Czy leci z nami pilot? Samoloty autonomiczne

Podczas gdy samochody bez kierowcy stają się rzeczywistością, samoloty bez pilotów wciąż budzą w nas obawy. Choć wizja samolotów autonomicznych wydaje nam się bardzo odległa, to wcale nie musi taka być.

O samochodach autonomicznych napisano już wiele. Liczne firmy i instytuty badawcze testują już na publicznych drogach egzemplarze testowe. W części testów mogą wziąć udział także zwykli pasażerowie decydując się na przejażdżkę np. autonomicznym pojazdem Ubera lub samoprowadzącym się autobusem, który od początku sierpnia jeździ po ulicach Tallina. Jak pokazało jednak najnowsze badanie przeprowadzone na zlecenie banku UBS (NYSE: UBS), ponad połowa ankietowanych nie weszłaby na pokład samolotu kierowanego przez komputer zamiast pilotów. Jak zauważyli analitycy szwajcarskiego banku, technologicznie jesteśmy bardzo blisko rzeczywistości autonomicznych samolotów, a największym problem stanowi ludzki strach.

- $this->copyright_for_current_language

Z ekonomicznego punktu widzenia samoloty bez pilotów wiązałyby się z ogromnymi korzyściami dla linii lotniczych, jak i pasażerów. Zastąpienie ludzi za sterami statków powietrznych przyniosłoby miliardowe oszczędności dla przewoźników lotniczych. W głównej mierze wynikałyby one z wyeliminowania wysokich płac pilotów, jak również wydatków na szkolenia i certyfikacje. W związku z ograniczeniami czasu pracy pilotów, do obsługi jednego samolotu potrzebne jest około 10 pilotów. Brak takich ograniczeń w przypadku komputerów umożliwiłby zwiększenie dziennego nalotu maszyn, co skutkowałoby obniżeniem kosztów jednostkowych. Nie występowałby także problem braku pilotów z powodu np. nagłej choroby, co prowadzi do opóźnień lub odwołań rejsów, a to natomiast generuje spore koszty. Automatyzacja procesu sterowania samolotem rozwiązałaby problem niedoboru pilotów, który jest odczuwalny już teraz (linie z Azji i Bliskiego Wschodu podkupują europejskich i amerykańskich pilotów oferując im atrakcyjne wynagrodzenie), a w przyszłości ma się jeszcze nasilić. Łącznie redukcja kosztów personelu mogłaby przynieść liniom lotniczym rocznie nawet 26 miliardów dolarów oszczędności. Tak spore oszczędności powinny przyczynić się do obniżenia cen biletów, co byłoby korzyścią dla pasażerów. Niższe koszty co oczywiste miałyby bardzo dobry wpływ na zyski linii lotniczych.

Wg szacunków UBS, spośród amerykańskich linii najbardziej zyskałyby American Airlines (NASDAQ: AAL), której zyski wzrosłyby o 101%. Na dalszych miejscach znalazły się linie United (NYSE: UAL) ze wzrostem zysku o 97% i Delta (NYSE: DAL) - wzrost o 77%. Najmniej zyskałyby linie Alaska (NYSE: ALK), których zysk wzrósłby dzięki temu o 43%. Zyski te będą nieco niższe, jeśli założymy, że ceny statków powietrznych zdolnych latać bez pilotów będą droższe niż te budowane obecnie. Jako potencjalne ryzyko dla linii lotniczych wymienia się także obniżenie barier wejścia, co spowoduje wzrost podaży, a w konsekwencji zmniejszenie marży.

Autorzy raportu UBS zwracają także uwagę, że komputery będą lepsze w pilotowaniu samolotów niż ludzie, którzy są podatni na błędy. Efektywniejsze dobieranie tras oraz sterowanie maszyną może przynieść oszczędności w zużyciu paliwa. Jeśli ilość zużytego paliwa spadnie tylko o 1%, to w skali całej branży wydającej na paliwo rocznie 133 miliardy dolarów, jest to zmniejszenie rachunków o ok. miliard dolarów. Co jeszcze ważniejsze, latanie z komputerem za sterami powinno przyczynić się do wzrostu bezpieczeństwa. Do ok. 80% wypadków w lotnictwie dochodzi z winy człowieka, z czego do 20% dochodzi z winy pilotów. Oprócz niemierzalnej wartości jaką jest uratowanie istnień ludzkich, dla linii lotniczej wypadek to spore straty wizerunkowe i spadek przychodów. Samoloty autonomiczne mogłyby ograniczyć te negatywne efekty. Niższe prawdopodobieństwo wypadku powinno mieć także przełożenie na niższe polisy ubezpieczeniowe.

