6 grudnia Morgan Stanley (MS  ) wydało publikację, w której zasugerowano, że Tesla (TSLA  ), twórca luksusowych samochód elektrycznych, i SpaceX, producent rakiet nośnych oraz statków kosmicznych, w tym także załogowych, powinny dokonać fuzji. Szefem pierwszej jak i drugiej spółki jest ta sama osoba - Elon Musk.

Jakie korzyści przyniosłaby taka fuzja? I czy coś takiego mogłoby się w ogóle zdarzyć?

Analityk, Adam Jonas, przekonuje, że: a) SpaceX, które posiada odpowiednio dużo środków kapitałowych, mogłoby wspomóc borykającą się z problemami finansowymi Teslę; b) Musk rozważa odejście od Tesli, aby w całości poświęcić swoją uwagę SpaceX, a fuzja umożliwiłaby stworzenie jednego przedsiębiorstwa, które przejęłoby atuty obu spółek. Jonas uważa, że Musk ma szansę dokonać "najważniejszej transakcji dekady".

Stacja ładowania Supercharger Tesli.
Stacja ładowania Supercharger Tesli.

Faktycznie istnieje wiele argumentów, które świadczą o tym, że takie rozwiązanie jest sensowne i warte przemyślenia. Tesla mogłaby wykorzystać pokaźne środki pieniężne SpaceX w wysokości około 1 mld dolarów oraz jego dobrą relację z inwestorami, którzy również skorzystaliby na tej transakcji. W pewnym sensie ułatwiłoby to życie samemu Muskowi, pozwalając mu na uniknięcie stresu związanego z raportami kwartalnymi oraz ingerencji ze strony spekulantów i inwestorów. Ponadto zarządzanie jedną spółką jest przecież dużo wygodniejsze niż dwiema na raz.

Z drugiej strony nie wszystko wygląda aż tak kolorowo. Fuzja mogłaby równie dobrze wywołać więcej problemów niż zdołałaby rozwiązać.

Po pierwsze, przemysł kosmiczny i samochodowy mogą w pewnym stopniu opierać się na podobnych elementach, jednak tak na prawdę są to dwa zupełnie różne sektory.

Po drugie, Tesla już rozszerzyła swoją działalność, dokonując w 2016 roku fuzji z SolarCity, co dodatkowo komplikuje sprawę. Jeżeli Tesla miałaby złączyć siły z SpaceX, to wykonanie zestawienia bilansowego byłoby bardzo skomplikowanym procesem. Wymagałoby to współpracy analityków z branży samochodowej, energetycznej oraz kosmicznej, którzy i tak mieliby problem z wycenieniem tak złożonej spółki.

Po trzecie, wciąż istniałoby ryzyko powiększenia się strat Tesli. Przemysł kosmiczny wymaga ogromnych nakładów pieniężnych, dlatego też takie działania podejmują zazwyczaj instytucje rządowe, które posiadają wystarczająco dużo publicznych środków. W listopadzie Tesla opublikowała najgorszy w historii raport finansowy - SolarCity okazało się przynosić więcej problemów niż korzyści. Produkcja paneli słonecznych opóźniła wejście na rynek zapowiadanego Modelu 3, a w tym samym czasie zdążyła już nadjeść konkurencja na czele z BMW (ETR: BMW), Porsche (ETR: PAH3), Toyotą (TM  ) czy General Motors (GM  ). SpaceX mogłoby zostać pociągnięte przez Teslę na samo dno.

Po czwarte, może Elon Musk wcale nie będzie chciał kolejnej spółki publicznej. W tej materii nie posiada zbyt przyjemnych doświadczeń, jako że czuje się ograniczany przez ciągły nadzór inwestorów Tesli.

Jonas w swojej publikacji nie rozwodził się na temat mechanizmów finansowych, które trzeba byłoby wykorzystać w przypadku fuzji obu przedsiębiorstw Muska. SpaceX jak na razie pozostaje spółką prywatną, która w ostatniej rundzie finansowania zgarnęła środki w wysokości 350 mln dolarów w celu podwyższenia wyceny na 21 mld dolarów. Tesla nie ma wystarczająco dużo kapitału, aby nabyć SpaceX, a więc płatność za transakcję musiałaby zostać uregulowana akcjami na rzecz spółki kosmicznej.