Nowy plan prezydenta Bidena, mający wspomóc gospodarkę podczas pandemii, zawiera również niespodziewane podwyżki podatków.

Plan pomocniczy dla gospodarki pokazuje siłę ekonomiczną Stanów Zjednoczonych; ostatni wyniósł 1,9 biliona dolarów. Sporo ekspertów twierdzi, że wystarczy to, by pomóc gospodarce i uratować wiele miejsc pracy, jednak w planie znalazło się oprócz tego parę zaskakujących zapisów. Administracja Bidena szuka pieniędzy i owa podwyżka ma zapewnić 60 miliardów dolarów.

Jeden ze wspomnianych zapisów w ustawie stymulacyjnej ogranicza odliczenia dla spółek notowanych na giełdzie, które płacą swoim najlepiej opłacanym pracownikom ponad milion dolarów za lata podatkowe po 2026 roku. Ma to uderzyć w większe spółki. Inny zapis z kolei ogranicza sposób, w jaki międzynarodowe korporacje płacą podatki - to z kolei ma zapewnić, by więcej pieniędzy z owych danin zostało na terenie USA.

Dotychczas administracja Bidena niechętnie podchodziła do podnoszenia podatków w czasie pandemii, zwłaszcza, kiedy miliony biznesów i rodzin boryka się z poważnymi problemami finansowymi. Napotkali jednak na problem, który rozwiązać mogła jedynie warta 60 miliardów podwyżka podatków.

Stało się tak, bo istnieją zasady, które ściśle regulują prawodawstwo przyjmowane w drodze uzgodnienia budżetu. Gdyby plan Demokratów przekroczył budżet 1,9 biliona dolarów, ryzykowaliby z obstrukcją w Senacie ze strony Republikanów (tzw. filibuster), co groziłoby kompletną porażką całego pomysłu. Dzięki sprytnie włożonej podwyżce Demokraci dali radę ,,wyrobić" się we wcześniej ustalonej kwocie, nawet po dodaniu w ostatniej chwili zapisu, który zwalnia z podatku pierwsze 10 200 dolarów zasiłku dla bezrobotnych.

Aby zrównoważyć koszty, Demokraci rozszerzyli limit 500 000 USD na to, ile firm utworzonych jako podmioty przejściowe może odliczyć straty z dochodów innych niż biznes (takich jak akcje i obligacje) o dodatkowy rok. Limit ten, będący częścią ustawy Republikanów o cięciu podatkowym i zatrudnieniu z 2017 r., miał skończyć się w 2025 r. Senacka komisja finansów oczekuje, że przyniesie on 31 miliardów dolarów do budżetu.

Krytycy jednak zaznaczają, że włączenie owego limitu narusza obietnicę kampanii Bidena, kiedy to obiecywał, że nie będzie podnosić podatków dla Amerykanów zarabiających mniej niż 400 tysięcy dolarów rocznie.

Pozostałe zapisy również mają przynieść konkretne pieniądze do budżetu: zapis uchylający obecne prawo, pozwalające amerykańskich korporacjom działającym międzynarodowo na swobodę wyboru sposobu rozliczania kosztów odsetek podczas płacenia podatków, ma przynieść 22 miliardy dolarów. Ustawa ma też przynieść 6 miliardów nowych dochodów dzięki ukierunkowaniu na wynagrodzenia kadry kierowniczej; według obecnego prawa firmy mogą odliczyć od podatku większość wynagrodzeń pracowników - oprócz dyrektora generalnego, finansowego i 3 najlepiej opłacanych pracowników. Według nowego prawa, liczba osób, których wynagrodzeń nie będzie można odliczyć, zwiększy się z 5 do 10.

Cały pakiet stymulacyjny jest jednak niezwykle hojny - obejmuje m. in. czek stymulacyjny na 1400 dolarów.

Biden zdaje się podążać za niektórymi głosami w obozie Demokratów, które nawołują do wyższego opodatkowania bardziej zamożnych i korporacji. Bloomberg podaje na przykład, że administracja prezydenta planuje największe od 1993 podwyżki podatków. W planach jest, między innymi, zwiększenie stawki podatku od osób prawnych z 21% do 28%, podwyższenie stawki podatku dochodowego od osób zarabiających powyżej 400 tysięcy dolarów, zwiększenie zasięgu podatku od nieruchomości, czy też wyższa stawka podatku od zysków kapitałowych dla osób zarabiających co najmniej milion dolarów rocznie. Demokraci w 2021 roku będą mieli jeszcze czas na wdrożenie swoich pomysłów, przed wyborami do Izby Reprezentantów i Senatu w 2022 roku.