Trump pozywa Facebooka, Twittera i Google za usunięcie jego kont z mediów społecznościowych

W ubiegłą środę były prezydent USA Donald Trump złożył trzy oddzielne pozwy zbiorowe przeciwko Facebookowi (NASDAQ: FB), Twitterowi (NYSE: TWTR) i macierzystej firmie Google, Alphabet (NASDAQ: GOOGL).

W pozwach stwierdza się, że trzej giganci mediów społecznościowych zaatakowali Trumpa pod presją wybranych urzędników. Dlatego według pozwów kolejne zakazy korzystania z Facebooka, Twittera i YouTube naruszyły prawa Trumpa wynikające z pierwszej poprawki do Konstytucji USA.

"Pociągniemy technologicznych gigantów do odpowiedzialności" - powiedział Trump zgromadzonej rzeszy reporterów i zwolenników w swoim klubie "Trump National Golf Club" w Bedminster w stanie New Jersey. "Jeśli mogą to zrobić mnie, mogą to zrobić każdemu".

Profile Trumpa zostały usunięte ze wszystkich trzech platform po serii postów w mediach społecznościowych, w których powtarzał on fałszywe twierdzenia o oszustwach wyborczych w obliczu śmiertelnych zamieszek na Kapitolu.

Facebook tymczasowo zawiesił konto Trumpa na platformie na okres dwóch tygodni 7 styczniadzień po tym, jak jego zwolennicy wtargnęli na Kapitol. Facebook przedłużył ten zakaz do 2023 roku. Tego samego dnia Twitter na stałe usunął konto Trumpa, twierdząc, że treści publikowane przez byłego prezydenta stwarzają ryzyko podżegania do dalszej przemocy. W międzyczasie dyrektor generalna YouTube, Susan Wójcicki, powiedziała, że ​​gigant hostingu wideo przywróci konto Trumpa, gdy "ryzyko przemocy zostanie zmniejszone".

Trump domaga się odszkodowań pieniężnych w nieokreślonej kwocie i pełnego przywrócenia jego kont na wszystkich trzech platformach. Pozwy mają również na celu unieważnienie sekcji 230 ustawy Communications Decency Act. Sekcja ta umożliwia portalom społecznościowym swobodne moderowanie swoich platform bez ryzyka procesów sądowych, jak np. w przypadku Trumpa.

Sekcja 230 znalazła się ostatnio pod ostrzałem z obu stron. Republikanie twierdzą, że przepis ten pozwala firmom zajmującym się mediami społecznościowymi na nieuczciwe moderowanie konserwatywnych treści. Demokraci twierdzą natomiast, że sekcja 230 zapewnia zbyt wiele zabezpieczeń firmom zajmującym się mediami społecznościowymi, uniemożliwiając im bardziej proaktywne podejście do moderowania treści publikowanych przez społeczność.

W odpowiedzi na pozwy stowarzyszenie Computer & Communications Industry Association (CCIA), do którego należą Twitter, Facebook i Google, stwierdziło, że ich członkowie mają prawo egzekwować swoje wytyczne. CCIA dodało też, że "błahe spory zbiorowe nie zmienią faktu, że użytkownicy - ​​nawet prezydenci USA - muszą przestrzegać zasad, na które wyrazili zgodę".

Konsensus wśród ekspertów prawnych jest taki, że sprawa Trumpa jest słaba i niepoważna, ponieważ zabezpieczenia wynikające z pierwszej poprawki obejmują również prywatne firmy, których nie można zmusić do hostowania lub publikowania treści, które uznają za nieodpowiednie.

"Pozwy stawiają argument konstytucyjny na głowie" - powiedział Yahoo Finance Eric Goldman, pełnomocnik ds. badań i profesor w Santa Clara University School of Law. "Oni (firmy zajmujące się mediami społecznościowymi) mają chronione pierwszą poprawką prawo do decydowania, co jest najlepsze dla ich odbiorców. Pozew ma na celu pozbawić ich tego prawa".

Eugene Volokh, profesor na UCLA Los Angeles School of Law, twierdzi, że Trump może mieć niewielkie szanse. Chociaż zależy to od tego, jak dobrze prawnicy Trumpa mogą udowodnić, że Facebook, Twitter i YouTube działały w imieniu rządu w dniach po zamieszkach na Kapitolu.

"To może wystarczyć, aby pokazać działania rządu potrzebne do realnego roszczenia w zakresie pierwszej poprawki" - powiedział w rozmowie z Wall Street Journal. "Ale jest to duża niewiadoma".