Zielony biznes się opłaca. W ciągu ostatniego roku notowania kanadyjskich spółek, które zajmują się przetwarzaniem konopi indyjskich wzrosły nawet o kilkanaście procent. Niektórzy inwestorzy podchodzą z dystansem do tych spółek - uważają, że na rynku tworzy się konopna bańka spekulacyjna.

W czerwcu ogłoszono, że Kanada stanie się zielonym krajem i zalegalizuje spożywanie marihuany w celach rekreacyjnych - ustawa ma wejść w życie 17 października. Już teraz wiele spółek przygotowuje się do wejścia na rynek kanadyjski i oferowanie konopnych produktów i usług. W sierpniu spółka Molson Coors Brewing (TAP  ) nawiązała współpracę z The Hydropothecary Corp przy opracowaniu napojów z dodatkiem konopi indyjskich, natomiast producent piwa Constellation Brands (STZ  ) (należy do niego marka piwa Corona) zamierza zainwestować 4 miliardy dolarów w kanadyjską spółkę Canopy Growth, której akcje wzrosły dwukrotnie w ciągu roku. Nawet Coca-Cola (KO  ) rozważa wprowadzenie na rynek napoju na bazie CBD, które łagodziłby stany zapalne - obecnie koncern prowadzi rozmowy z kanadyjską spółką Aurora Cannabis.

Przykładem na konopne szaleństwo na giełdzie są notowania spółki Tilray (TLRY  ), której działalność sprowadza się do produkcji i dystrybucji produktów powstałych na bazie konopi indyjskich. W ciągu jednej sesji akcje tej spółki poszybowały z 155 do 300 dolarów. W lipcu spółka weszła na giełdę z wyceną 17 dolarów za jedną akcję, co oznacza, że zaledwie w ciągu dwóch miesięcy akcje spółki wzrosły o 1100 procent - obecnie spółka jest wyceniana na 12 miliardów dolarów. Nagły wzrost notowań spółki mógł być spowodowany wywiadem udzielonym przez prezesa spółki, w którym stwierdził, że spółki farmaceutyczne powinny współpracować z producentami konopi indyjskich. Jednak wyniki finansowe spółki nie są solidne - za drugi kwartał spółka zanotowała 9,7 milionów dolarów przychodów, w zeszłym roku spółka wykazała przychody na poziomie 20 milionów dolarów.

Sadzonki marihuany na plantacji w Kalifornii, USA.
Sadzonki marihuany na plantacji w Kalifornii, USA.

Na wzroście wyceny Tilraya najbardziej zyskał fundusz private equity Privateer Holdings, który jest wspierany przez inwestora Petera Thiela. Fundusz został założony 7 lat temu i obecnie posiada 76% udziałów w spółce. Na zielonym biznesie zarobili założyciele tego funduszu, czyli Brendan Kennedy, Michael Blue i Christian Groh - majątek każdego z nich jest szacowany na 2,4 miliarda dolarów. Kolejnym zielonym milionerem został Bruce Linton, który jest dyrektorem generalnym spółki Canopy Growth, która dostarcza medyczne produkty i usługi bazujące na konopiach indyjskich - majątek właściciela jest wyceniany na 184 miliony dolarów. Dyrektor generalny Aurora Cannabis, Terry Booth, także został milionerem - wartość jego majątku jest szacowana na 95 milionów dolarów. Spółka jest trzecim największym koncesjonowanym dostawcą marihuany na świecie. Kolejnym milionerem jest założyciel spółki Aphria, John Cervini, który zamienił uprawę pomidorów i papryki na marihuanę - jego majątek jest szacowany na 144 milionów dolarów. Jest całkiem możliwe, że jeżeli trend rynkowy się utrzyma to za niedługo właściciele tych biznesów zostaną miliarderami.

Niektórzy inwestorzy uważają, że obok konopnej bańki spekulacyjnej występuje także bitcoinowa spekulacja - w ciągu zeszłego roku Bitcoin podrożał o 1000 procent i w grudniu jego wycena wynosiła nawet 20 000 dolarów. Możliwa spekulacja występuje także na amerykańskiej giełdzie - wystarczy dodać "bitcoin" lub "blockchain" do nazwy spółki, aby jej wartość nagle podskoczyła.