Po wielu tygodniach dyskusji mamy porozumienie w OPEC+. Mimo wciąż niepewnej sytuacji rynkowej grupa zwiększy produkcję ropy naftowej.

Kraje OPEC i te związane z tą organizacją po wielu dniach napiętych dyskusji uzgodniły w czwartek zwiększenie produkcji o 500 000 baryłek dziennie, które ma nastąpić od stycznia. Spowoduje to całkowite ograniczenie produkcji na początku nowego roku do 7,7 mln baryłek dziennie. Niektórzy jednak oczekiwali, że obecne ograniczenie potrwa do marca. Rozmowy zostały zawieszone we wtorek, gdy stało się jasne, że tak liczna grupa nie jest w stanie osiągnąć kompromisu. 25 ministrów reprezentujący swoje kraje w kwestiach energetycznych, w skład której wchodzą najwięksi producenci ropy naftowej na świecie, rozpoczęło spotkanie po kilkugodzinnym opóźnieniu. Według Paoli Rodriguez Masiu, starszego analityka rynków ropy naftowej w Rystad Energy, 500 000 baryłek dziennie od stycznia nie jest najgorszym scenariuszem, którego obawiał się rynek, ale nie jest też tym, czego tak naprawdę oczekiwano kilka tygodni temu. Rynki na decyzję reagują jednak pozytywnie, a ceny odnotowują niewielki wzrost, ponieważ ta liczba nie jest dla nich zbyt zabójcza. Po spotkaniu międzynarodowe referencyjne kontrakty terminowe na ropę Brent były o 1,4% wyższe i wyniosły 48,92 USD za baryłkę. Na wycenę ropy dobrze działa też informacja o szczepionce, choć od początku roku ceny ropy wciąż są o 25% niższe niż przed rokiem.

Za głównego zwolennika utrzymania tego poziomu wzrostu do końca pierwszego kwartału uznano przywódcę OPEC, Arabię Saudyjską. Jednak niektórzy producenci zakwestionowali to podejście po trwałym wzroście cen ropy w zeszłym miesiącu. Analitycy uważają, że niektórzy sojusznicy spoza OPEC, tacy jak Rosja i Kazachstan, wzywają do stopniowego ograniczania produkcji, podczas gdy Zjednoczone Emiraty Arabskie mają uważać na odwrót, starając się utrzymywać dobre kontakty z tymi, co produkują "za dużo". Spekulacje na temat rozdźwięku między Arabią Saudyjską a ZEA na początku tego tygodnia były dla niektórych zaskoczeniem ze względu na pozycję ZEA w OPEC. Jest to trzeci co do wielkości producent grupy i bliski sojusznik Arabii Saudyjskiej w Zatoce Perskiej. Zwykle to Rosja była tym krajem, która przeciągała decyzyjność grupy i stawiała na swoim. Ole Hansen, dyrektor ds. strategii towarowej w Saxo Bank twierdzi, że dalsze niepowodzenia w osiągnięciu kolejnych porozumień może obniżyć ceny ropy "o kilka dolarów", przy czym jednak nikt nie wierzy w negatywny scenariusz.

Ta międzynarodowa grupa naftowa wywiera znaczący wpływ na światowe rynki energii, choć nie jest już postrzegana jako siła, którą kiedyś była. W ostatnich miesiącach OPEC + próbował przejść przez historycznie najbardziej burzliwy okres, w tym załamanie cen ropy, ogromny szok popytowy na paliwo w związku z kryzysem koronawirusa, wojnę cenową pomiędzy Saudyjczykami i Rosjanami czy odejście Kataru z OPEC. Był to więc czas pełen rynkowych ryzyk, a grupa OPEC+ znaczny wpływ na to, ile płacimy za paliwo na stacji, bowiem kontroluje prawie 50% światowej produkcji ropy. Taką grupą, w poszerzonym składzie też się trudniej zarządza. O wiele trudniej jest osiągnąć kompromis z 23 uczestnikami w ramach OPEC+, których cele niekoniecznie są zgodne pomiędzy sobą, niż z 13 krajami. Niemniej, każdy z nich z pewnością czeka na powrót ruchu popytowego ze strony rynku, na co jest spora szansa.