Trump zmienia zdanie w kwestii TPP

W czwartek, 12 kwietnia prezydent Trump napisał na Twitterze, że rozważy ponowne przyłączenie się do Partnerstwa Transpacyficznego (TPP) - umowy handlowej, którą wypowiedział na samym początku swojej prezydentury - jeśli jej warunki zostaną poprawione na korzyść USA. Niestety wiele osób jest zdania, że najodpowiedniejszy czas na wynegocjowanie lepszej umowy już minął, a pochopna decyzja Trumpa o wycofaniu się z porozumienia nie zadziała na jego korzyść, jeśli faktycznie dojdzie do renegocjowania warunków partnerstwa.

Ponowne przystąpienie do TPP pozwoliłoby USA na specjalny dostęp do gospodarek jedenastu innych krajów należących do tego porozumienia, co przypominałoby tym samym relacje USA z Meksykiem i Kanadą oparte na Północnoamerykańskim Układzie Wolnego Handlu (NAFTA). Cła pomiędzy uczestniczącymi krajami byłyby wyjątkowo niskie, co pozwoliłoby im polepszyć swoją sytuację na rynkach zagranicznych. Byłaby to również okazja dla amerykańskich firm aby wprowadzić swoje produkty na rynki zagraniczne, szczególnie w regionach na które wywierają znaczny wpływ Chiny, które nie należą do TPP. Nie znaczy to jednak, że TPP było idealnym układem; porozumienie wywołało krytykę obu stron układu ze względu na przedkładanie dużych korporacji nad małe firmy, które nie miały szansy konkurować z zasobami i niskobudżetową produkcją na które mogą sobie pozwolić duże międzynarodowe korporacje..

Początkowy sprzeciw Trumpa wobec TPP, oraz innych umów handlowych, był ważnym aspektem jego kampanii. Trump ostro skrytykował Obamę za przystanie na układ, który w jego oczach nie traktował potrzeb Amerykanów klasy robotniczej priorytetowo. TPP było porozumieniem podpisanym przez prezydenta Obamę, a jego próba "zwrotu w stronę Azji" była decydującym posunięciem w szybko globalizującej się gospodarce, w której wpływ i potęga krajów takich jak Chiny nie mogą być ignorowane.

To właśnie z powodu Chin Trump rozważa ponowne dołączenie do partnerstwa. Po tym jak na chińskie towary o wartości 60 miliardów dolarów zostało nałożone cło, a chińskie inwestycje w amerykańskie firmy technologiczne zostały ograniczone, Chiny odpłaciły się nałożeniem cła na 128 amerykańskich produktów. Podczas gdy chińska gospodarka jest bardziej zależna od eksportu niż gospodarka USA, eksperci obawiają się, że Trump prowokuje wojnę handlową, której Ameryka może nie wygrać, ze względu na to, że Chiny są największym konsumentem amerykańskich produktów. USA będzie musiało się natrudzić, aby domknąć lukę dla produktów takich jak na przykład sorgo, na które Chiny nałożyły cło w wysokości 179%.

Trump już teraz odczuwa skutek nałożonych ceł, ponieważ musi znosić presję wywieraną przez przedstawicieli stanów mających gospodarkę opartą na rolnictwie, którzy obawiają się, że jakakolwiek dalsza eskalacja obecnego problemu wywoła kryzys dla rolników. Ponowne przyłączenie się do TPP (przemianowanego obecnie na Kompleksowe i Progresywne Partnerstwo Transpacyficzne lub też po prostu TPP-11) umożliwiłoby otwarcie nowych rynków, a tym samym uspokoiłoby sytuację w kraju. Pomogłoby to również Trumpowi w "zachowaniu twarzy", po tym jak postanowił sprowokować Chiny.

Jest jednak mało prawdopodobnym, że członkowie TPP-11 będą skłonni renegocjować umowę, lub że zaproponują korzystniejsze porozumienie niż to, które początkowo odrzucił Trump. Po wycofaniu się Ameryki, TPP-11 zawiesiło dwadzieścia dwa przepisy, które były korzystne dla USA, a sprzeciwiały się im inne uczestniczące narody. Jest też wątpliwym, że członkowie zgodziliby się ponownie przywrócić te przepisy w udoskonalonej wersji, tak jak wydaje się oczekiwać tego Trump.

Możliwość ponownego przyłączenia się USA do TPP-11 stała się jeszcze mniej prawdopodobna, gdy doradca ekonomiczny Białego Domu, Larry Kudlow, oświadczył, że powrót do TPP był "bardziej pomysłem niż elementem polityki". Sam Trump, mający w zwyczaju wywoływać zamieszanie swoją zmiennością, wycofał się ze swojej propozycji na Twitterze.