Google (GOOGL  ) podejmuje kroki w celu zwalczania oszczerstw i nadużyć, dostosowując swój algorytm, aby wykluczyć błędne informacje z wyników wyszukiwania. Zmiany dotyczą ważnego problemu, na który uwagę zwrócił The New York Times w serii swoich ostatnich artykułów.

Od pewnego czasu utrzymuje się praktyka umieszczania niepotwierdzonych plotek w wynikach wyszukiwania, a cała branża kręci się wokół rozpowszechniania szkodliwych informacji i pobierania opłat za ich usunięcie. Takie strony internetowe są w stanie manipulować tradycyjnym algorytmem Google, aby pojawiać się wysoko w wynikach wyszukiwania ze względu na obiektywność leżący u podstaw wyszukiwarki Google. Wyniki opierają się na wzajemnych połączeniach stron, przy czym strony połączone z większą liczbą innych witryn mają pierwszeństwo przed tymi, które zawierają mniej linków do innych platform.

Google od lat nalega na zachowanie tej obiektywności, chcąc być dostawcą wyników wyszukiwania, ale nie ich moderatorem. Gigant stopniowo zmienia jednak swoje stanowisko, powoli zabraniając wyświetlania niektórych treści w wynikach wyszukiwania. Wysoce spolaryzowane wybory w 2016 r. i podobnie spolaryzowane wybory w 2020 r. prawdopodobnie również wpłynęły na decyzję firmy.

"Przez lata nasze podejście do poprawy problemów z jakością w rankingu wyszukiwania było spójne: nie stosujemy podejścia polegającego na "naprawianiu" poszczególnych zapytań, ale bierzemy te przykłady i szukamy sposobów na wprowadzenie ogólnych ulepszeń w algorytmie" - powiedział Google w rozmowie z The Verge. "Nasza zdolność do rozwiązywania problemów poprawiła się dzięki lepszej technologii, narzędziom i sygnałom dotyczącym jakości, a dziś jesteśmy w stanie przyjąć bardziej zróżnicowane podejście do rozwiązywania problemów związanych określonymi kategoriami zapytań. Ale podstawowe zasady pozostają takie same".

Podejście Google nie jest idealne, co firma sama przyznaje, ale wydaje się, że jest to krok we właściwym kierunku. Jednak wielu krytyków wyraża obawy dotyczące umożliwienia Google określenia, jakie strony są oglądane i przez kogo. Biorąc jednak pod uwagę zainteresowanie, jakim ostatnio otaczają duże firmy technologiczne organy regulacyjne na całym świecie, prawdopodobne jest, że decydenci mogą wkrótce bliżej przyjrzeć się zmieniającym się zasadom Google.