Podczas gdy świat czeka na wyniki negocjacji między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, w magazynach amerykańskich sprzedawców rośnie ilość gromadzonych chińskich dóbr, a zamówienia stoją w miejscu.

"W tej chwili wielu ludzi rywalizuje o powierzchnię, więc niektórzy sprzedawcy na pewno będą pokrzywdzeni" - powiedział Jonathan Gold z amerykańskiej Krajowej Federacji Sprzedawców Detalicznych (NRF).

Zapasy towarów idą w górę w rekordowo szybkim tempie, przez co deficyt handlowy USA z Chinami w październiku zbliżył się do poziomu 43,1 mld dolarów. Import zaś zmniejszył się o około 13,6%. Największe amerykańskie porty przechowują obecnie w sumie 2,04 mln kontenerów.

"Rzadko dzieje się tak, aby sprzedawcy detaliczni przyjmowali produkty z wyprzedzeniem" - stwierdził Neil Saunders z GlobalData Retai. - "Jeżeli zapasy przeznaczone na okres świąteczny nie zostaną sprzedane, powstanie prawdziwa nadwyżka, a w nowym roku będą wyprzedaże."

Obniżone ceny mogą przyczynić się do wyraźnego wzrostu popytu w 2019 roku, wywierając presję na siły inflacyjne. Być może, podejmując decyzję o podwyższeniu stóp procentowych, Rezerwa Federalna USA sugerowała się właśnie tym wysokim popytem. Nie współgra to jednak z coraz mniejszym ruchem w sklepach stacjonarnych. Nadwyżka towarów w magazynach może doprowadzić do poważnych zakłóceń amerykańskiej gospodarki i rynku akcji.

Skutkiem zbyt wysokiej podaży są również rosnące koszty magazynowania i transportu. Jeśli jednak taki poziom będzie utrzymywać się przez dłuższy czas, problem zapchanych magazynów może ulec złagodzeniu, a krzywa podaży przesunąć się w lewo. To z kolei osłabiłoby presję inflacyjną w przypadku popytu.

"Nasz magazyn jest zapełniony towarami" - powiedział Mike Abt, prezes prywatnej spółki zajmującej się sprzedażą urządzeń elektronicznych i mebli Abt Electronics. - "Klimatyzatory muszą być porozrzucane w przypadkowych miejscach, w których na pewno nie powinno ich być, bo inaczej uciekamy z pomieszczenia. I zrobiliśmy to w oczekiwaniu na 15-procentowe podwyżki cen."

Wszelkie niedopasowania popytu względem podaży muszą być wyeliminowane, jeżeli gospodarka ma zachować stabilność. Przedłużająca się wojna handlowa może mieć w długiej perspektywie niszczący wpływ na kondycję gospodarki USA, ponieważ uniemożliwi sprzedawcom detalicznym opróżnianie magazynów i pobudzenie wzrostu cen. Sytuacja wygląda całkiem podobnie w przypadku ropy naftowej. Nadwyżka zapasów powoduje, że wielu dostawców wylatuje z branży, a ceny idą w dół.

"Nasze zespoły przygotowują się na każdą możliwą ewentualność i tak jak zawsze pracują z dostawcami nad ich sposobem myślenia o kosztach" - przyznał przedstawiciel Walmarta (WMT  ). - "Ale przeniesienie produkcji do innych regionów może trochę potrwać."