- $this->copyright_for_current_language

Choć teoretycznie samoloty autonomiczne powinny być bezpieczniejsze, to badanie ankietowe wskazuje, że większość z nas (54%) nie weszłaby na pokład takiej maszyny, a jedynie 17% by się na to zdecydowało. Odsetek osób skłonnych skorzystać z takiej usługi jest wyższy w USA (27%) niż w Wielkiej Brytanii (18%), Australii (16%) czy Francji i Niemczech (po 13%). Mniejsze obawy przed lataniem samolotem bez pilota mają osoby z wysokimi dochodami (25%) oraz wyższym wykształceniem (28%). Nie dziwi także, że osoby młode przychylniej patrzą na takie rozwiązanie niż osoby starsze - 27% osób w wieku 18-24 lat oraz 31% osób w wieku 25-34 skorzystałoby z takiego lotu. Jest zatem bardzo prawdopodobne, że wraz z upływem czasu, liczba osób chętnych zająć miejsce w takim samolocie, będzie rosła.

Okazuje się zatem, że największym problemem do pokonania nie będzie technologia, a ludzki lęk. Choć transport lotniczy należy do najbezpieczniejszych, to i tak wielu z nas odczuwa strach przed lataniem. Autorzy raportu zapytali respondentów, o ile tańszy musiałby być bilet lotniczy, aby zdecydowali się na lot samolotem autonomicznym. Równo 50% z nich odpowiedziało, że nie kupiłaby takiego biletu, nawet gdyby był tańszy. Oprócz przełamania po stronie popytu wśród pasażerów problemem jest także istniejące prawo. Aby samoloty bez pilotów mogły zabrać na pokład pasażerów, potrzebne będą zmiany w prawie oraz procedury. Wszystkie te są ustanawiane przez ludzi, więc może to być proces długotrwały, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę możliwy opór ze strony silnego lobby pilotów, których miejsca pracy będą zagrożone.

Ostatnim problemem do pokonania na drodze do samolotów autonomicznych jest technologia. Ta jednak jest już niemal gotowa. Obecnie niemal każdy samolot jest sterowany przez funkcję autopilota, a piloci przejmują stery jedynie na kilka minut podczas całego lotu. Jednak cały czas pozostają oni w kokpicie kontrolując wskazania liczników oraz w razie konieczności przejmując kontrolę nad maszyną. Teraz głównym wyzwaniem jest przejęcie tej kontroli przez komputery.

- $this->copyright_for_current_language

Technologia samolotów autonomicznych coraz częściej pojawia się wśród rozwiązań, nad którymi pracują producenci sprzętu lotniczego. Sporo się mówi o autonomicznych statkach powietrznych pionowego startu i lądowania (VTOL), które mogłyby wozić pasażerów na niewielkie odległości. Te duże drony z napędem elektrycznym miałyby usprawnić transport w dużych aglomeracjach. Airbus jest zaangażowany w trzy projekty, mające na celu budowę takiego pojazdu. Boeing (NYSE: BA) z kolei kupił dwie Cessny, na których będzie testował algorytmy kontrolujące maszyny w powietrzu i na ziemi podczas kołowaniu. Z kolei w 2019 r. system sterowania samolotem miałby być zainstalowany w Boeingu 787 Dreamliner, który lata w ramach projektu ecoDemonstrator. Oprócz producentów samolotów, do wyścigu mogą się także włączyć producenci części do samolotów jak np. Honeywell (NYSE: HON) czy Rockwell Collins (NYSE: COL).

--- Więcej na temat projektów samolotów pionowego startu i lądowania pisaliśmy w artykule Uber planuje wprowadzenie latających taksówek. ---

Analitycy UBS wskazują, że pierwsze samoloty autonomiczne mogłyby wejść do użytku w połowie przyszłej dekady. Jako pierwsze zapewne zastosowałyby je linie cargo, które nie mają problemu z obawami pasażerów. Następnie rozwiązanie to mogłoby być zaimplementowane w lotnictwie ogólnym, czyli np. prywatnych odrzutowcach, a ok. 2040 r. pierwsze samoloty pasażerskie kierowane wyłącznie przez komputery wzbiją się w powietrze. Zanim to jednak nastąpi, można się spodziewać okresu przejściowego. Obecnie w lotnictwie obowiązuje zasada czterech oczu, czyli w kokpicie musi się znajdować dwóch pilotów. Automatyzacja może sprawić, że za kilka lat za sterami będzie siedziała tylko jedna osoba.