W minionych dniach doszło do kumulacji publikacji wyników kwartalnych kluczowych spółek z branży gamingowej - Electronic Arts (EA  ) Take-Two Interactive (TTWO  ) oraz Activision Blizzard (ATVI  ). Reakcje inwestorów oraz traderów intensywnie handlujących akcjami tych spółek, były bardzo różne. Wygląda na to, że konkurencja pomiędzy Goliatami rynku się zaostrza, a bieżący rok będzie dla branży gamingowej okresem 'przejściowym'.

Pierwsze (chwilowe) reakcje na wyniki Electronic Arts były wręcz paniczne, gdy spółka poinformowała o wynikach za III kwartał (fiskalny) 2019 roku. Wprawdzie zysk na akcję 1,95 USD był zgodny z konsensusem (1,94 USD), jednak inwestorzy rozczarowali się przychodami w wysokości 1,61 mld USD (11% więcej r/r, ale oczekiwano 1,75 mld USD), a przede wszystkim prognozami na cały rok obrotowy, które zmniejszono z 5,2 mld USD do 4,75 mld USD. Za takie, a nie inne wyniki odpowiedzialna jest słabsza od oczekiwań sprzedaż hitowej gry "Battlefield V", po którą w omawianym okresie sięgnęło aż o 1 mln mniej graczy niż prognozowano (sprzedano 7,3 mln sztuk, oczekiwano 8,3 mln).

EA nie ukrywał faktu, że w ubiegłych miesiącach gry nie sprzedawały się najlepiej. Jednak negatywny wpływ tej wiadomości na notowania spółki utrzymywał się wyjątkowo krótko, już następnego dnia podano do wiadomości, że najnowsza produkcja ze stajni "Apex Legends", battle-royal w modelu free-2-play, która miała premierę na rynku 4 lutego, okazała się frekwencyjnym sukcesem. W ciągu pierwszych dni, grę pobrało ponad 25 mln graczy (i aż 2 mln graczy grających online jednocześnie), a i sama produkcja została dobrze oceniona przez branżę jako "ekscytujący i dający sporo zabawy shooter". News wywołał falę euforii na spółce, która w ciągu trzech sesji odrobiła stratę z nawiązką i nadal znajduje się w centrum zainteresowania spekulanów, systematycznie podnosząc cenę akcji.

Równolegle zostały podane do wiadomości wyniki kwartalne innego giganta Take-Two Interactive - tu również doszło do rozczarowania poziomem sprzedaży. Spółka wprawdzie uzyskała rekordowe przychody (1,25 mld USD, wzrost o 60% r/r) i zyski (1,57 USD na akcję), znacznie poprawiając ubiegłoroczne wyniki, ale to i tak za mało, aby spełnić oczekiwania analityków. I to wszystko mimo niższych od oczekiwań wyników sprzedaży pozycji 'Red Dead Redemption II', która od października znalazła 'tylko' 23 mln nabywców (bardzo dobre otwarcie i szybkie rozproszenie w kolejnych tygodniach), co i tak uczyniło ją najlepiej sprzedającą się grą video w 2018 roku. Niemniej jednak prognozy przedstawione przez spółkę na kolejny kwartał (oczekiwane 530-580 mln USD uaktualniono do 450-500 mln USD przychodu), wzbudziły niepokój u inwestorów, którzy postanowili sprzedać akcje. W przeciwieństwie do walorów EA, tu nie doszło do kontry ze strony kupujących, od początku 2019 roku, akcje firmy są na 9% minusie (stan na 18.02).

Po tak zdumiewających wynikach rynek spoglądał już tylko na Activision Blizzard - spółka nie ma najlepszego okresu na nowojorskim parkiecie - od jesieni, kiedy to zapowiedziała mobilną wersję gry 'Diablo', jest solidnie przeceniana. Poza tym spółka zmaga się ze słabnącym zainteresowaniem graczy wobec kluczowych dla firmy tytułów ("Overwatch", "World of Warcraft"), kosztem gier mobilnych i darmowych. I tu kolejna niespodzianka - choć spółka przedłożyła najlepsze historyczne wyniki (przychody 2,38 mld USD), prezes Bobby Kotick zapowiedział zmiany w strukturach, cięcia kosztów i niższe prognozy finansowe na przyszły rok, w którym firma spodziewa się znacznych przychodów w wysokości około 6,03 mld USD, gdyż nie ma w kalendarzu znaczących premier. W związku z tym, spółka ma dokonać zwolnień grupowych, w trakcie których liczba etatów ma zostać uszczuplona o 8 proc. (czyli około 775 osób). Zarząd podczas konferencji określił bieżący rok jako 'przejściowy' dla biznesu spółki, tymczasem inwestorzy nie są pewni, czy koncentracja na większych tytułach będzie właściwą długoterminową strategią dla firmy.