Od kilku dziesięcioleci Chiny sukcesywnie zwiększają swoją obecność gospodarczą w Afryce. Tylko w 2016 roku kraj ten przeznaczył na inwestycje na tym kontynencie aż 60 mln dolarów.

To, które afrykańskie państwa otrzymają te pieniądze, zależy od ich indywidualnej relacji z Państwem Środka. Azjatyckie mocarstwo lokuje inwestycje zarówno na wielką, jak i małą skalę, zaczynając od sprzedaży żywności, a na budowie dróg kolejowych kończąc. Większość państw Czarnego Lądu ma ogromne deficyty handlowe z Chinami, które czasem, w przypadku krajów słabiej rozwiniętych, mogą zostać wybaczone. Mimo to wzrost chińskiego oddziaływania na afrykańską gospodarkę wywołuje falę krytyki z zewnątrz. Mówi się, że Afryka może w końcu stać się zbyt zależna od takiego wsparcia oraz wpływu, który się z nim wiąże.

A co o Chinach uważają sami Afrykańczycy? Generalnie, większość społeczności jest nastawiona pozytywnie, choć oczywiście znajdą się i przeciwnicy. Znaczna część obywateli Mali, Nigru czy Liberii (bo aż 92%,84% i 81%) pochwala działania Chin w Afryce. Na tak dobry wynik mają wpływ chińskie inwestycje w infrastrukturę oraz rozpowszechnienie telefonów komórkowych oraz samochodów wśród ogółu społeczeństwa. "Wcześniej były one bardzo drogie, ale ponieważ obecnie rynek jest nimi zalany, ceny spadły. Ludzie mogą wybierać spośród produktów, do których w przeszłości nie mieli dostępu" - stwierdził Mogopodi Lekorwe, politolog i profesor na Uniwersytecie Botswany. Jedną z największych wad, jakie wiążą się z obecnością Chin na Czarnym Lądzie jest strach przed konkurencyjnością na rynku zatrudnienia. "Chińczycy są gotowi do pracy przez 24 godziny na dobę, podczas gdy lokalny mieszkaniec powie: 'Słuchaj, ja mam tutaj rodzinę" - dodał Lekorwe.

Chiny umacniają swoją pozycję w Afryce szczególnie dzięki zapewnianiu oferty edukacyjnej. Wielu afrykańskich studentów wybiera naukę w Państwie Środka ze względu na różne czynniki. Co najważniejsze, edukacja w Chinach nie jest kosztowna, nawet jeśli uczeń nie otrzymuje stypendium. Innym powodem jest chęć zacieśniania więzów i nauki języka wschodzącej światowej potęgi gospodarczej. Zgodnie z chińskimi zasadami przyznawania wiz większość zagranicznych studentów musi opuścić kraj po skończonym procesie edukacji, dzięki czemu Afryka zyskuje pokolenie naukowców oraz potencjalnych członków elit. Przebywając w swojej ojczyźnie, takie osoby są dużo bardziej skłonne do przyszłej współpracy z Chinami oraz do postrzegania tego kraju z większą przychylnością.

Należy jednak zaznaczyć, że jeżeli Państwo Środka liczy na budowę prawdziwych pozytywnych stosunków z narodami afrykańskimi, musi poradzić sobie z problemem rasizmu wewnątrz własnych granic. Chińskie media nierzadko przedstawiają Afrykańczyków jako osoby biedne i bezradne, a sam kontynent jako miejsce, do którego jeszcze nie dotarła cywilizacja. W ten sposób Chiny kreują się na życzliwe państwo, które z dobrej woli pomaga innym narodom. Uzyskanie realnej "soft power" będzie możliwe tylko wtedy, kiedy Chińczycy przestaną roztaczać wokół afrykańskiej społeczności paternalistyczną opiekę i zaczną traktować ją jako partnera biznesowego.