Koronawirus: aktualizacja – 24 sierpnia

Nieprzewidywalna natura koronawirusa stanowi niemałe wyzwanie dla naukowców z całego świata. Jedno z kluczowych pytań, na które nie poznaliśmy jeszcze ostatecznej odpowiedzi, dotyczy tego, czy ozdrowieńcy nabywają trwałą odporność na wirusa, czy może ciągle narażeni są na ponowne zakażenie. Grupa badaczy z Uniwersytetu Hongkongu (HKU) zdaje się potwierdzać obawy o możliwość kolejnego zarażenia.

W poniedziałek na łamach międzynarodowego dziennika medycznego Clinical Infectious Diseases ukazał się artykuł podsumowujący badania hongkońskich naukowców. Jest w nim opisany przypadek młodego mieszkańca Hongkongu, który pokonał COVID-19 i w kwietniu został wypisany ze szpitala, ale zaraził się nim ponownie po powrocie zza granicy w sierpniu. Za drugim razem wykryto u niego inny szczep, co sugeruje, że zarażenie nastąpiło dopiero po tym, jak wirus zmutował.

Wyniki badania nie napawają optymizmem. Koronawirus, na którego zachorowało już 23 mln osób na całym świecie i zmarło kolejne 800 000 osób, najprawdopodobniej będzie mógł swobodnie się rozprzestrzeniać, ponieważ ludzie nie będą w stanie osiągnąć odporności stadnej.

"Wiele osób jest zdania, że ozdrowieńcy z COVID-19 nabywają odporność, jako że większość z nich produkuje neutralizujące przeciwciała" - wyjaśniono w komentarzu na temat badania Kongkończyków. - "A jednak, dowodu wskazują, że u niektórych pacjentów poziom przeciwciał po kilku miesiącach spada."

Leczenie

Agencja Żywności i Leków USA (FDA) wydała zgodę na leczenie pacjentów z koronawirusem osoczem pobranym od ozdrowieńców. Należy jednak zaznaczyć, że ta metoda leczenia nie została przetestowana w randomizowanych badaniach klinicznych, które w środowisku naukowym uznawane są za standard. Amerykańska instytucja stwierdziła, że rozsądnie jest uznać podawanie osocza (zawierającego przeciwciała) za skuteczne w walce z COVID-19, ponieważ w ten sposób z powodzeniem leczone są inne choroby, a potencjalne korzyści przeważają nad potencjalnym ryzykiem.

Mayo Clinic przeprowadziło sponsorowane przez Narodowy Instytut Zdrowia USA (NIH) badanie, które potwierdziło, że osocze może pomóc zmniejszyć wskaźnik śmiertelności wśród pacjentów z koronawirusem w szpitalach. Minusem tego eksperymentu, który utrudnia faktycznie stwierdzenie skuteczności tej metody, był brak porównania z grupą pacjentów leczonych w sposób standardowy.

Tymczasem prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zaczął promować leczenie osoczem jako "przełomowe", nie bacząc na sceptycyzm ze strony licznych organów ds. zdrowia. Główna naukowiec Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dr Souma Swaminathan poinformowała podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, że instytucja bada użycie osocza w leczeniu COVID-19.

"Robimy meta-analizy i systematyczne przeglądy, ale na razie dowody są bardziej niskiej jakości. Zatem zalecamy, by osocze wciąż było eksperymentalnym leczeniem" - oświadczyła Swaminathan, cytowana przez CNBC. - "Osocze powinno być ocenione we właściwie zaprojektowanych randomizowanych badaniach klinicznych."