu poziomów low nie widzianych od 2016 roku, ale też kilka dodających wiatr w żagle informacji od spółki. Dzięki popularności kompaktowego crossovera CR-V, Honda zanotowała sprzedaż w grudniu w Stanach Zjednoczonych na poziomie 42 079 pojazdów typu CR-V, o prawie 14% więcej niż rok wcześniej, uzyskując miesięczny rekord dla tego modelu. Poza tym koncern zapowiedział, że 4 lutego na rynek wejdzie Honda Passport 2019 - nowy pięcioosobowy SUV średniej wielkości, który był dostępny dla odwiedzających styczniowe targi North American International Auto Show. Sprzyjający klimat wokół spółki popsuły wyniki opublikowane 1 lutego, z których wynika, że firma uzyskała rozczarowujący zysk operacyjny, który spadł o 40% w porównaniu z rokiem ubiegłym.

Logo Ferrari na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych w dniu 21 października 2015 roku.
Logo Ferrari na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych w dniu 21 października 2015 roku.

Włoska stajnia Ferrari w tym roku idzie jak burza notując od początku stycznia aż 28% wzrostu (27% w styczniu), jednak podobnie jak w przypadku japońskiego koncernu, to efekt odbicia po trzech spadkowych miesiącach, ale nie tylko. Kluczowy wpływ na wynik miała publikacja wyników kwartalnych firmy, w której znalazł się szereg czynników wskazujących na doskonałą kondycję producenta luksusowych pojazdów. Inwestorzy, choć nie zaskoczeni bezpośrednio wynikiem finansowym spółki, zwrócili szczególną uwagę na niemalejący popyt na jednostkę napędową 812 Superfast z silnikiem V12 oraz fakt, że w przeciwieństwie do niektórych marek luksusowych borykających się ze spadkiem sprzedaży w Chinach w czwartym kwartale, Ferrari zdołało poprawić ubiegłoroczne wartości popytu w Chinach, Hong Kongu i na Tajwanie, które wzrosły o 6% w stosunku do poprzedniego kwartału i aż 13% rok do roku. Analitycy wskazują, że zapowiadane nowe modele producenta, a także stały popyt na jego wysokomarżowe samochody z silnikiem V12, podniosą przychody, zyski, marżę operacyjną i przepływy pieniężne w bieżącym roku, powyżej dobrych wyników z roku 2018.