Archie Block jest maklerem giełdowych o ponad trzydziestoletnim doświadczeniu w zawodzie. Pochodzi z Flatbush w Brooklynie.Archie Block zaczął swoja pracę w dziedzinie handlu opcjami w 1958 roku jako urzędnik, jednak już dziesięć lat później prowadził własną firmę, Marsh Block, & Co. Inc. Był świadkiem rozwoju transakcji o wysokiej częstotliwości (ang. high-frequency trading), a także początków obrotu opcjami na giełdach papierów wartościowych. Opowiedział Paszportowi do Wall Street o zmianach, jakie zaszły w dziedzinie handlu opcjami.

"Opcje były wtedy czymś egzotycznym," mówi Block o handlu opcjami na początku lat 60. Tylko kilku maklerów giełdowych zajmowało się handlem opcjami, a wszystkie opcje sprzedawano na rynku pozagiełdowym. Block wspomina, że wtedy, kiedy chciało się kupić opcje, trzeba było zadzwonić do przedstawiciela handlowego, który następnie łączył się poprzez linię centralną jednocześnie z kilkoma maklerami, z których każdy liczył na to, że to właśnie on zaoferuje najniższą cenę.

Archie Block (z prawej) w sali notowań (lata 60.)
Archie Block (z prawej) w sali notowań (lata 60.)

"Podoba mi się ten stary sposób na handel opcjami. Wtedy trzeba było umieć negocjować," mówi Block. Pracował wyłącznie z gazetą i telefonem pod ręką, oferował ceny w oparciu o własną wiedzę o spółce, wczorajszą cenę zamknięcia jej akcji, zmienność jej notowań, a także wolumen akcji. Większość tych informacji wymieniał z pamięci, na gorąco, bez zastanowienia. "Składałem wtedy od trzystu do pięciuset ofert dziennie," wspomina Block. Co więcej, składając oferty musiał zawsze liczyć na to, że to cena oferowana właśnie przez niego okaże się najlepsza (oraz na to, że uda mu się znaleźć kogoś, kto zaoferuje jeszcze niższą cenę, po której będzie mógł kupić opcję).

Archie Block jako prezes Marsh, Block & Co.
Archie Block jako prezes Marsh, Block & Co.

"To było trudne, ale niezwykle ekscytujące i podniecające. Cały dzień tylko 'Dalej, dalej, dalej!' mówi Block.

Później, kiedy opcje były już notowane na giełdzie, zaczęto je sprzedawać po ustalonych cenach. Block widział, jak zwiększała się liczba oferowanych opcji, od opcji na akcje 16 spółek na samym początku, do olbrzymiej liczby opcji dostępnych dzisiaj.

"Odkąd rozpowszechniły się opcje notowane na giełdzie, pozarynkowy obrót opcjami zaczął powoli zamierać, a wraz z nim odchodzili powoli starzy maklerzy giełdowi," opowiada Block. Jego firma jednak nie zaprzestała działalności. Ponadto, kiedy w latach 70. amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SCC) zniosła handel opcjami po ustalonych cenach, Archie Block, podobnie jak jej konkurent, Charles Schwab, zaczął oferować je po niskich cenach. Block wspomina, że w tym czasie, wolumeny obrotów były tak wysokie, że giełda była zamknięta w środy, a w pozostałe dni tygodnia była otwarta tylko przez pół dnia, ponieważ maklerzy nie mogli nadążyć za popytem.

"W tym czasie pracowałem 16 godzin w tygodniu. Resztę czasu spędzałam na basenie w moim apartamentowcu. To było czyste szaleństwo," mówi Block.Firma Blocka zawsze korzystała z innowacyjnych rozwiązań, była więc również jedną z pierwszych firm inwestycyjnych, w której używano komputera o nazwie Quotetron. Generował on oferty w sposób zautomatyzowany: dla danej akcji zapisywał jej ostatnią sprzedaż, informację, czy jej cena rośnie czy spada, a także jej wolumen obrotów. Co więcej, Block pamięta, że jego firma kładła duży nacisk na rozwój tej technologii, dodając coraz to więcej funkcji. "Odegraliśmy ogromną rolę w poszerzaniu możliwości komputera Quotetron," wspomina.

Archie Block w sali notowań Marsh, Block (lata 80.)
Archie Block w sali notowań Marsh, Block (lata 80.)

Niemniej jednak, jego zdaniem automatyzacja handlu przyczyniła się do zwiększenia zmienności rynku.

"Dzisiejsza aktywność rynkowa w dużej mierze opiera się na transakcjach o wysokiej częstotliwości, a decyzje o tym, co i kiedy sprzedawać czy kupować, w firmach inwestycyjnych podejmują tak naprawdę komputery," mówi Block. Nie ma w tym nic złego, z wyjątkiem sytuacji, kiedy, jak określił to Block, pewne zdarzenie na rynku powoduje, że "wszyscy przepychają się do tych samych drzwi".

"Takie zachowanie potęguje reakcję rynku na to zdarzenie," mówi Block. Jednak nie jest mu tak bardzo przykro, że dawne czasy przeminęły.

"To wielki biznes. Dzisiaj handluje się gigantycznymi wolumenami," mówi. "Opcje nadal są prawdziwymi narzędziami dla rynku."

Oferty opcji drukowane w gazetach oraz papierowe paski notowań giełdowych
Oferty opcji drukowane w gazetach oraz papierowe paski notowań giełdowych