Trzy chińskie spółki, które powinny odbić w czwartym kwartale.

Chińskie firmy notowane na giełdach w Nowym Jorku, cieszyły się dużą popularnością w pierwszej połowie roku. Wiele z nich rosło jak na drożdżach w okresie wiosennym, kiedy rynek zwrócił uwagę na potencjał technologicznych spółek z chińskimi paszportami. Ostudzenie głów inwestorów nadeszło, odkąd wojna handlowa ze Stanami Zjednoczonymi nasiliła się w okresie letnim. Ale jest zbyt wcześnie, aby zrezygnować z tych rozwijających się firm, zwłaszcza teraz, gdy ich wyceny są rozsądniejsze niż myślisz.

Rzućmy okiem na firmy Momo (NASDAQ: MOMO), 51job (NASDAQ: JOBS) czy NIO (NYSE:NIO), mocno przecenionych w ostatnich tygodniach i sprawdzimy, czy są w promocji.

MOMO to firma, która działa w branży streamingu video, jej podstawowa aplikacja pozwala użytkownikom poznawać się, rozwijać relacje poprzez swoje profile i udostępnione lokalizacje, zainteresowania. MOMO był gwiazdą pierwszego półrocza i mimo przeceny, wciąż wykazuje ponad 50 proc. wzrost w tym roku. Firma w raportach kwartalnych idzie jak burza całą naprzód, wykazując wzrost przychodów o 58 proc. i zysków aż o 90 proc. (r/r). To wszystko odbywa się przy zdrowych wskaźnikach cena/zysk (bieżące 18,5 pkt, przyszłe 11,5 pkt). Jeżeli spółka obroni strefę 35 USD za akcję będzie to sygnał do rozważenia umieszczenia chińskiego tindera w swoich portfelach.

Internetowy serwis pośrednika 51job - kojarzący pracowników z potencjalnymi pracodawcami - również wpasował się w zieloną falę na giełdzie i bardzo wyraźnie korzysta z czasu intensywnych rekrutacji. Firma prowadzi kilka serwisów 51job.com, yingjiesheng.com, 51jingying.com i lagou.com oraz aplikacje mobilne, które umożliwiają osobom poszukującym pracy dostęp do swoich kont za pośrednictwem urządzeń mobilnych i wykorzystują funkcje dostępne na ich stronach internetowych. Podobnie jak w przypadku Momo, oczekiwania analityków nie nadążają za cyframi publikowanymi w raportach kwartalnych (wzrost przychodów o 33 proc. i zysk o 72 proc. r/r). Spółka jest kolejną propozycją inwestycyjną o względnie zdrowych wskaźnikach fundamentalnych na poziomie 18 pkt prognozowanych zysków na przyszły rok. Jeżeli kurs obroni strefę 60 USD być może będzie to sygnał końca obecnej korekty. Jej wyniki kwartalne poznamy 1 listopada.

- $this->copyright_for_current_language

Trzecia propozycja jest najmocniej ryzykowna, ale i długoterminowy potencjał wydaje się być najbardziej atrakcyjny. Producent aut elektrycznych NIO porównywalny z Teslą, rakietowo zadebiutował na nowojorskim parkiecie miesiąc temu i przez ten czas odbył ciekawą spekulacyjną wycieczkę. Kiedy emocje opadły, spółka po cichu wróciła do poziomów 6 USD, a więc ceny z IPO i historycznych minimów (nie licząc pierwszych minut notowań kiedy część inwestorów wyprzedawała akcje ze stratą). Wprawdzie NIO to start-up, który dopiero wydaje na świat pierwsze egzemplarze swoich pojazdów, niemniej jednak dzięki regulacjom wprowadzonym w Państwie Środka, chiński rynek ma szansę stać się największym dla pojazdów tzw. "czystej energii", na którym przy okazji trwa wyścig zanim inni producenci wprowadzą więcej pojazdów z akumulatorami. Wyrównanie i obrona poziomów minimów, stwarza analogiczną sytuację, którą obserwowaliśmy przy okazji debiutu spółki iQIYI (Nasdaq:IQ) (test minimów i odbicie). Historia lubi się powtarzać, niedawne wzrosty NIO sugerują, że byki łatwo nie oddadzą poziomów.