BMW rozwija swoją elektryczną linię, ale wciąż nie odchodzi od klasycznych silników spalinowych.

Niemiecki gigant ujawnił plany na swoje najnowsze dziecko: elektryczny sedan i4.

Detale jeszcze nie wypłynęły, jednak wiemy, czego można się spodziewać. Silnik ma mieć 530 koni mechanicznych, zasilany baterią, pozwalająca na zasięg około 480 kilometrów. Pojemność akumulatora ma wynosić 80 kWh. Prędkość 100 kilometrów na godzinę osiągnie w bite 4 sekundy, jednak można się spodziewać, że i4 posiadać będzie zarówno napęd na tylne, jak i na wszystkie koła, co ostatecznie zapewni różne czasy od zera do ,,setki".

I4 będzie też jednym z pierwszych BMW wyposażonych w system ,,infotainment". Termin znany jest raczej z mediów i kojarzony jest z połączeniem mediów i rozrywki, jednak niemiecki koncern nadaje temu swój wymiar. System nazwany jest iDrive 8 i działać będzie za pośrednictwem prawie 15-calowego ekranu dotykowego, który będzie zintegrowany z niewiele mniejszym cyfrowym panelem wskaźników na desce rozdzielczej. Wraz z obrotowym kontrolerem na konsoli środkowej, system będzie oferował także zaawansowane polecenia głosowe i obsługę wszystkich znanych funkcji, które tylko dusza zapragnie: Apple CarPlay, Android Auto czy funkcje mobilne sieci 5G.

Cena i4? Prawdopodobnie około 50 tysięcy dolarów. Premiery należy się z kolei spodziewać już w 2022 roku.

Model ma rywalizować z innymi ,,elektrykami", między innymi Teslą (TSLA  ) Model 3 czy Audi e-tron GT.

Nowe BMW oznacza rozwijanie elektrycznej strony popularnej ,,bety", jednak firma nie planuje na razie pozbywać się silników spalinowych. Prezes firmy, Oliver Zipse, zaznaczył, że BMW wciąż będzie rozwijać, budować i sprzedawać samochody z silnikami spalinowymi, w tym hybrydy plug-in. Tłumaczy to prostymi potrzebami rynku i popularnością klasycznych BMW. ,,Jeśli nie będzie klientów na owe silniki na naszych 140 rynkach, zaprzestaniemy ich produkcji". Fani klasycznych samochodów ze stajni Niemców mogą więc na razie spać spokojnie - ,,spaliniaki" BMW jeszcze nie zginęły.

Trzeba przyznać, że w dzisiejszych czasach jest to niepopularna strategia. Sporo wielkich koncernów motoryzacyjnych powoli ogłasza już daty, w których planuje przejść na produkcję jedynie pojazdów zeroemisyjnych. General Motors (GM  ) ujawniło, że planuje sprzedawać jedynie takie auta do 2035 roku. Volvo również - deklarując wręcz, że będzie firmą produkującą jedynie samochody elektryczne do 2030 roku.

Może się to jednak okazać lepszą strategią, bo BMW w swojej produkcji może nie mieć wyboru. Kilka państw i stanów zapowiedziało już zakaz sprzedaży samochodów spalinowych w niedalekiej przyszłości. Wielka Brytania i stan Kalifornia zaproponowały już taki zakaz, który obejmowałby nie tylko silniki spalinowe, ale również hybrydy, a wejść w życie miałby w 2035 roku. Norwegia natomiast planuje, aby wszystkie nowe samochody osobowe i dostawcze sprzedawane w kraju miały zerową emisję do 2025 roku.

Należy też pamiętać, że w Grupie BMW na BMW... świat się nie kończy. Do koncernu należą też inne znane marki, takie jak Mini czy Rolls-Royce, które akurat w elektryczności leżą na przeciwległych biegunach. Mini planuje produkować jedynie samochody elektryczne w połowie lat trzydziestych, natomiast w przypadku Rolls-Royce planów takich na razie nie ma. Zipse zapewnia jednak, że elektryczny R-R pojawi się do końca dekady.