W poniedziałek po zamknięciu notowań, raport kwartalny opublikował jeden z najważniejszych producentów marihuany. Tilray (TLRY  ) ma w zwyczaju rozczarowywać wynikami i tym razem nie było inaczej. W jakiej kondycji jest doniczkowy biznes?

Raport Tilray nie pozostawia wątpliwości, że nie jest dobrze. W drugim kwartale spółka odnotowała przychody 50,4 mln USD, o około 10% wyższe niż w poprzednim kwartale (szacowano około 55,0 miliona USD), jednak największy niepokój budzą olbrzymie straty rzędu 0,65 USD na akcję (co nominalnie daje 81,7 miliona USD), to niemal dwukrotnie więcej niż kwartał temu i znacznie powyżej prognoz analityków (0,20 USD na akcję). Nic dziwnego, że we wtorek inwestorzy sprzedawali akcje.

Chociaż straty finansowe w zielonej branży nie są niczym zaskakującym, to wysoki deficyt wykazany przez - jakby nie patrzeć - jednego z największych producentów na rybku, każe zadać pytanie, co w biznesie nie działa. Tym bardziej, że lokalny konkurent Canopy Growth (CGC  ), publikując wyniki kwartale tego samego dnia, wykazał wzrost przychodów o 22% r/r do 82,7 miliona USD i 0,30 USD na akcję straty netto, co zostało przyjęte przez inwestorów z zadowoleniem.

Przeczytaj też: Akcje marihuany spadają. Odwrót inwestorów od zielonych doniczek konopii. Miał być hit, a jest...

Kanadyjski hodowca, poza działalnością produkcyjną, prowadzi szereg działań w ranach ambitnego promowania publicznej legitymacji marihuany, angażując się w liczne badania kliniczne nad medycznym zastosowaniem zielonej roślinki. Ma to w przyszłości przynieść efekt, gdy legalizacje będą kontynuowane i rynek się odblokuje. Jednak czy przy niewielkich rocznych przychodach rzędu 175 milionów USD, bardzo dalekiej wizji rentowności i rosnącym zadłużeniem, plan Tirlay w ogóle ma szansę dojść do skutku? Obecnie firma musi zmagać się z krótkoterminowym planem restrukturyzacji, polegającym na ustabilizowaniu problemów z przepływami pieniężnymi, zamknięciem jednej plantacji i redukcji etatów. A i tak nie wiadomo, na ile przyniesie to efekt w dłuższym terminie.

Innymi słowy, chociaż Tilray i inne firmy rosną niczym chwasty w doniczkach, wykazują chroniczny brak opłacalności. Plantacje Tilray'a i jemu podobnych będą paliły światło tak długo jak ktoś będzie chciał do tego dopłacać, ponieważ większość banków w USA czy Kanadzie nie oferuje finansowania dla firm konopowych. Stąd też szereg mniejszych firm boryka się z kłopotami finansowymi, rezerwy gotówki topnieją i nie jest pewne, czy przetrwają w dłuższym terminie.

Przeczytaj też: 5,3% dywidendy z marihuany? Czemu nie? Oto wyjątkowy REIT, który może uczynić Cię bogatszym.

Reasumując, choć kanadyjskie organy regulacyjne zniweczyły szansę dla kraju na bycie liderem w dziedzinie konopii indyjskich, a najbliższe wybory w Stanach Zjednoczonych raczej nie wyhamują postępującej powoli legalizacji, branża doniczkowa to nadal wysoce ryzykowny sektor z trudnym do określenia planem rozwoju, z uwagi na liczne regulacje.