Przywódcy dwóch najpotężniejszych krajów na świecie, USA i Chin, spotkali się oko w oko. Można z tego spotkania wyciągnąć parę interesujących wniosków. Biden i jego odpowiednik odbyli długo oczekiwane spotkanie na szczycie G-20 na Bali.

Biden po spotkaniu zaznaczył, że ,,nie musi być nowej zimnej wojny" między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Powiedział także, że nie uważa, by ChRL próbowało przeprowadzić inwazję na Tajwan. Prezydent USA powiedział, że on i Xi rozmawiali szczerze i zgodzili się wysłać dyplomatów i członków gabinetu ze swoich administracji, aby spotkali się osobiście w celu rozwiązania palących problemów.

Chociaż rozmawiali pięć razy podczas wideokonferencji, było to pierwsze spotkanie, które Biden i Xi odbyli twarzą w twarz od czasu wyboru prezydenta USA w 2020 r. Dynamika osobista między dwoma mężczyznami była przyjazna, a Biden obejmował ramieniem Xi na wstępie, mówiąc: "Wspaniale cię widzieć". Ministerstwo Spraw Zagranicznych Pekinu stwierdziło później, że rozmowa była "dogłębna, szczera i konstruktywna". Ministerstwo poinformowało, że obaj przywódcy osiągnęli "ważne wspólne porozumienie" i są teraz przygotowani "do podjęcia konkretnych działań w celu postawienia Chin i USA na stosunki z powrotem na tory stałego rozwoju".

Napięcia między dwoma narodami powoli eskalują od dziesięcioleci, ale gwałtownie wzrosły po tym, jak były prezydent Donald Trump rozpoczął protekcjonistyczną wojnę handlową z Chinami. Od objęcia urzędu w 2021 r. Biden niewiele zrobił, aby zmienić politykę handlową Trumpa. Mało tego, często otwierał nowy front, przedstawiając USA jako obrońcę demokracji i praw człowieka na Świecie, a m. in. Chiny jako ich przeciwnika.

Podczas ich spotkania Biden poruszył także "obawy dotyczące praktyk ChRL w Xinjiangu, Tybecie i Hongkongu oraz szerzej praw człowieka", zgodnie z amerykańskim odczytem ze szczytu. Xi odrzucił skargi Bidena i powiedział prezydentowi USA, że "wolność, demokracja i prawa człowieka" są "niezachwianym celem" Komunistycznej Partii Chin, zgodnie z oświadczeniem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Biden wspomniał również o niekonkurencyjnych praktykach gospodarczych Pekinu, które obejmują powszechną interwencję państwa na rynkach prywatnych oraz przepisy wymagające od zagranicznych firm współpracy z chińskimi firmami w celu prowadzenia działalności w tym kraju.

Pekin nadal jest również wściekły z powodu wizyty przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi w Tajpej na początku tego roku, na którą Chiny odpowiedziały wówczas, latając odrzutowcami nad Cieśniną Tajwańską w ramach, jak twierdzili, ćwiczeń wojskowych w ostatniej chwili. Chiny również później nałożyły osobiste sankcje na Pelosi. Biden zaznaczył jednak, że polityka w sprawie Tajwanu się nie zmienia, ale apelował o pokojowe rozwiązanie wszelkich spraw.

Biden powiedział, że obaj przywódcy rozmawiali również o inwazji Rosji na Ukrainę, delikatnym temacie, biorąc pod uwagę, że Chiny stały się gospodarczą linią ratunkową Rosji w następstwie sankcji, które zerwały stosunki handlowe Moskwy z większością głównych demokracji świata, w tym ze Stanami Zjednoczonymi i członkami Unii Europejskiej. Waszyngton był nieugięty, aby Pekin powstrzymał się od sprzedaży broni Rosji do użytku na Ukrainie, czego Chiny w dużej mierze unikają.

"Potwierdziliśmy nasze wspólne przekonanie, że groźba lub użycie broni nuklearnej jest całkowicie nie do przyjęcia" - powiedział Biden na krótkiej konferencji prasowej po spotkaniu.

Obaj przywódcy rozmawiali jeszcze o Korei Północnej. Biden miał niejako pretensje do Chin, że te nie ,,kontrolują" tego kraju tak jak by mogły, zwłaszcza w świetle niedawnych testów rakiet balistycznych Koreańczyków z Północy. W razie braku działania, prezydent USA zapowiedział, że podejmie ,,pewne działania, które byłyby bardziej defensywne", by chronić swoich sojuszników, czyli między innymi Koreę Południową i Japonię.

Problemów do poruszenia było mnóstwo, zwłaszcza w tak trudnym dla świata czasie. Nikt nie oczekiwał, że uda się je rozwiązać, ale dobrze czasem zobaczyć, jak liderzy największych państw spotykają się oko w oko. Jest to pewnego rodzaju barometr nastrojów danych mocarstw.