W związku z załamaniem się rynku lotniczego w wyniku pandemii koronawirusa, amerykańskie linie lotnicze wystąpiły o pomoc publiczną w wysokości 58 mld dolarów. Losy tej pomocy ważą się na Kapitolu.

Organizacja Airlines for America (A4A) zrzeszająca 10 największych przewoźników lotniczych w USA wystąpiła o udzielenie pomocy publicznej w wysokości 58 mld dolarów. Środki te miałyby uratować zatrudniających 750 000 osób przewoźników w obliczu znacznego ograniczenia operacji lotniczych i dramatycznego spadku popytu na podróże lotnicze w związku z pandemią koronawirusa. Linie lotnicze stoją przed wyzwaniem utrzymania płynności finansowej w obliczu braku nowych oraz wycofywania dotychczasowych rezerwacji oraz znacznego udziału kosztów stałych np. leasingu maszyn czy wynagrodzeń.

Zgodnie z propozycją Airlines for America, łączna pomoc w wysokości 58 mld dolarów w połowie (29 mld dolarów), miałaby mieć formę dofinansowania do wynagrodzeń dla pracowników, a w drugiej połowie kredytów lub gwarancji bankowych. W zamian prezesi przewoźników lotniczych zobowiązali się do utrzymania zatrudnienia na niezmienionym poziomie do końca sierpnia 2020 r. oraz ograniczenia wynagrodzenia dla zarządów, wstrzymania nabywania własnych akcji (stock buyback) i wypłaty dywidendy do momentu spłaty przyznanych kredytów.

W przesłanym w sobotę liście do parlamentarzystów, wskazują oni na uciekający czas na udzielenie wsparcia. Brak szybkiej decyzji może ich zmusić do podjęcia drakońskich działań mających na celu uratowanie ich przedsiębiorstw np. wysłania pracowników na bezpłatne urlopy. Jednocześnie wskazują oni, że w przeciągu ostatniej dekady amerykańskie linie 73% wygenerowanych zysków operacyjnych reinwestowały w swoich pracowników, nowe samoloty czy urządzenia naziemne. W związku z kryzysem wywołanym przez koronawirusa, samodzielnie podjęły one działania o wartości ok. 30 mld dolarów np. dobrowolne bezpłatne urlopy ze strony pracowników, uziemienie samolotów oraz pozyskanie finansowania na rynku.

W niedzielę (22 marca) Senat rozpatrywał projekt ustawy autorstwa Republikanów przygotowany we współpracy z administracją prezydenta Trumpa przyznającej pomoc publiczną dla sektora transportowego, w tym dla linii lotniczych. Przewoźnicy pasażerscy mieliby otrzymać wsparcie w wysokości 50 mld dolarów, a towarowi - 8 mld dolarów w postaci zabezpieczonych kredytów i gwarancji bankowych. Kredyty miałyby być przyznawane przez Departament Skarbu na okres do 5 lat. Departament Skarbu jako zabezpieczenie kredytów mógłby wykorzystać poręczenia, akcje lub opcje, ale zgodnie z ustawą nie będzie on mógł wykonywać prawa głosu wynikającego z ich posiadania.

Oprócz przewoźników lotniczych na wsparcie mogą także liczyć przewoźnik kolejowy Amtrak (1 mld dolarów), porty lotnicze (10 mld dolarów), systemy komunikacji miejskiej (20 mld dolarów) oraz inne firmy niezbędne do utrzymania bezpieczeństwa narodowego (17,5 mld dolarów). Oprócz tego do 425 mld dolarów w postaci kredytów mogą otrzymać inne firmy, miasta i stany dotknięte przez pandemię koronawirusa.

Propozycja Senatu nie do końca pokrywa się z oczekiwaniami branży. Analitycy JPMorgan zauważają, że zastrzyk gotówki, o który wnioskują przewoźnicy, mógłby załagodzić gorącą sytuację na rynku finansowym. Zarazem w ich ocenie pozwoliłoby to uniknąć spowodowania dużej szkody przewoźnikom w postaci trudności w pozyskaniu zewnętrznego finansowania w związku z ograniczoną pulą aktywów, które mogłyby posłużyć jako zabezpieczenie, po zastawieniu ich pod kredyty rządowe.

W niedzielnym głosowaniu, projekt Republikanów nie uzyskał wymaganych 60 głosów. Głosujący przeciwko niemu Demokraci krytykują przedstawione propozycje za to, że w zbyt dużym stopniu skupiają się one na ratowaniu spółek, a nie wystarczająco mocno na pomocy ich pracownikom. Po nieudanym głosowaniu przedstawiciele obu partii mają wrócić do rozmów w celu wypracowania kompromisu, na którego osiągnięcie już w poniedziałek (23 marca) liczą Republikanie. Optymistą wydaje się być prezydent Donald Trump, który liczy, że zestaw pomocy dla przedsiębiorstw gładko przejdzie przez Kongres.

Amerykańskie linie coraz mocniej odczuwają wpływ koronawirusa na swoją działalność. Dotychczas dotyczyło to przede wszystkim linii wykonujących połączenia międzykontynentalne do Azji i Europy - American Airlines (AAL  ), Delta Air Lines (DAL  ) i United (UAL  ), które kilkanaście tygodni temu musiały ograniczyć oferowanie. Szybkie rozprzestrzenianie się wirusa także na terenie USA, gdzie liczba zachorowań przekroczyła już 40 tysięcy, znacznie osłabia popyt na podróże lotnicze wewnątrz kraju. Przyczyniają się do tego zalecenia władz stanowych i federalnych, aby ograniczyć przemieszczanie się. Linie Southwest (LUV  ) od 20 marca ograniczą oferowanie o 20% i zawieszą wszystkie loty międzynarodowe. Z kolei cięcia siatki połączeń Hawaiian (HA  ) wyniosą ok. 40%. Niewielka ilość nowych rezerwacji zmusiła Alaska Airlines (ALK  ) do ograniczenia oferowania w kwietniu o 10%, a w maju o 15%, aczkolwiek sama spółka zastrzega, że sytuacja jest dynamiczna i nie wyklucza kolejnych cięć. JetBlue (JBLU  ) podjęła decyzję o ograniczeniu oferowania na kolejne dwa miesiące o 40%, a niskokosztowy Spirit Airlines (SAVE  ) - o 5%. Doświadczenia z Azji i Europy, gdzie pandemia jest w znacznie bardziej zaawansowanym stadium wskazuje, że ograniczenia w ruchu lotniczym mogą być jednak znacznie poważniejsze.