Koronawirus: aktualizacja – 17 lipca

Pandemia koronawirusa rozprzestrzenia się po zachodnich i południowych stanach USA, zachowując dotychczasowy rytm. Liczba zachorowań codziennie jest wyższa niż poprzedniego dnia. W czwartek po raz pierwszy zgłoszono rekordowe 77 225 przypadków. W piątek było ich tylko nieznacznie mniej - 75 000. Trzy bardzo gęsto zaludnione stany, Kalifornia, Floryda i Teksas, są miejscem pochodzenia połowy wszystkich zarażeń każdego dnia. Siedmiodniowa średnia liczba przypadków dla 44 stanów i Waszyngtonu wzrosła w zeszłym tygodniu o 5%.

Władze ds. zdrowia Teksasu przygotowują się do zwyżki wskaźnika ofiar śmiertelnych COVID-19. Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego USA (FEMA) zapowiedziała w piątek, że roześle po stanie 14 ciężarówek z zabudową chłodniczą, które przez kilka kolejnych tygodni będą służyły jako tymczasowe kostnice. Obecnie w Teksasie na koronawirusa zmarło około 3700 osób.

W międzyczasie wśród Amerykanów trwa debata na temat prawnego obowiązku noszenia masek w miejscach publicznych. Wielu gubernatorów wzywa obywateli do zakrywania twarzy, nawet jeśli nie będą tego wymagać władze. Dyrektor generalny BlackRock (NYSE: BLK) Larry Fink stwierdził w piątek w programie "Squawk Box" na kanale CNBC, że światowa gospodarka zregenerowałaby się dużo szybciej, gdyby stany przewidziały w swoich planach odmrożenia gospodarczego obowiązek noszenia masek. Zaapelował do polityków i przedsiębiorców, by dali dobry przykład.

"Potrzebujemy świata, w którym panuje współczucie, a współczuje oznacza noszenie maski" - oznajmił Fink. - "Jeśli wszyscy byśmy je nosili, jeśli wszyscy dbalibyśmy bardziej o współobywateli, zażegnalibyśmy ten kryzys dużo szybciej."

Asystent sekretarza amerykańskiego Departamentu Zdrowia i Usług Społecznych admirał Brett Giroir powiedział w piątek, że największy odsetek zarażonych stanowią osoby, które nie przejawiają objawów choroby. Oznacza to, że wielu chorych nie wie, że przenosi wirusa. To kolejny dobry argument za wprowadzeniem obowiązku noszenia masek.

Łączna liczba zachorowań: ponad 14,1 mln

Łączna liczba zgonów: ponad 598 000

Łączna liczba wyzdrowień: ponad 8,44 mln

Błędne informacje

W czasach rosnącej niepewności fałszywe informacje i pogłoski szybko rozchodzą się po internecie. Jak donosi "Reuters", Google podjęło walkę z fake newsami, wprowadzając ograniczenia w zakresie reklamowanych treści. Strony internetowe i aplikacje nie mogą teraz wykorzystywać technologii giganta do promowania materiałów dotyczących koronawirusa, które można uznać za "niebezpieczne" i sprzecznych i sprzeczne z dowodami naukowymi. "Zakazane" są m.in. tematy nawiązujące do obalonych teorii spiskowych.

Google już wcześniej blokowało reklamy podejrzanych leków na COVID-19 lub przekazy tzw. "antyszczepionkowców". Treści związane z pandemią będą pochodziły wyłącznie z zaufanych źródeł, takich jak organizacje rządowe lub organy służby zdrowia.

Spółki świadczące usługi z zakresie cyfrowego marketingu, takie jak Google czy Facebook (NASDAQ: FB), od samego początku światowego kryzysu zdrowotnego znajdują się pod presją, by zahamować przepływ fałszywych informacji na swoich platformach.