Agresywne działania prezydenta Donalda Trumpa mające na celu ochronę krajowego przemysłu poprzez cła przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego w sektorze, który mają chronić, ponieważ gospodarka produkcyjna Stanów Zjednoczonych kurczy się już szósty miesiąc z rzędu, a przedsiębiorstwa donoszą o rosnących kosztach, redukcji zatrudnienia i chaosie w planowaniu.
Indeks menedżerów ds. zakupów (PMI) Instytutu Zarządzania Dostawami (ISM) za sierpień wyniósł 48,7%, czyli nieco powyżej lipcowego poziomu 48%, ale nadal poniżej kluczowego poziomu 50%, który sygnalizuje ekspansję. Ekonomiści prognozowali niewielkie odbicie do 49%.
Jedynym jasnym punktem był niewielki wzrost nowych zamówień. Jednak wszystkie pozostałe główne subindeksy uległy pogorszeniu.
Produkcja i zatrudnienie spadły, dostawy od partnerów uległ spowolnieniu, a zapasy surowców nieustannie się kurczyły. Ceny nakładów wzrosły, a import i eksport uległy zmniejszeniu, co podkreśla obraz sektora znajdującego się pod stałą presją.
Cła uderzają w amerykański przemysł wytwórczy i powodują wzrost cen
Ankietowani przez ISM menedżerowie dostrzegli bezpośredni związek między słabością sektora a obecną polityką celną, a wielu z nich wyraziło głęboką frustrację z powodu inflacji kosztów i zakłóceń w planowaniu.
W przypadku sprzętu transportowego jeden z respondentów stwierdził, że sytuacja branży jest gorsza niż podczas globalnego kryzysu w latach 2008-2009.
"Nie ma absolutnie żadnej aktywności... Jest to w 100% spowodowane obecną polityką celną i wynikającą z niej niepewnością" - powiedział jeden dyrektor, dodając, że branża boryka się ze stagflacją, czyli wzrostem cen przy spadku produkcji i popytu.
Sektor spożywczy zwrócił uwagę na 50% cło na import z Brazylii oraz zniesienie przez Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych kontyngentu cukrowego, twierdząc, że spowoduje to wzrost kosztów produktów ekologicznych.
"Made in USA" trudniejsze do zrealizowania niż kiedykolwiek
Firmy z branży elektronicznej, maszynowej i AGD ostrzegają, że cła przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego w zakresie relokacji produkcji.
Jedna z firm elektronicznych stwierdziła, że wysiłki zmierzające do przeniesienia produkcji z powrotem do Stanów Zjednoczonych utknęły w martwym punkcie, ponieważ inflacja surowców spowodowana cłami sprawiła, że stało się to finansowo niewykonalne.
"Wprowadziliśmy drugą podwyżkę cen. "Made in the USA" stało się jeszcze trudniejsze do osiągnięcia... Łączna podwyżka cen do tej pory: 24%" - powiedział dyrektor wykonawczy z sektora sprzętu elektrycznego.
Firma ta zwolniła już 15% swoich pracowników w Stanach Zjednoczonych - głównie wysoko wykwalifikowanych specjalistów z dziedziny inżynierii, marketingu, projektowania i IT.
"Wobec braku stabilności w handlu i gospodarce zamrożono wydatki kapitałowe i zatrudnienie. To kwestia przetrwania" - dodał respondent.
Pewna firma produkująca sprzęt komputerowy stwierdziła, że nieoczekiwane podwyżki ceł - takie jak 50% cło na towary z Indii i innych krajów - spowodowały chaos w planowaniu, wzrost kosztów rozwoju i konieczność przeglądu cen sprzedaży, aby zachować minimalne marże.
Tymczasem jeden z producentów wyrobów chemicznych poinformował o spadku zamówień we wszystkich liniach produktów i obniżył prognozy finansowe na pozostałą część 2025 r., powołując się na "zbyt dużą niepewność" wynikającą zarówno z ceł, jak i globalnych trendów gospodarczych.
W przypadku produktów ropopochodnych i węglowych dopłaty nakładane przez dostawców wynoszą obecnie od 2,6% do nawet 50%, co powoduje erozję marż i zwiększa zmienność.
Reakcje rynku
We wtorek po przerwie związanej z Świętem Pracy amerykańskie spółki giełdowe odnotowały spadki, ponieważ malejąca skłonność do podejmowania ryzyka oraz ponowne obawy dotyczące zawyżonych wycen i spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego negatywnie wpłynęły na nastroje inwestorów.
Indeks S&P 500 spadł o 0,85%, Dow Jones Industrial Average o 0,63%, a indeks Nasdaq 100, skupiający spółki technologiczne, o 0,96%.
Nvidia Corp.
