To był dobry tydzień dla amerykańskich parkietów. W czwartek Nasdaq (QQQ  ) dokonał w tym tygodniu poprawy najlepszego kursu wszech czasów. Od początku roku urósł ponad 13 proc. Równie dobrą passę ma indeks S&P500 (SPY  ), który "wdrapał" się w końcu na poziom 2800 pkt co może stanowić dobrą bazę pod rozpoczynający się sezon wyników spółek za II kwartał 2018 roku.

Prezydent Donald Trump przebywał w Europie, gdzie uczestniczył najpierw w szczycie NATO, by później spotkać się z królową Elżbietą, którą zgubił na czerwonym dywanie. Podczas spotkania z premier Theresą May, strony poinformowały na konferencji prasowej o zgodności w zakresie ustalenia bilateralnej polityki handlowej, gdy Zjednoczone Królestwo opuści Unię Europejską w ramach Brexitu. Wizyta Trumpa w Londynie spotkała się z falą protestów społecznych.

Na Wall Street rozpoczął się sezon wyników kwartalnych, inwestorzy mają duże oczekiwania. Raporty opublikowały już banki Wells Fargo (WFC  ), Citigroup (C  ) i JPMorgan Chase (JPM  ).

Wells Fargo odnotował w II kwartale zysk na akcje netto 0,98 USD, co mocno nie pokryło się z oczekiwaniami analityków na poziomie 1,12 USD. Przychody banku wyniosły 21,55 mld USD. Akcje w piątek potaniały ponad 1 proc. i raczej nie dodały paliwa, by przełamać trend spadkowy. Moją analizę wyników Wells Fargo można przeczytać tutaj. Walory JPMorgan - największego banku pod względem aktywów w Stanach Zjednoczonych, znalazły się pod drugiej stronie barykady - bank zaskoczył mocno przychodami, które wyniosły 28,4 mld USD i okazały się aż o 840 mln USD wyższe od oczekiwań. Mimo to inwestorzy nie padli na kolana, a akcje zamknęły się na lekkim półprocentowym minusie. Podobna sytuacja na papierach Citigroup - bank wprawdzie zarobił więcej od oczekiwań (zysk 1,63 USD wobec oczekiwanych 1,56 USD) i uzyskał nieco niższe, niż zakładane, przychody. Akcje straciły ponad 2 proc. Reasumując, banki są w lekkiej defensywie, a ich kursy, mimo solidnych wyników, wskazują na minus.

W cieniu spółek i spotkań politycznych, znalazły się nieliczne dane makro. Amerykańskie parkiety nie przejęły się opublikowanymi danymi o inflacji, najważniejszy wskaźnik - inflacja bazowa, czyli wzrost cen dóbr konsumpcyjnych z wyłączeniem energii i żywności, wyniosła 2,3 proc., co jest najwyższym odczytem od stycznia 2017 roku. Za wzrost życia kosztów w Stanach Zjednoczonych w dużej mierze odpowiada drożejąca ropa naftowa. W ciągu ostatniego roku benzyna podrożała o 1/4, a olej napędowy niemal o 1/3 w stosunku do wartości sprzed roku.