Długa droga DocuSign w pół roku od debiutu

DocuSign Inc (NASDAQ: DOCU), czyli lider rynku e-podpisu, to jeden z ciekawszych, bardziej medialnych debiutów giełdowych pierwszego półrocza bieżącego roku. Wejście na Nasdaq'owy parkiet spółka miała atomowe, podobnie jak kilka kolejnych tygodni notowań na parkiecie. W końcu przyszło otrzeźwienie i w okresie jesiennym spółka została mocno przeceniona, wracając do punktu wyjścia. Co słychać w DocuSign w pół roku po debiucie na giełdzie?

Po pierwszych tygodniach euforii rynek w końcu zszedł na ziemię, mówiąc "sprawdzam". Wykres spółki wyraźnie pokazuje, iż reakcja inwestorów potrafi być wybitnie irracjonalna. DocuSign spadł tylko we wrześniu o niemal 16 proc., pomimo publikacji solidnych (jak na start-up) wyników kwartalnych, w których spółka pochwaliła się przychodami w wysokości 167 mln USD oraz skorygowanym zyskiem na akcję 0,03 USD (oczekiwano 160 mln oraz zysku 0,01 USD). Firma spodziewa się w trzecim kwartale przychodów na poziomie 172-175 mln USD, a w całym roku - 683-688 mln USD. Rynku to nie przekonało i spółka spada już drugi miesiąc z rzędu. Złożyły się także na to inne okoliczności.

Kilka dni temu znana w Stanach Zjednoczonych firma inwestycyjna Wedbush Securities opublikowała pierwszą od wielu tygodni rekomendację dla spółki o charakterze neutralnym, w której Wedbush nie mówi dokładnie "sprzedaj", ale jednocześnie nie podziela zachwytów nad elektronicznym podpisem, stawiając docelową cenę akcji na poziomie 45 USD. Wprawdzie według raportu, DocuSign ma "imponujące perspektywy rozwoju", ale niezależnie od tego analityk Wedbush zauważa jak do tej pory "niewielki międzynarodowy sukces" i spodziewa się spadku tempa wzrostu. Nie ma więc powodu, aby oczekiwać, że cena akcji będzie rosła w najbliższej przyszłości. Pamiętajmy, że to tylko rekomendacja, nie analitycy generują ceny akcji, tylko rynek. Spółka ma jeszcze jeden problem, który niepokoi inwestorów. Otóż 24 października minął okres półrocznej blokady sprzedaży akcji przez udziałowców. Ta data wprowadza dodatkowy postrach, że po stronie sprzedających pojawi się więcej chętnych do upłynnienia swoich akcji. Tym bardziej, że sentyment rynkowy w obecnej chwili nie jest najlepszy.

- $this->copyright_for_current_language

Po drugiej stronie stoją optymiści sugerujący, że tak mocno przeceniona spółka jest na dobrej drodze, by odrabiać straty, chociaż argumenty są na tyle ogólnikowe, iż przypomina to bardziej wróżenie z fusów niż rzeczową bieżącą analizę. Według opinii Aragon Research, DocuSign jest wiodącą na świecie firmą z podpisami elektronicznymi (co wiemy), jest także liderem w dziedzinie zarządzania transakcjami cyfrowymi - szybko rozwijającą się dziedziną, która pomaga firmom przekształcać procesy 'papierowe' na metody cyfrowe i powinna być warta w 2020 roku około 30 mld USD. DocuSign jako wiodący dostawca tej usługi, niejako synonim elektronicznych podpisów, może czerpać w przyszłości szerokie korzyści z rosnącego popytu na zarządzanie transakcjami cyfrowymi, być może bardziej niż jakakolwiek inna firma. Dzięki zaufanej marce i wiodącej pozycji na rynku DocuSign powinien mieć przewagę konkurencyjną, jeśli chodzi o pozyskiwanie nowych klientów i sprzedaż swoich usług firmom każdej wielkości. Jak będzie?

Na obecną chwilę sytuacja na wykresie spółki jest niezachęcająca do zajmowania pozycji, należy poczekać, aż silny dwumiesięczny spadek wyhamuje, być może będzie to poziom 40 USD, który został niedawno wybroniony przez stronę popytową. Długoterminowo warto mieć na uwadze, iż DocuSign, o którym pisze Aragon Research to melodia przyszłości, która być może 'zagra', a być może nie. Póki co spółka symbolicznie uzyskuje dodatnią wartość w bilansie, a wskaźnik ceny akcji do prognozowanych zysków wynosi bardzo wysokie 217 pkt. Wygląda na to, że rynek wiosną napompował młody stażem fintech, kiedy tylko pogorszył się sentyment, brutalnie ją sprzedał, a i tak przy obecnych poziomach, spółka jest wykupiona na długi czas naprzód. W efekcie od dnia debiutu stopa zwrotu wynosi obecnie słabe 4 proc.