Chcąc wykorzystać ogromny potencjał, jaki oferuje indyjski rynek, Apple podjął decyzję o rozpoczęciu produkcji iPhone'ów w Indiach.

Jak poinformował rząd indyjskiego stanu Karnataka, lider globalnego rynku smartfonów firma Apple (APPL  ) rozpocznie produkcję swoich urządzeń w Indiach. Fabryka produkująca telefony z jabłuszkiem ma się mieścić w Bengaluru, a pierwsze egzemplarze opuszczą zakład pod koniec kwietnia.

Firma kierowana przez Tima Cooka od dłuższego czasu interesowała się mocniejszym wejściem na indyjski rynek. CEO Apple odwiedził ten kraj po raz pierwszy w maju ubiegłego roku, kiedy to także w Bengaluru ogłoszono utworzenie centrum R&D. Zatrudnieni w nim programiści mają rozwijać system iOS, promować w indyjskim środowisku informatycznym stworzony przez Apple język programowania Swift oraz budować aplikacje na Apple TV i Apple Watch. Jednocześnie w mieście Hyderabad otwarto biuro Apple, gdzie armia 4 000 programistów rozwija aplikację z mapami dostępną dla użytkowników iPhone'ów. Szczegóły uruchomienia produkcji w Indiach ustalono w styczniu, kiedy władze stanowe i federalne spotkały się z szefostwem Apple. Omówiono wtedy wymagania stawiane przez amerykańską firmę, która oczekiwała rozluźnienia surowych regulacji dotyczących inwestycji zagranicznych w Indiach oraz zwolnień podatkowych na importowane komponenty i urządzenia przez okres 15 lat.

Targ w centrum Bengaluru, Indie
Targ w centrum Bengaluru, Indie

Jak pisaliśmy w artykule iPhone - Made in China produkcją smartfonów dla Apple zajmują się dwie tajwańskie firmy: Foxconn i Wistron. Podobnie będzie w Indiach, gdzie wytwarzaniem tych urządzeń zajmie się Wistron. Firma ta posiada już w fabrykę w Bengaluru, w której powstają komponenty do telefonów. Teraz zostanie ona rozbudowana i zaaranżowana tak, aby mogły tam także powstawać iPhone'y. Wistron rozpoczął już także poszukiwania pracowników m.in. na stanowisko iPhone program operations manager. Urządzenia opuszczające fabrykę w Bengaluru mają trafiać w całości na wewnętrzny rynek.

Podczas gdy z siedziby Apple w Cuppertino nie płyną żadne oficjalne wieści odnośnie wejścia na indyjski rynek, to bardzo dużo na ten temat mówi się w Indiach. Zlokalizowanie nowej fabryki Apple właśnie tam postrzegane jest jako spora szansa na rozwój branży nowych technologii. Bardzo dobrze wpisuje się ona także w program prowadzony przez rząd nazwany Make in India, mający na celu rozwój produkcji krajowej. Jak stwierdził minister IT stanu Karnataka, Priyank Kharge, fabryka Apple w Bengaluru "przyspieszy tworzenie ekosystemu najnowszych technologii oraz łańcucha dostaw w stanie [Karnataka], które są niezbędne dla Indii aby móc konkurować globalnie". Nie przez przypadek jako siedzibę fabryki, oraz wcześniej także centrum R&D wybrano Bengaluru, gdzie mieszczą się najlepsze uczelnie techniczne Indii. Także stamtąd wywodzą się największe indyjskie firmy technologiczne jak ISRO, Infosys, Wipro i HAL. W związku z tym bardzo często Bengaluru jest nazywane Doliną Krzemową Indii. Nie mniej jednak Indie w dalszym ciągu mają słabą pozycję na globalnym rynku technologicznym. Może o tym świadczyć łańcuch dostaw firmy Apple, która ma 766 dostawców w 28 krajach. Najwięcej, bo 346 z nich zlokalizowanych jest Chinach, 126 w Japonii, a 69 w USA. Tylko jeden dostawca pochodzi z Indii.

