Trump kończy z tweetami na temat spółek

Prezydent Trump zyskał niemały rozgłos w związku z publikowanymi przez niego komentarzami na Twitterze. We wczesnej fazie swojej prezydentury Trump stale wywierał za pomocą swoich tweetów nacisk na duże amerykańskie spółki. Wielu obserwatorów poważnie obawiało się, że tego typu komentarze będą się pojawiały codziennie prze resztę jego czteroletniej kadencji prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Dla przykładu, w styczniu 2017 roku Donald Trump wykorzystał swoje konto w portalu Twitter do rozpowszechniania negatywnych doniesień oraz opinii na temat General Motors Co. (NYSE: GM) i Toyota Motor Corp. (NYSE: TM) związanych z tym, że obie spółki prowadzą swoją produkcję głównie w Meksyku. Jednocześnie prezydent chwalił na Twitterze Fiat Chrysler Automobiles NV (NYSE: FCAU) oraz Ford Motor Co. (NYSE: F) za zatrudnianie większej liczby Amerykanów, a także wywierał presję na amerykańskich i zagranicznych spółkach, aby te "zaprzestały produkcji w Meksyku na potrzeby amerykańskiego rynku". Prezydent pisał również o NBC (BKK: NBC), oddziale Comcast (NASDAQ: CMCSA) sugerując, że przedstawiciele firmy będą zeznawać w Kongresie w związku z prowadzonym śledztwem.

- $this->copyright_for_current_language

Tweety Trumpa doprowadziły do powstania nowej formy niepewności na rynku. Eksperci zauważyli, że spółki, o których Trump wspomina w swoich tweetach, wkrótce po ich publikacji notują spadki na giełdzie, następnie jednak cena ich akcji szybko się odbija.

Od czasu inauguracji liczba tweetów na temat różnych spółek notowanych na giełdzie publikowanych przez prezydenta Trumpa stopniowo spada. Trzeba jednak zaznać, że tak jak miało to miejsce w przypadku akcji firmy Wells Fargo's (NYSE: WFC), których wartość spada w związku z tweetami prezydenta mówiącymi o tym, że nałożone na nią grzywny i kary umowne nie zostaną zapomniane, komentarze Trumpa na temat spółek nadal wpływają na ich notowania, a także na sytuację na rynku giełdowym. Co więcej, Trump nie przestał zupełnie korzystać z Twittera w celu publikowania kontrowersyjnych treści. Dla przykładu, w ostatnim czasie prezydent komentował w swoich tweetach wcześniejsze przejście na emeryturę zastępcy dyrektora FBI, Andrew McCabe'a, powtórzył swoje oskarżenia mówiące o tym, że ostatnie doniesienia prasowe na jego temat nie były prawdziwe, a także udostępnił tweety ze zdjęciem, na którym przedstawiono go w pozie zwycięzcy zadowolonego z porażki pokonanego CNN.

Andrew McCabe - $this->copyright_for_current_language

Niepochlebne komentarze Trumpa pod adresem McCabe'a są związane ze wzrastającą niechęcią wobec niego wśród Republikanów w Kongresie, którzy wskazują na konflikt interesów pomiędzy McCabe'em a obecną administracją polegający na tym, że jego żona przyjęła środki na prowadzenie kampanii wyborczej od darczyńcy popierającego Hillary Clinton. Na tej podstawie Republikanie wnioskują, że państwo McCabe przyczynili się do nasilenia nastrojów nieprzyjaznych Trumpowi w czasie wyborów prezydenckich w 2016 roku. Chociaż dyrektor ds. legislacyjnych w administracji Trumpa zaprzeczył, jakoby te podejrzenia były prawdziwe, wielu uważa, że ostatnie oskarżenia o stronniczość FBI wysunięte przez Trumpa stanowią część przemyślanych działań mających na celu podważenie słuszności śledztwa prowadzonego obecnie przez Robert Muellera w sprawie powiązań Trumpa z mediatorami z Rosji w czasie kampanii prezydenckiej w 2016 roku.

Obok prowadzenia kampanii przeciwko McCabe'owi Trump kontynuował również krytykę różnorodnych spółek na Twitterze. Pod koniec 2017 roku wśród spółek, na temat których prezydent pisał najwięcej, znalazły się Amazon (NASDAQ: AMZN), Ford (NYSE: F), General Motors (NYSE: GM), Facebook (NASDAQ: FB), Merck (NYSE: MRK) oraz Aetna (NYSE: AET).