Nieco ponad miesiąc temu opisywałem zależność między elekcją Donalda Trumpa a funkcjonowaniem Systemu Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych. Wspominałem tam o rekordowo niskich poziomach na jakich znajdywały się stopy procentowe, które mają być stopniowo podwyższane. Tak też się dzieje - na marcowym posiedzeniu Federalnego Komitetu do spraw Operacji Otwartego Rynku zadecydowano o pierwszej podwyżce w 2017 roku. Stopa funduszy federalnych (z ang. federal fund rate) ma zostać podniesiona o 0,25 p.p. do poziomu wahającego się w przedziale 0,75-1%. Co ciekawe decyzja nie była jednogłośna - Neel Kashkari - nowy członek FOMC głosował za utrzymaniem nieaktualnego już poziomu kształtującego się w przedziale 0,5-0,75%. Według prezesa JPMorgan (JPM  ) w tym roku mogą nas czekać jeszcze aż cztery takie podwyżki.

Stopa funduszy federalnych często nazywana jest również główną stopą procentową (w Polsce za główną stopę uważa się stopę referencyjną). Skąd ten przydomek? Powód jest prosty. Główne stopy procentowe ze względu na swoją specyfikę są najważniejszymi stopami procentowymi na danych rynkach. W największym skrócie jest to stopa na podstawie której wyznaczane jest oprocentowanie krótkoterminowych pożyczek między podmiotami bankowymi, używana jako narzędzie do sterowania wzrostem gospodarczym Stanów Zjednoczonych. No właśnie, jak więc prezentuje się sytuacja gospodarcza w USA skoro zdecydowano się na owe podwyżki? Dane prezentują się niezwykle obiecująco. Inflacja znajduje się na poziomie wyznaczonym jako poziom docelowy - ok 2%, według prognoz temu wzrostu PKB (z ang. GDP) ma na koniec roku wynieść również ok. 2%. Co więcej wskaźnik bezrobocia w lutym tego roku znalazł się na bardzo niskim poziomie - 4,7%. Tak dobrze rokujące liczby podano jako uzasadnienie podjętej decyzji. Co mogę dodać od siebie? Na początku wspomniałem o moim artykule na temat zależności między prezydenturą Trumpa a funkcjonowaniem FEDu. Pisałem tam, że dotychczasowa polityka Banku Centralnego może być zbyt łagodna w stosunku do polityki prowadzonej przez prezydenta-elekta, być może głosujący "za" i ten fakt mieli na uwadze. Zarówno podwyższanie jak i obniżanie poziomu stóp procentowych niesie za sobą pewne konsekwencje. Dokonajmy więc krótkiej analizy jak decyzja FEDu wpłynie na życie przeciętnego Amerykanina.

Wyższe stopy procentowe równają się wyższym kosztom pożyczania pieniądza. Szczególnie odczują to więc podmioty posiadające zobowiązania długoterminowe (krótkoterminowe oczywiście też, jednak jak wiadomo - im dłuższe zobowiązanie tym większa kwota do spłacenia). Wysokość spłacanych rat ulegnie bowiem podwyższeniu. Kończy się również era tanich i łatwo dostępnych kredytów. Skutki decyzji odczują więc również podmioty, które dopiero zamierzały zaciągnąć kredyt konsumpcyjny, inwestycyjny, czy też hipoteczny. Użyłem słowa podmioty ponieważ tyczy się to każdego uczestnika rynku, niezależnie czy jest to przedsiębiorstwo, czy osoba fizyczna. Nie należy spodziewać się wyższego oprocentowania na kontach oszczędnościowych - jak podaje Fortune stopy oszczędności od dłuższego czasu praktycznie stoją w miejscu. Dobrą wiadomością jest natomiast fakt, że według przewidywań FEDu, a tym samym podjętej polityki gospodarka kraju nadal powinna rosnąć, oznacza to nic innego niż poprawę sytuacji na rynku pracy - niskie bezrobocie, wzrost płac. Wzrost poziomu stóp procentowych niesie również poważne implikacje dla całego świata. Dolar powinien się umocnić, a co za tym idzie ceny surowców rozliczanych w tej walucie mogą pójść w górę, eksport może więc stracić na opłacalności, z kolei import odwrotnie.