Panorama Bengaluru, Indie
Panorama Bengaluru, Indie

Zapewne do podjęcia decyzji o rozpoczęciu produkcji w Indiach przyczyniło się zliberalizowanie w czerwcu 2016 r. przepisów, zgodnie z którymi urządzenia sprzedawane w kraju powinny być w 30% wyprodukowane w Indiach. Podczas pierwszej wizyty w kraju, władze Apple uznały to jako jedno z głównych ograniczeń wstrzymujących go przed zainwestowaniem na subkontynencie. Teraz sprzedaż detaliczna pod jedną marką (tak jak to się dzieje w przypadku Apple i jego sklepów) może się odbywać bez ograniczeń przez 3 lata. Jeśli sprzedawane produkty wykorzystują unikatową technologię i w kraju jest ona niedostępna, może on otrzymać zwolnienie z 30% lokalnego zaopatrzenia przez kolejne 5 lat. Dzięki temu możliwe będzie zbudowanie firmowej sieci sprzedaży (co już zapowiedziano), co będzie oznaczać ogromną rewolucję na indyjskim rynku. Jak dotąd sprzedaż urządzeń Apple prowadzona była wyłącznie przez autoryzowanych sprzedawców, których usługi nie były najlepiej oceniane przez klientów. W konsekwencji iPhone'y w Indiach były bardzo drogie. Jeden z tańszych modeli smartfona Apple: iPhone SE kosztuje w Indiach 39 000 rupii (ok. 580 dolarów), a w USA można go kupić za równowartość 30 000 rupii (450 dolarów).

W tym miejscu dochodzimy do najważniejszej kwestii czyli ceny urządzeń. Ze względu na wysoką cenę iPhone'y są telefonami luksusowymi i niemal nieosiągalnymi dla przeciętnego użytkownika w tym dość ubogim kraju. Bardzo dobrze sprzedają się one wśród najbogatszych Indusów, ale dla większości mieszkańców są zdecydowanie za drogie, chociaż są dobrze rozpoznawalne. Z tego też powodu, w Indiach sprzedawane są w dalszym ciągu starsze wersje iPhone'ów, które wycofano już ze sprzedaży w Europie i Ameryce Północnej. Jak informuje Counterpoint Technology Market Research w 2016 r. sprzedaż tych urządzeń wyniosła 2,5 miliona sztuk. Daje to firmie Apple jedynie 2% udziału w rynku i dopiero 10. miejsce. Zdecydowanym liderem rynku jest Samsung, którego udział rynkowy szacuje się na ok. 25%. Jak wynika z danych Canalys za czwarty kwartał 2016 r. na znaczeniu zyskują także chińscy producenci jak np. Xiaomi, Oppo, Lenovo i Vivo, którzy trafiają do indyjskich odbiorców swoją ofertą bardzo tanich urządzeń oraz agresywnym marketingiem. Oppo szybko zbudowało swoją markę sponsorując popularne show w telewizji ,rozgrywki krykieta oraz współpracując z lokalnymi celebrytami.

Sklep Oppo Electronics
Sklep Oppo Electronics

Średnia cena smartfonu w Indiach wynosi mniej niż 200 dolarów, co dobrze pokazuje przepaść między dotychczasowymi cenami Apple a kondycją rynku. Przeniesienie produkcji pozwoli na obniżenie kosztów. Samo cło na import urządzeń elektronicznych wynosi 12,5% wartości urządzenia. W pierwszej kolejności zakład w Bengaluru mają opuścić modele SE. Wynika to z faktu, iż Wistron produkuje już zbliżone do siebie modele iPhone 5 i SE, co zapewne miało znaczenie przy wyborze podwykonawcy.

