Ceny paliw rosną w najszybszym tempie od 2000 roku, w związku z czym rządy na całym świecie współpracują nad planem wprowadzenia większej ilości paliwa na rynek poprzez serię pożyczek lub sprzedaży. Jednak nie wszystkim krajom podoba się ten pomysł, a niektórzy twierdzą, że zaplanowane działania nie są wystarczające. We wtorek prezydent Joe Biden ogłosił, że Biały Dom planuje uwolnić 50 milionów baryłek ropy ze strategicznych rezerw ropy (SPR), co jest zdecydowanie największą ilością obiecaną przez jakikolwiek kraj. Do uwolnienia swoich rezerw zobowiązały się również Indie, które planują uwolnić 5 milionów baryłek, Wielka Brytania, która zamierza pozwolić prywatnym posiadaczom rezerw na uwolnienie 1,5 miliona baryłek oraz Japonia, która nie podała jeszcze szczegółów.

Japońscy urzędnicy powiedzieli, że kraj uwolni kilkaset tysięcy kilolitrów ropy, przy czym 100 tysięcy kilolitrów ropy przelicza się na około 630 tysięcy baryłek. Wcześniejsze doniesienia mówiły o 4,2 miliona baryłek.

Tymczasem chińscy urzędnicy stwierdzili, że kraj ten będzie uwalniał ropę ze swoich rezerw "zgodnie z własnymi rzeczywistymi potrzebami", nie podając jednak żadnych konkretnych informacji ani terminów.

Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową i jej sojusznicy (OPEC+) jest najbardziej znaczącą przeszkodą na drodze do realizacji planów Bidena dotyczących obniżenia cen paliw poprzez wpompowanie większej ilości ropy na rynek. OPEC liczy 15 członków, w tym Arabię Saudyjską, Irak, Iran i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Dziesięciu sojuszników niebędących członkami OPEC obejmują Rosję, Kazachstan i Meksyk.

Grupa wielokrotnie odpierała apele Bidena i innych krajów o uwolnienie większej ilości ropy niż jest to obecnie planowane. Wspólny wysiłek USA i krajów współpracujących mający na celu obniżenie cen paliw poprzez uwolnienie SPR, jest traktowany jako ostrzeżenie dla OPEC+, aby grupa podjęła więcej działań w celu opanowania szybko rosnących cen.

Zgodnie z obecnym porozumieniem OPEC+, grupa zwiększa wydobycie o dodatkowe 400 tys. baryłek dziennie. Według trzech źródeł, na które powołuje się Reuters, grupa nie planuje tego zmieniać. Mimo rosnących cen, OPEC uważa, że na rynku wkrótce pojawi się niedobór ropy. Wynika to w dużej mierze z podejrzeń, że dojdzie do nawrotu pandemii, a tym samym do kolejnego spadku popytu.

"Rynek wydaje się bardziej wierzyć w to, że OPEC+ będzie utrzymywał napięty bilans ropy, niż w to, że uwolnienie SPR będzie miało charakter przejściowy" - powiedziała Louise Dickson, starsza analityk rynku ropy w Rystad.

W pierwszym tygodniu listopada odbędzie się spotkanie OPEC+, na którym omówiona zostanie bieżąca dynamika popytu i podaży na rynku. Niektórzy analitycy przewidują, że OPEC może całkowicie wstrzymać podwyżki. Podczas gdy niektóre źródła sugerują, że Arabia Saudyjska i Rosja planują wstrzymanie podwyżek, inni twierdzą, że takie plany nie zostały poczynione.

Wcześniej USA współpracowały z Międzynarodową Agencją Energii (IEA), międzyrządową agencją z siedzibą w Paryżu, w celu koordynacji uwalniania rezerw ropy naftowej w wielu krajach, ale IEA nie interweniuje, by wpływać na ceny. Szef agencji powiedział jednak, że niektóre kraje zbyt restrykcyjnie podchodzą do swoich rezerw ropy.

"Niektóre z kluczowych napięć na dzisiejszych rynkach można uznać za sztuczne [...], ponieważ na dzisiejszych rynkach ropy naftowej widzimy, że wolne moce produkcyjne wynoszą blisko 6 milionów baryłek dziennie, które należą do kluczowych producentów, czyli krajów OPEC+" - powiedział szef MAE Fatih Birol.

Innymi słowy, według Birola, ropy jest pod dostatkiem, a wysokie ceny są wynikiem sztucznego niedoboru spowodowanego tym, że producenci ropy trzymają miliony baryłek w rezerwie.