Dolina Krzemowa zwalnia Trumpa z posady

Amerykańskie giełdy biją rekordy. Wśród licznych "byków" można znaleźć firmy technologiczne. Te same firmy chcą teraz "zwolnić" z obowiązków prezydenta, za kadencji którego doszły do takich wyników.

Przez dziesięciolecia przemysł technologiczny mocno spoglądał w lewo, szczególnie ten w okolicy Doliny Krzemowej i Seattle. Dzisiejsze dysproporcje w poglądach nigdy nie były jednak tak wyraźne. Pracownicy największych pięciu firm technologicznych - Apple (AAPL), Microsoft (MSFT), Amazon (AMZN), Alphabet (GOOGL) i Facebook (FB) do tej pory dołożyli prawie 15 milionów USD demokratycznym kandydatom, w porównaniu z prawie 3 milionami USD dla republikanów, zgodnie z danymi Centrum Polityki Responsywnej. Oznacza to, że demokraci otrzymali bagatela 84% darowizn od pracowników, co oznacza wzrost w porównaniu z 68% w 2016 i 79% w wyborach z 2018 roku, kiedy to demokraci odzyskali Izbę. Przepisy dotyczące finansowania kampanii ograniczają kwotę, jaką wyborca może wnieść w wyborach do 2 800 USD lub 5 600 USD. Odkąd Joe Biden został kandydatem demokratów, nierównowaga w finansowaniu się powiększa. Według OpenSecrets Biden zebrał aż ponad 92% wszystkich pieniędzy od najlepszych firm technologicznych. Pracownicy sektora IT nie tylko "celują" swoimi pieniędzmi w przyszłego lokatora Białego Domu, ale pomagają demokratom również w wyścigu senackim.

- $this->copyright_for_current_language

Burzliwe relacje Trumpa z przemysłem technologicznym mają podstawy w jego antyantyimigranckiej retoryce i staraniach o wprowadzenie zakazu podróży dla muzułmanów. W tym roku Trump odmówił posługiwania się również terminem "biały nacjonalizm" po wiecu w Charlottesville i wypowiedział porozumienie paryskie. Wojna handlowa z Chinami również przysporzyła mu niewielu fanów technologii, którzy czerpią korzyści ze zdrowych stosunków handlowych z drugą co do wielkości gospodarką świata. Kolejną kontrowersją jest ospała polityka wewnętrzna w obliczu zagrożenia pandemią spowodowaną COVID-19. Wartość rynkowa Apple, Microsoft i Amazon w tym czasie wzrosła o ponad 1 bilion USD. Notowania gigantów zyskały na wartości od 79% (Alfabet) do 257% (Amazon) od inauguracji Trumpa. Co więcej, dyrektorzy z Krzemowej Doliny mogą być wdzięczni Trumpowi za obniżenie podatków, co pozwoliło im odzyskać setki miliardów dolarów z zagranicy. Obniżył on również stawkę podatku od osób prawnych, zwiększając zyski firm. Nie zmieniło to jednak poglądów w fintechach. Kryzys gospodarczy z kolei nie zahamował rozwoju technologii. Branża HoReCa została zdziesiątkowana przez Covid-19, ale Nasdaq znana z mnogości firm IT osiąga szczyty.

- $this->copyright_for_current_language

Weterani z Doliny Krzemowej przypominają jednak, że przemysł IT był historycznie liberalny i w kwestiach społecznych, i w kwestiach podatkowych. Niewielki rząd, niskie podatki i deregulacja to coś, na co zawsze chciał liczyć. Firmy IT w przeszłości w końcu głosowały na kandydatury: Mitta Romneya, Johna McCaina czy George'a W. Busha. Ostatnio to jednak Hilary Clinton wygrała w Seattle z większą przewagą nad republikaninem niż kiedyś Obama. Zirytowani rządami Trumpa w dolinie są nie tylko potentaci technologiczni, ale również zwykli pracownicy. Jonathan Brown, programista aplikacji mobilnych w Adobe (ADBE) jasno w mediach wyraził swoje niezadowolenie i kierunek, w którym zmierza USA. Co ciekawe, niektóre firmy technologiczne, które plasowały się bardziej na prawo od centrum politycznego, zwróciły się teraz w stronę demokratów. Pracownicy Oracle (ORCL), której założyciel Larry Ellison i CEO Safra Catz są zwolennikami Trumpa, przekazali 67% swoich pieniędzy demokratom, w porównaniu z 49% w 2016 roku. W Cisco (CSCO) zmiana kierunku wektorów jest jeszcze bardziej widoczna - demokraci otrzymują w niej 80% w porównaniu z 36% cztery lata temu. Wg Margaret O'Mara, profesor historii na Uniwersytecie Waszyngtońskim przemysł technologiczny jest bardziej upolityczniony niż kiedykolwiek. Dobrym przykładem jest dyrektor generalny Cisco, Chuck Robbins, który bardzo mocno zaangażował się w kampanię #BlackLivesMatter. Wydaje się więc, że giganci technologiczni poprą każdego w wyborach prezydenckich. Każdego, kto nie jest Donaldem Trumpem.