W świecie, w którym nieustannie się przemieszczamy, technologia sprostała wyzwaniu. Dziś niemal nie da się uniknąć korzystania z aplikacji, jeśli chcemy jak najszybciej dotrzeć w określone miejsce. Jednak w jedenastym pod względem wielkości mieście w Stanach Zjednoczonych - Austin w stanie Teksas - gigant w segmencie współdzielenia przejazdów, Uber, został właśnie całkowicie wyparty.

Uber, amerykańska firma transportowa z siedzibą w kalifornijskim San Francisco, powstał w 2009 r. Jego współzałożycielem był obecny prezes, Travis Kalanick. Na początku firma oferowała w San Francisco przejazdy luksusowymi czarnymi samochodami w cenie o połowę wyższej niż przejazd taksówką. W 2010 r. miała miejsce oficjalna premiera aplikacji mobilnej Uber, która zapoczątkowała dominację przedsiębiorstwa w transporcie miejskim w całych Stanach Zjednoczonych i na świecie. Później w ramach dywersyfikacji wprowadzono kolejne możliwości dla użytkowników, takie jak Uber X oraz Uber Pool. Kierowcy mogą pracować dla Ubera, wykorzystując własny samochód, a użytkownicy współdzielić przejazd i jego koszty z innymi osobami korzystającymi z aplikacji. W 2014 r. firma weszła na rynek dostaw żywności, oferując dowóz zamówień w ramach usługi UberEATS. Uber nie zamierza w najbliższym czasie zwalniać - obecnie eksperymentuje z autonomicznymi samochodami.

Usługi transportowe Ubera rozwijają się w na całym świecie, jednak spółce nie udało się zdominować Austin. Przedsiębiorstwo zostało właściwie wyparte z tętniącego życiem miasta przez regulacje prawne.

W ubiegłym roku Uber przegrał referendum w sprawie dopuszczenia działalności spółki przez władze lokalne. Pod kierunkiem radnej Ann Kitchen przepisy dotyczące firm oferujących współdzielenie przejazdów zostały zaostrzone. Kitchen stwierdziła, że władze Austin "zapewniały Ubera, że jest tu mile widziany i nie nakazywały wycofania się z rynku, jednak teraz muszą uszanować wolę głosujacych".

Prawo w Austin stanowi, że dla zapewnienia bezpieczeństwa podróżującym od wszystkich kierowców oferujących usługi transportowe muszą zostać pobrane odciski palców, tak jak ma to miejsce w przypadku kierowców taksówek. Przepisy wprowadzono w związku z siedmioma napaściami seksualnymi, których mieli się dopuścić kierowcy Ubera w 2015 r.

Uber odmówił pobierania odcisków palców od kierowców, przez co tysiące osób straciło pracę. Przedsiębiorstwo korzysta z usług firmy Checkr, która sprawdza historię kierowców w rejestrze karnym oraz pozyskuje ich dane biograficzne. Według Ubera taka kontrola jest skuteczniejsza niż pobieranie odcisków palców na zlecenie władz miasta. Strategia wprowadzona w Austin może bowiem powodować niesłuszną dyskryminację kierowców, których dane w bazach federalnych są niekompletne. Liczba usługodawców może więc ulec zmniejszeniu, przez co dostępność przejazdów również spadnie.

W Austin nie ma miejsca dla Ubera, co nie znaczy, że nie istnieje system współdzielenia przejazdów. Umożliwia je aplikacja Ride Austin, działająca dzięki wpłatom użytkowników oraz pracy wolontariuszy. W ten sposób kierowcy otrzymują wyższe wypłaty. Ponadto innowacyjna aplikacja pozwala korzystającym z przejazdu na dokonanie wpłaty na konto wybranej organizacji charytatywnej.

Prezes Ride Austin Andy Tryba tak skomentował sukces aplikacji: "Być może kultura przedsiębiorstwa i mentalność [Ubera] są inne niż u nas. Zaczynaliśmy od zera, rozwijaliśmy się jako wspólnota. Myślę, że właśnie to poczucie wspólnoty przepełnia wszystkich naszych kierowców i innych pracowników".

Pochwały dla mniejszych firm transportowych, takich jak Ride Austin, nie są bezpodstawne. Aplikacja sprawdziła się podczas festiwalu filmowego South by Southwest, który co roku opanowuje Austin. Co prawda występowały pewne problemy z rezerwacją przejazdów z powodu dużej liczby użytkowników, ale pomimo to udowodniono, że Ride Austin może być przyszłością współdzielenia przejazdów w duchu wspólnoty, nie zaś monopolizacji rynku. Brian Chen, dziennikarz "New York Times", pochwalił aplikację, stwierdzając, że skoro niewielkiej firmie z mniejszymi funduszami udało się zapewnić transport setkom tysięcy ludzi jedynie z drobnymi problemami, to widocznie mieszkańcom Austin nie potrzeba wcale Ubera i Lyft.