Obniżenie cen w Indiach i rozwój sieci sprzedaży powinien pomóc Apple zwiększyć swój udział w tym obiecującym rynku, szczególnie w obecnej sytuacji. Jak pisaliśmy w artykule Umarł król, niech żyje król. Koniec dominacji iPhone'a w Chinach, rynek chiński i tajwański osiągnął nasycenie, a coraz większą popularnością cieszą się lokalne marki jak Oppo. Podobnie dzieje się na bogatszych rynkach w Europie i Ameryce Północnej. W najbliższych latach globalny rynek smartfonów ma rosnąć w tempie 3%. Z kolei w Indiach będzie to 18%. Do 2020 r. sprzedanych zostanie tam 750 milionów sztuk tych urządzeń. "Pomimo demonetyzacji w Indiach, która wywarła spory nacisk na wyniki ekonomiczne w ostatnim kwartale, mieliśmy rekordowo wysokie przychody, i w związku z tym jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego powodu. Myślę, że w dłuższym okresie, to doskonały ruch, i jestem dobrej myśli jeśli chodzi o to, jak sobie tam radzimy. Prowadzimy rozmowy na temat licznych zagadnień, włączając w to sprzedaż detaliczną, i mamy jasne intencje, aby zainwestować w tym kraju i wierzę, że jest to wspaniałe miejsce, w którym powinniśmy być obecni." - powiedział Tim Cook podczas ogłoszenia wyników kwartalnych w styczniu bieżącego roku.

Tim Cook
Tim Cook

Jednocześnie na agendę negocjacji prowadzonych przez zarząd Apple i indyjskie władze miał wrócić temat pozwolenia na sprzedaż używanych smartfonów. Złożona wcześniej propozycja spotkała się z ostrą krytyką biznesu i rządu Indii. Możliwość importu używanych telefonów z Europy i Ameryki i odsprzedaży ich w Indiach kłóciłoby się z programem Make in India promowanym przez obecny rząd Narendry Modiego, który zakłada wspieranie produkcji krajowej. Dodatkowo powstały jak najbardziej uzasadnione obawy, że Indie stałyby się globalnym śmietnikiem, gdzie spływałyby miliony niepotrzebnych urządzeń, które trafiałyby na wysypiska. Ze względu na ogromną ilość niebezpiecznych związków zawartych w komponentach telefonów, mogłoby to grozić toksycznym skażeniem gleby. Producenci, którzy ustalili sobie cel recyklingu w 70% swoich urządzeń, mogliby z tego tytułu masowo wysyłać stare telefony do Indii.

Z drugiej strony Apple zapewnia, że sprzedawane urządzenia spełniałyby najwyższe standardy jakości i ochrony środowiska, co mogłoby być weryfikowane przez niezależne audyty. Firma prowadzi w USA i kilku innych krajach politykę skupowania starych urządzeń za każdym razem, gdy na rynek wchodzi nowy model iPhone'a. Część z nich jest rozkładana na części, a część trafia do ponownej sprzedaży. Indie ze swoim rynkiem zdominowanym przez tanich producentów, wydają się być idealnym miejscem na wprowadzenie takiej sprzedaży na większą skalę. Jak twierdzi Tim Culpan z Bloomberga, Indie wspólnie z Apple mogłyby stać się światowymi pionierami w recyklingu smartfonów. Cały proces jest niezwykle rygorystyczny, czasochłonny i wymagający sporo pracy. Jego zdaniem to idealna rzecz dla tego rozwijającego się kraju, który chce zaistnieć w branży nowych technologii, a jednocześnie stworzyć nowe miejsca pracy w tym obszarze. Firma z Cuppertino wydaje się być idealnym partnerem do tego, ponieważ najlepiej ze wszystkich opracowała ona logistykę zwrotów. Oczywiście dawanie drugiego życia używanym telefonom nie brzmi tak ekscytująco jak produkcja supertelefonów, ale z drugiej strony od czegoś trzeba zacząć. A na pewno zapewni to więcej miejsc pracy niż wyłącznie składanie telefonów, które niemal w całości będą pochodzić z Chin (przynajmniej przez pierwsze 8 lat).