"Grecja nigdy nie spłaci swojego długu" - informowały ostatnio media w związku z burzliwymi negocjacjami w sprawie zadłużenia kraju względem Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości 1,55 mld EUR. Obok długu w IMF, Grecja ma również pokaźny dług publiczny, który w 2014 roku wyniósł ponad 317 mld EUR, czyli stanowił 177% jej PKB. Tego długu Grecja z pewnością nigdy nie spłaci. Co ciekawe jednak, również Polska nigdy nie spłaci swojego długu, chociaż w 2014 roku był o jedną trzecią niższy od greckiego. Na świecie nie ma przecież kraju o zerowym długu publicznym. Dlaczego? Powstawanie długu jest przecież nieodzownym elementem funkcjonowania państwa i, co więcej, podstawą funkcjonowania rynków finansowych.

Rynek finansowy jest miejscem, na którym zawierane są transakcje kupna i sprzedaży różnych form kapitału pieniężnego. Uczestnikami rynku finansowego są z jednej strony podmioty potrzebujące kapitału, natomiast z drugiej - podmioty dysponujące nadwyżkami finansowymi. Kluczową rolę na rynkach finansowych odgrywają banki, które zajmują się kreacją pieniądza, czyli zwiększaniem podaży pieniądza dostępnego na rynku. W podręcznikach do ekonomii możemy przeczytać, że banki kreują pieniądz w ten sposób, że część otrzymanych depozytów przeznaczają na udzielenie kredytów. Cały problem w tym, że proces kreacji pieniądza w rzeczywistości przebiega zupełnie inaczej.

Przekonanie, że banki są jedynie pośrednikami pożyczającymi środki finansowe, które otrzymały w formie depozytów, prowadzi do błędnego wniosku, że pieniądze są kreowane na skutek oszczędzania. W rzeczywistości, jeśli, dajmy na to, gospodarstwa domowe zdecydują się oszczędzać pieniądze w formie depozytów bankowych, to do banków trafiają tak naprawdę pieniądze, które w przeciwnym razie trafiłyby do firm w formie płatności za dobra i usługi. W rzeczywistości, to nie pożyczania przez banki środków zgromadzonych w formie depozytów, ale sam akt pożyczania pieniędzy przez banki prowadzi do kreacji pieniądza. W chwili, gdy bank udziela kredytu, tworzony jest odpowiadający mu depozyt na rachunku bankowym kredytobiorcy. Właśnie w ten sposób kreowany jest pieniądz. Oznacza to, że rzeczywisty proces kreacji pieniądza wygląda zupełnie odwrotnie niż przedstawia się zazwyczaj w podręcznikach do ekonomii.

Niestety nawet niektórzy ekonomiście nie zdają sobie sprawy, że funkcjonowanie rynków finansowych opiera się właśnie na tym, że pieniądz jest kreowany "z niczego", przez sam akt udzielenia kredytu bankowego. A przecież skoro udzielenie kredytu tworzy pieniądz, spłata kredytu będzie ten pieniądz "niszczyć". W związku z tym, funkcjonowanie rynków finansowych jest i będzie związane z występowaniem długu, bo większy dług oznacza więcej pieniędzy dostępnych na rynkach.

Wydaje się, że rozwój rynków finansowych jest ściśle związany z ekspansją kredytu. System bankowy potrzebował ponad 300 lat, by wykreować pierwszy miliard euro, na wykreowanie drugiego miliarda wystarczyło już jednak niecałe dziesięciolecie, a trzeciego - tylko kilku lat. Istotnie najwyższe tempo kreacji pieniądza obserwowaliśmy w ostatnich piętnastu latach. Zbyt duża liczba kredytów hipotecznych udzielonych w ramach kreacji pieniądza doprowadziła do gwałtownego wzrostu cen na rynkach nieruchomości i stała się jedną z głównych przyczyn kryzysu w latach 2007-2009. Kryzys finansowy wkrótce przerodził się w kryzys gospodarczy, dotykając realnej sfery gospodarki, wywołał również burzliwą dyskusję na temat reformy systemu finansowego.

Strategia wyjścia z kryzysu finansowego polegała na kreacji większej ilości pieniędzy, a tym samym na udzielaniu większej ilości kredytów, choć paradoksalnie właśnie to było jego źródłem. W związku z tym, dług gospodarstw domowych wcale nie zmniejszył się, a wręcz przeciwnie nadal wzrasta od kryzysu finansowego, a kredyty hipoteczne udzielane przez banki prowadzą do dalszego wzrostu cen na rynku nieruchomości. Obok długu gospodarstw wzrastało również zadłużenie państw. Całkowity dług światowy w latach 2007-2014 zwiększył o 51 bilionów euro, co odpowiada 268% światowego PKB. Największy wzrost (o 22 bln EUR) i najszybsze tempo wzrostu (9,3%) odnotował właśnie dług publiczny.

Warto w tym miejscu zauważyć, że dług publiczny Grecji, któremu poświęcamy ostatnio tak wiele uwagi, stanowi tylko 0,06% tego długu. Skoro skutki niewypłacalności Grecji dla strefy euro są tak szeroko dyskutowane, powinniśmy również zastanowić się nad kwestią zadłużenia w skali świata. Dług 80% krajów świata jest wyższy niż przed kryzysem finansowym. Zadłużenie Chin jest czterokrotnie wyższe niż w 2007 roku, całkowity dług Stanów Zjednoczonych stanowi natomiast 269% PKB, siedmiu państwom grozi niewypłacalność. Co stanie się, jeśli dług w skali świata będzie nadal wzrastał?

Wszystko wskazuje na to, że rynki finansowe zmierzają ku kolejnemu, globalnemu kryzysowi. Należy sobie zatem uświadomić, że kryzys finansowy z lat 2007-2009 był, co prawda, największym, lecz z pewnością nie ostatnim kryzysem, który przyjdzie nam przeżyć. Podatność na kryzysy wydaje się być zatem cechą systemową obecnego systemu finansowego opartego o kreację pieniądza, która jest ściśle zależna od zwiększania zadłużenia. Co możemy z tym faktem zrobić?

Powinniśmy z ostatniego kryzysu wyciągnąć wnioski, nie przyniósł on bowiem, mimo wprowadzonych reform, żadnych kluczowych zmian dla funkcjonowania systemu finansowego. Z negatywnymi skutkami nadmiernego zadłużenia walczyliśmy przecież zwiększeniem kreacji pieniądza, co prowadziło do dalszego wzrostu długu w skali świata. Jedyną skuteczną metodą walki z kryzysem zadłużenia byłaby całkowita zmiana funkcjonowania systemu finansowego, która powinna sprawić, że kreacja pieniądza będzie odbywać się bez konieczności powiększania długu. Zmiana zasady leżącej u podstaw funkcjonowania systemu finansowego wydaje się obecnie jednak równie prawdopodobna jak spłata długu przez Grecję. Być może musimy poczekać na kolejny kryzys.