Włoski producent samochodów - firma Ferrari NV (RACE  ) nieszczególnie często jest na ustach mediów, a i akcje spółki rzadko kiedy doświadczają większych szarpnięć ceny. Tymczasem kilka dni temu kurs się oberwał na tyle mocno, że spółka wróciła na pierwsze strony portali. Pierwszy raz od debiutu. Co się stało?

Wbrew pozorom wcale nie wyniki finansowe stały za załamaniem kursu spółki, a inne czynniki. Raport finansowy producenta egzotycznych samochodów jest bardzo zadowalający, zysk netto wzrósł aż o 18 proc. do 160 mln EUR, co dało wynik 0,84 USD na akcję. Zysk Ferrari wzrósł mimo mniejszych od oczekiwań przychodów (906 mln EUR), który wzrósł zaledwie 1,6 proc. r/r.

W trakcie konferencji prasowej nowy dyrektor generalny Louis Camilleri, który zasiada na tym stanowisku od dwóch tygodni, starał się uspokoić inwestorów po śmierci swojego poprzednika, charyzmatycznego Sergio Marchionne. Jednak cena akcji Ferrari spadła gwałtownie po tym, jak Camilleri określił agresywne cele finansowe do 2022 roku, zaplanowane jeszcze przez Marchionne na początku bieżącego roku, jako "aspiracyjne".

W styczniu Marchionne zapowiedział, że skorygowany zysk EBITDA Ferrari (czyli zysk przed odsetkami, podatkami, amortyzacją) wyniesie 2 mld EUR w skali roku, nie później niż w 2022 r. - około dwukrotnie więcej niż obecnie.

Ten cel wydawał się w znacznym stopniu uzasadniać wysoką cenę akcji spółki. Wydaje się, że Camilleri chce zmniejszyć oczekiwania, określając cel Marchionne jako wygórowany. W trakcie konferencji dociśnięty pytaniami przez analityków, wymijająco stwierdził, iż "Ta liczba [2 mld EUR skorygowanego EBITDA] jest z pewnością aspiracyjnym celem, a my zrobimy wszystko, co możemy, aby zrealizować nasze plany. To wszystko, co mogę powiedzieć" . Nie ma się zatem co dziwić, że rynek nerwowo zareagował na taki przekaz. Czar nieco prysł, czyżby to koniec kilkuletniej hossy na spółce? Z technicznego punktu widzenia, problemy mogą się zacząć w momencie spadku poniżej poziomu 120 USD.

Marchionne planował szczegółowo przedstawić strategię rozwoju Ferrari w briefingu dla inwestorów we wrześniu, a Camilleri potwierdził, że firma będzie trzymać się tego planu. Inwestorzy będą musieli poczekać jeszcze kilka tygodni, aby dowiedzieć się, jak - i czy w ogóle - Ferrari zamierza podwoić zysk w ciągu następnych czterech lat.

Ferrari ma trzy główne źródła przychodów. Sprzedaż samochodów sportowych i części zamiennych stanowi większość, ale firma osiąga również przychody ze sprzedaży silników innym producentom (w szczególności Maserati) i zespołom wyścigowym, a także z sponsoringu i innych przychodów związanych z zespołem wyścigowym Formuły 1, zwanym Scuderia Ferrari.