Cyfrowe waluty to najnowsze zjawisko w świecie inwestowania, a ich popularność w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a wręcz tygodni, znów skokowo rośnie. Tylko czy to właściwa inwestycja dla drobnego giełdowego gracza?

Najpopularniejsza waluta cyfrowa Bitcoin (BTC) tylko od początku 2021 roku odnotował w szczytowym momencie wzrost o 100%, Ethereum (ETH) nieco ponad 400%, natomiast 'memiczny' Dogecoin (DOGE) gwałtownie wzrósł o 7800% w tym samym czasie (a w ciągu ostatnich 12 miesięcy 21,5 tys. proc).

Pozostaje zadać pytanie, jakie realne argumenty, poza marketingiem i zwyczajnym naganianiem w mediach społecznościowych, stoją za tak euforycznymi wzrostami krypto? Od kilku lat entuzjaści powtarzają jak mantrę argument, że kryptowaluty zmienią świat, bo są oparte na nowoczesnej technologii i staną się walutą globalną, którą będzie można używać do transakcji w różnych krajach bez konieczności ponoszenia wysokich opłat, a także taki, że krypto mogą potencjalnie zrewolucjonizować branżę bankową, finansową i tak dalej. Czas leci, ceny topowych i tych zupełnie bez znaczenia cyfrowych walut rosną, podczas gdy procesy ich wdrożenia do normalnego życia postępują niezwykle wolno. Innymi słowy, po stronie oferentów produktów i usług nie widać szczególnego zainteresowania w zakresie wdrażania płatności Bitcoinem, albo co gorsza Dogecoinem. Czas leci, a ja nadal za BTC nie kupię choćby kawy w popularnej sieci stacji paliw w Polsce czy za granicą, nie mówiąc już o rezerwacji hotelu, itp. Zastosowanie krypto w codziennym życiu, poza mikrogrupą entuzjastów jest znikome.

Kiedy obserwuję (sporadycznie) notowania krypto, zupełnie mnie to nie dziwi. Dla oferentów usług przyjmowanie płatności w kryptowalutach niesie za sobą więcej ryzyka i zachodu z przewalutowaniem niż pożytku, szczególnie przy tak wysokiej zmienności notowań waluty. Cyfrowe złoto nie stanowi już takiej atrakcji dla twardo stąpających po ziemii ludzi czy firm, bo jak tu cokolwiek oszacować, skoro wartość waluty potrafi się zmienić o kilka tys. USD w ciągu trzech godzin?

O Bitcoinie najczęściej szerzej słychać w kontekście nowych rekordów notowań albo głębokiej korekty.

Przykładów nie trzeba szukać daleko, najnowszy z nich miał miejsce, gdy największy obecny manipulator krypto w osobie dyrektora generalnego Tesla (TSLA  ) Elona Muska opublikował krytycznego tweeta na temat Bitcoina, co doprowadziło do silnego spadku notowań waluty (i akcji Tesli także). W oświadczeniu opublikowanym na Twitterze Musk, którego na znanym portalu społecznościowym obserwuje ponad 54 miliony ludzi (!), zakomunikował, że spółka wstrzymuje przyjmowanie płatności za pojazdy za pomocą popularnej waluty, wskazując na "szybko rosnące wykorzystanie paliw kopalnych do wydobywania i transakcji Bitcoin", w szczególności przywołując węgiel, "który ma najgorszą emisję ze wszystkich paliw". Nagle Bitcoin stał się nieekologiczny, niefajny, choć jeszcze w lutym bieżącego roku, gdy Tesla skupowała walutę (w niedawnym zgłoszeniu regulacyjnym spółka ujawniła, że posiada w bilansie Bitcoiny o wartości około 1,5 miliarda USD), a Musk ogłosił, że koncern będzie przyjmował płatności w BTC, był zdecydowanie fajny. Tylko po tweecie Muska notowania runeły z okolic 57 400 USD do 47 500 USD, by częściowo odbić do 49 700 USD w momencie pisania tego artykułu. Pod tweetem Muska na portalu rozgorzała gorąca dyskusja. Nie ważne, co piszą, ważne, aby być na czołówce.

To drugi zawał kursu wiodącej kryptowaluty w nieodległym czasie. Poprzedni miał miejsce po ogłoszeniu przez administrację prezydenta Bidena planów wdrożenia nowej taryfy podatkowej od zysków kapitałowych.

Ledwo kilka dni wcześniej, podczas popularnego programu rozrywkowego Saturday Night Live, Musk przyznał, że Dogecoin to 'szwindel', po to by kilkadziesiąt godzin później napisać, że SpaceX ma wysłać satelitę Doge-1, która ma być sfinansowana w Dogecoinach. Turbulencje zmienności kursu sięgały kilkadziesiąt procent doprowadzając najpewniej niektórych inwestorów o stan przedzawałowy.

Przeczytaj też: Dlaczego NIE powinieneś inwestować w Bitcoina?

Show must go on. Karuzela kręci się dalej.

Ekstremalnie wysoka zmienność oraz głębokie, bo 'kilkutysięczne' korekty, dla drobnych inwestorów mogą być nie do wytrzymania. Drobni gracze rozgrywają krypto na różne sposoby, jedni nabywają je na giełdach kryptowalut i trzymają je w cyfrowych portfelach, inni spekulują kontraktami na dźwigni. Większość kont drobnych spekulantów z tej drugiej grupy nie poradzi sobie z wysoką niestabilnością kursów i krótkoterminowymi wzlotami i upadkami.

Kryptowaluty, jakiekolwiek by nie były, są znacznie bardziej ryzykowne niż większość notowanych na giełdzie akcji. Nie ma tu fundamentów i nie ma regulatorów, nie ma typowego dla spółek akcjonariatu, nie ma jak oszacować ryzyka, gdy zawiera się transakcję. Jeżeli jeden tweet może wywołać wybicie kursu lub co gorsza lawinę, oznacza to tylko tyle, że w 'akcjonariacie' krypto nie ma żadnych animatorów, którzy kontrolowaliby kurs. Nie znasz dnia ani godziny, kiedy silne ręce dokonają sprzedaży, zdmuchując drobnicę w odchłań. Dziwnym trafem większość podobnych sytuacji ma miejsce w momentach mniejszej płynności i aktywności, jak weekend czy godziny pozasesyjne.

Są za to różnej maści manipulatorzy z Elonem Muskiem na czele, rzucający kursami mało płynnych 'coinów' na lewo i prawo, doprowadzając do zawałów tych, którzy zapakowali się na górze (albo górce). Najwyraźniej to dobra zabawa dla grupy trzymającej władzę.

Kryptowaluty to nadal niezbadane terytorium i nie jest pewne, w jakim zakresie znajdą zastosowanie w społeczeństwie, czy też za kilka lat upadną do rynsztoka. Ta niepewność sprawia, że kryptowaluty są inwestycją wysokiego ryzyka.

Niniejszy artykuł stanowi prywatną opinię autora i ma na celu wskazanie istotnych zagrożeń związanych ze spekulacją na tym niebezpiecznym instrumencie finansowym.