Disney przekłada premiery sporej części swoich filmów

Disney (NYSE: DIS) ogłosił niedawno, że planuje opóźnić premierę części swoich projektów filmowych, w tym "Indiany Jonesa" oraz sequelu Czarnej Pantery "Wakanda w moim sercu".

Powodem przesunięcia debiutu pierwszego ze wspomnianych tytułów może być kontuzja ramienia Harrisona Forda, który gra w nim jedną z głównych ról. Uraz spowodował, że aktor jak na razie musi całkowicie zrezygnować z grania. Reżyser James Mangold kontynuował kręcenie filmu bez Forda, co stanowiło o tyle duże wyzwanie, że jego postać nie występuje tylko w kilku scenach.

Poza tym faktem można tylko spekulować, dlaczego Disney zdecydował się na przełożenie premier kinowych. Być może przedsiębiorstwo doszło do wniosku, że bardziej opłaca się poczekać, aż więcej osób zaszczepi się przeciwko koronawirusowi, co przełoży się na większy sukces komercyjny filmów.

Do innych produkcji, których debiuty mają być opóźnione, zaliczają się: "Doktor Strange w wieloświecie szaleństwa", "Thor: miłość i grzmot", "The Marvels" oraz "Ant-Man i Osa: Quantumania".

Inną potencjalną przyczyną decyzji Disneya może być to, że firma działa w ramach ostrożnie przemyślanych strategii mających na celu przyciągnięcie pewnych grup widzów.

Daty premier są bardzo istotne z perspektywy producentów filmowych. Stąd, jeśli premiera jednego filmu zostaje opóźniona, przesunięciu ulegają debiuty pozostałych. Chociaż COVID-19 miał ogromny wpływ na sposób, w jaki studia filmowe wypuszczają swoje produkcje, ale na szczęście nie doprowadził do sytuacji, w której realizowane projekty muszą być całkowicie odwoływane. Oczywiście, widzowie są zwykle sfrustrowani wiadomościami o opóźnieniach i to jest zrozumiałe, ale jeśli cierpliwie poczekają, w końcu obejrzą wyczekiwany film i to być może z jeszcze większymi emocjami.