Koronawirus: aktualizacja – 28 lipca

Pandemia COVID-19 pozostaje jedną z najpilniejszych kwestii w Stanach Zjednoczonych. Wprowadzenie surowych obostrzeń społecznych w niektórych regionach kraju jest niezbędne, by można było opanować wirusa. Tak przynajmniej tak wynika z najnowszego raportu grupy zadaniowej Białego Domu do przeciwdziałania pandemii. Z opublikowanego w The New York Times sprawozdania wynika, że liczba amerykańskich stanów będących tzw. "czerwoną strefą" wzrosła do 21. Rząd federalny zaapelował do władz lokalnych o pojęcie zdecydowanych kroków w celu zahamowania rozprzestrzeniania się wirusa.

Czołowy ekspert ds. chorób zakaźnych dr Anthony Fauci ostrzegł we wtorek, że dzienne przyrosty zachorowań na COVID-19 w środkowo-zachodnich stanach powoli osiągają poziomy odnotowywane na południu USA, na przykład na Florydzie czy w Teksasie.

"W innych stanach... pojawiają się pierwsze oznaki, że procent przypadków powiązanych z wykonywaniem badań zaczyna iść w górę" - oznajmił Fauci w programie "Good Morning America" na kanale ABC. - "Uważam, że możemy zaradzić takim wzrostom, jakie obserwujemy teraz w południowych stanach. Po prostu nie możemy pozwolić sobie na kolejną falę zarażeń."

Ustawa Defense Production Act

Prezydent USA Donald Trump poinformował we wtorek, że rząd federalny zawarł współpracę z fotograficzną firmą Eastman Kodak (NYSE: KODK), dzięki czemu wspomoże amerykański rynek farmaceutyczny. W ramach ustawy Defense Production Act przedsiębiorstwo otrzymało w formie pożyczki 765 mln dolarów na produkcję składników farmaceutycznych używanych do wytwarzania leków generycznych.

"Skorzystanie z [ustawy] Defence Production Act po raz trzydziesty trzeci zmobilizuje Kodak do produkcji generycznych, aktywnych farmaceutycznych składników" - powiedział Trump podczas wtorkowej konferencji prasowej. - "Przywrócimy stanowiska pracy i sprawimy, że Ameryka stanie się światowym liderem w zakresie produkcji i dystrybucji farmaceutyków."

Dłuższy proces naprawy

Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) spodziewa się, że działalność linii lotniczych z całego świata nie powróci do poziomów sprzed pandemii koronawirusa aż do 2024 roku. To wydłuża o rok przewidywany czas, jaki sektor lotniczy będzie potrzebował na regenerację.

Organizacja oznajmiła, że niewystarczająca odpowiedź na wirusa w USA i innych częściach świata, a także pesymistyczne prognozy dla sektora turystycznego mają być główną przyczyną wydłużenia się procesu naprawy. Oprócz tego IATA, sugerując się zamykaniem granic i nowymi ograniczeniami dla podróżnych, postanowiła również obniżyć o 55% przewidywaną liczbę pasażerów linii lotniczych w 2020 roku.

"W drugiej połowie tego roku przekonamy się, że proces odnowy [branży lotniczej] będzie wolniejszy niż mieliśmy nadzieję" - powiedział główny ekonomista IATA Brian Pearce, cytowany przez Reutrsa. - "Nie wiadomo jeszcze, czy powrót do poziomów sprzed pandemii w ogóle nastąpi. Obawiamy się, że nie."

Przed pandemią koronawirusa znaczna część zysków linii lotniczych pochodziła z przelotów w klasie biznesowej. Przedsiębiorstwa chętnie wybierały ten sposób podróżowania dla swoich pracowników mających spotkać się z klientami w innych częściach kraju czy świata. Teraz, kiedy spotkania biznesowe odbywają się głównie za pośrednictwem komunikatorów wideo, przyszłość klasy biznes stoi pod znakiem zapytania.