Kosiniak-Kamysz o protestach w USA: "Zawsze stoję po stronie sprawiedliwości i praw człowieka"

Władysław Kosiniak-Kamysz to kandydat Koalicji Polskiej PSL-Kukiz '15 na prezydenta Polski. Porozmawialiśmy z nim o stosunkach Polski z USA i wewnętrznej sytuacji w obu krajach.

Filip Madejski, Paszport do Wall Street: Jak wiemy, prezydent Andrzej Duda pojechał na koniec kampanii do Waszyngtonu, by spotkać się z Donaldem Trumpem. Wspominał Pan, że relacje ze Stanami Zjednoczonymi powinna być bardziej partnerska niż przyjacielska. Czy odpowiada Panu, jak prezydent Duda rozgrywa stosunki z USA, czy jako prezydent jakoś by Pan ten kurs skorygował?

Władysław Kosiniak-Kamysz: Wspominałem, że powinna być zarówno partnerska, jak i przyjacielska, bo obecnie jest jedynie przyjacielska. Co do relacji z USA, to przede wszystkim wzmocniłbym pozycję Polski w Unii Europejskiej. Zdajemy sobie przecież sprawę z siły gospodarki i armii amerykańskiej w porównaniu do polskiej, więc zachowując te proporcje, pozycja Polski w porównaniu z USA będzie silniejsza i bardziej partnerska w momencie, gdy będzie silniejsza w Unii Europejskiej. Nie będziemy wtedy reprezentować interesów tylko swoich, ale w wielu miejscach również UE. I to jest moje dążenie - poprawa polskiej pozycji, co przełoży się na bardziej partnerskie stosunki z USA.

- $this->copyright_for_current_language

Jak wiemy, w Stanach Zjednoczonych też zbliżają się wybory prezydenckie, które odbędą się w listopadzie. O urząd konkurować będą urzędujący Donald Trump, a także kandydat Demokratów Joe Biden. Gdyby Pan został prezydentem, to z którym z kandydatów wolałby Pan współpracować i który Panu bardziej odpowiada?

Z jednym i z drugim. Mi odpowiada wybór Amerykanów. To jest rola prezydenta zaprzyjaźnionego państwa, żeby niezależnie, kto zostanie prezydentem, współpracowało się dobrze. Jest to decyzja obywateli naszego partnera strategicznego - chociażby w wypadku armii - i z mojej strony będzie to naturalna akceptacja tego wyboru. I z jednym, i z drugim będę współpracował.

Głośno niedawno temu było o podatku cyfrowym. Rząd PiS zapowiadał, że wprowadzi podatek od usług cyfrowych, który zapłaciliby giganci technologiczni, tacy jak Google czy Facebook. Potem przyjechał jednak wiceprezydent USA Mike Pence i nagle okazało się, że podatku nie będzie. Co by Pan zrobił z tą sytuacją, gdyby został Pan prezydentem?

Ja jestem zdania, że wielkie sieci i wielkie korporacje powinny płacić w Polsce podatki. Nie odpowiada mi system, w którym wielkie korporacje, niezależnie od narodowości, nie płacą w Polsce podatków. Jako prezydent chciałbym zająć się tą sprawą.

Jest Pan za obecnością amerykańskich wojsk w Polsce, a może nawet zwiększeniem tej obecności?

O tym trzeba rozmawiać na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Jeżeli jest okazja na zwiększoną obecność, to należałoby z niej skorzystać, ale, tak jak wspominałem wcześniej - na partnerskich warunkach.

Jak wiemy, w Stanach Zjednoczonych odbywają się protesty w sprawie brutalności policji, a sporą popularność zyskuje ruch Black Lives Matter. Widzi Pan słuszność tych protestów, sympatyzuje Pan z postulatami tego ruchu?

Brutalność policji w Stanach Zjedoczonych jest opisywana bardzo często, to nie jest pierwszy tego typu przypadek. Nie jest naszą rolą wnikanie w wewnętrzne sprawy naszego sojusznika, ale zawsze rolą jest też solidarność, jeśli dochodzi do krzywdzenia drugiego człowieka. Zawsze zdecydowanie stoję po stronie sprawiedliwości i praw człowieka.