Niektórzy inwestorzy mają nadzieję, że duże instytucje finansowe są przygotowane na wejście na rynek kryptowalut, trzymając w zanadrzu tryliony dolarów na przeprowadzenie inwestycji. Mają one czekać na spełnienie określonych warunków. Chociaż napływ pieniędzy może nie nastąpić aż tak gwałtownie, część ważnych graczy już szykuje się do inwestycji nie tylko w kontrakty terminowe typu futures i instrumenty pochodne, ale także w same kryptowaluty. Niestety, inwestorzy instytucjonalni napotykają na wiele prawnych oraz kulturowych barier.

Poważne przeszkody natury regulacyjnej powstrzymują bezpośrednie inwestycje kapitału instytucjonalnego w cyfrowe monety. Po pierwsze wciąż nie określono legalności całego szeregu kryptowalut. Mimo że amerykańska komisja papierów wartościowych i giełd SEC orzekła, że Bitcoin (BTC) oraz Ethereum (ETH) nie należą do papierów wartościowych, a do towarów, wiele tokenów może zostać zakwalifikowanych do grupy niezarejestrowanych papierów wartościowych. W takim przypadku istniałoby ryzyko wszczęcia podstępowania przez federalne organy ścigania czy umieszczenia takich papierów na czarnej liście legalnych giełd.

Po drugie przechowywanie pieniędzy fiducjarnych/ kryptowalut to wciąż kwestia wymagająca dopracowania. Instytucjom nie podoba się pomysł powierzania giełdom dużych ilości cyfrowych monet. Ważna jest dla nich wiedza, w jaki sposób przechowywane, zabezpieczane i ubezpieczane są ich fundusze. Lepszym rozwiązaniem zdaje się przechowywanie off-line, które ogranicza ryzyko kradzieży i straty.

Po trzecie w dalszym ciągu niepokoi kwestia związana z ryzykiem kontrahenta. Chociaż od czasu Mt. Gox oraz BTC-e giełdy znacznie zwiększyły poziom bezpieczeństwa, tegoroczne przykłady włamań na Coinrail, Bithumb czy Bancor pokazują, że hakerzy również zrobili krok do przodu. Należy zatem dążyć do dalszej optymalizacji zabezpieczeń.

Po czwarte problemem jest płynność kryptowalut, która dalej utrzymuje się na niskim poziomie. W porównaniu do średniego dziennego wolumenu obrotu na giełdzie NYSE wynoszącego 50 mln dolarów czy na rynku walutowym w przypadku wymiany USD/EUR wolumen obrotu na rynku kryptowalut jest bardzo niski. Inwestorzy instytucjonalni nie chcą niespodziewanie wpływać na rynki bądź utknąć w pozycjach o niskiej płynności. Atrakcyjniejszy jest zatem znacznie wyższy wolumen. Wreszcie, giełdy kryptowalut muszą osiągnąć zgodność z zasadą "poznaj swojego klienta" oraz regulacjami przeciwdziałającymi praniu brudnych pieniędzy w takim stopniu, jak robią to giełdy akcji. Co więcej, konieczna jest również ochrona inwestorów przed niejasnym kształtowaniem cen oraz rynkowymi manipulacjami, które w ostatnim czasie stały się niezwykle powszechne. Wyraźna zgodność z nowoczesnymi regulacjami finansowymi jest ostatnim, acz prawdopodobnie najtrudniejszym zadaniem, którego ukończenie jest niezbędne, by przyciągnąć zainteresowanie dużych instytucji.

Przeszkodami dla inwestorów instytucjonalnych chcących wejść na rynek krypowalut są również kwestie kulturowe. Cyfrowe monety to stosunkowo nowy rodzaj aktywów (liczy sobie dopiero 10 lat), dlatego też większość inwestorów jest wobec nich nieufna. Dopóki inwestorzy indywidualni oraz klienci inwestorów instytucjonalnych wierzą w tzw. "piętno" kryptowalut jako obszaru nękanego przez nieetyczny trading czy oszustwa i przekręty typu "pump-and-dump", konserwatywne podmioty zarządzające funduszami będą przenosić kapitał w inne gałęzie gospodarki.

Ważna jest również zdolność przeciętnej osoby do zrozumienia inwestycji. Podczas gdy millennialsi wykazują większą chęć inwestowania w nowsze klasy aktywów, starzy wyjadacze u progu emerytury dużo bardziej boją się zmienności.

Oprócz tego radykalne wypowiedzi niektórych założycieli i zwolenników kryptowalut mogą działać odpychająco w przypadku dużych banków i funduszy, które posługują się bardziej wyważonym językiem.

Na szczęście, kulturowe podejście do kryptowalut ulega zmianie. Coraz częściej nie są to już wyłącznie narzędzia przewrotnego planu obalenia finansowej elity, ale instrumenty uzupełniające pomagające zwiększyć efektywność i ograniczyć koszty. Być może pewnego dnia instytucje takie jak duże banki, fundusze hedgingowe, fundusze wzajemne, fundusze emerytalne, firmy typu family office oraz państwowe fundusze majątkowe zainwestują w kryptowaluty w celu dokonania dywersyfikacji. Możemy przypuszczać, że stanie się to dopiero za dobrych kilka lat, kiedy zmianie ulegną różne standardy prawne i normy kulturowe.

Autor posiada niewielką ilość BTC.