Koronawirus przyćmił wszystkie wydarzenia polityczne i w dużej mierze nasze życie. Ale jeszcze niedawno świat fascynował się długo zapowiadanym i oczekiwanym przez część Brytyjczyków Brexitem. Jak wygląda kwestia wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej w tym trudnym czasie?

Premier Boris Johnson powiedział, że nie zamierza opóźniać ostatecznego rozstania Wielkiej Brytanii z Unią Europejską zaplanowanego pod koniec roku. Ale puste sale konferencyjne w Whitehall sugerują, że opóźnienie jest praktycznie nieuniknione. Rządowi lobbyści w Londynie twierdzą, że urzędnicy Zjednoczonego Królestwa odwołali większość spotkań w celu przygotowania się do Brexitu, a wszystkiemu winny jest koronawirus, który w Wielkiej Brytanii jest ogromnym problemem. Wydaje się więc że nie rozmawiamy o możliwościach ewentualnego przesunięcia rozmów, ale o tym, jak premier sprzeda tą informację opinii publicznej. "Absolutnie nie ma możliwości zajmowania się czymś innym niż Covid-19", powiedziała Pauline Bastidon, szefowa polityki europejskiej reprezentująca Freight Transport Association, która dodała, że ​​w każdej instytucji - w tym jej - jest problem. "W tej chwili nie ma czasu, energii, ani pieniędzy na koncentrowanie się na Brexicie". Mimo to Johnson nadal wyklucza przyznanie krajowi więcej czasu na negocjacje i przygotowanie gruntu do przyszłych stosunków z Unią Europejską. Firmy wiedzą, że koronawirus nie musi być ich ostatnim problemem. Kolejnym może być rewolucja związana z zakończeniem okresu przejściowego, w którym obecnie znajdują się Anglosasi.

Opinia publiczna twierdzi, że Johnson podejmie decyzję o przedłużeniu negocjacji bliżej czerwca, co jest ostatnim możliwym według prawa terminem do zasygnalizowania opóźnienia z UE, gdy tylko wpływ koronawirusa na gospodarkę stanie się wyraźniejszy. Gabinet, który prowadzi brytyjskie przygotowania do Brexitu, nie odpowiada na pytania dotyczące tego rozstania. "Wszyscy liczą na przedłużenie" - powiedziała Helen Brocklebank, dyrektor generalna Walpole, która reprezentuje branżę luksusową Wielkiej Brytanii. "Brexit obecnie jest kwestią drugoplanową, ponieważ firmy walczą o przetrwanie." Wielka Brytania dąży do zawarcia ograniczonej umowy o wolnym handlu z UE, podobnej do umowy gospodarczej z Kanadą, która zmniejszyłaby cła na towary, ale z drugiej strony stworzyłaby nowe kosztowne bariery, takie jak dodatkowe formalności celne. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, obie strony będą prowadzić handel na podstawie nieszczególnie korzystnych warunków Światowej Organizacji Handlu, które obejmowałyby wysokie taryfy na produkty takie jak samochody, mięso czy nabiał. Zarówno Wielka Brytania, jak i UE martwią się tym, że firmy po obu stronach kanału nie przygotują się odpowiednio do zakończenia wieloletniej unijnej współpracy, co może prowadzić do problemów takich jak kolejki graniczne czy - już występujące - zakłócenia łańcucha dostaw. UE jest największym indywidualnym partnerem handlowym Wielkiej Brytanii, odpowiadającym za połowę jej eksportu.

Główni negocjatorzy Brexitu w Wielkiej Brytanii i UE są de facto odizolowani, a niektóre rozmowy handlowe zostały przełożone. Rzecznik rządu Wielkiej Brytanii powiedział w poniedziałek, że dyskusje odbywają się teraz przez telefon, wykluczając odbycie kolejnych rund negocjacji które wcześniej przewidywano. "Brexit upadł i zniknął za urwiskiem" - powiedział Peter Hardwick, doradca ds. polityki handlowej w British Meat Processors Association. "Cały personel operacyjny w Departamencie Środowiska, Żywności i Spraw Wsi został skierowany do walki z Covid-19". Jednym z największych problemów w planowaniu Brexitu jest brak czasu, zasobów i okoliczności do rozmów o budowie nowej infrastruktury w portach do obsługi kontroli granicznej handlu między UK a UE, a także tworzenia złożonych nowych systemów informatycznych. Wszystko więc wskazuje na to, że mimo decyzji referendalnej Wielka Brytania, chcąc nie chcąc, pozostanie w Unii Europejskie po 2020 roku. Koronawirus więc, choć chwilowo, pokrzepi wszystkich przeciwników Brexitu. A może i na dłużej?