Boeing poinformował, że w związku z koniecznością wprowadzenia pracy zdalnej wystąpią nieefektywności w projektowaniu Air Force One podnoszące koszt projektu o 168 mln USD.

Pandemia koronawirusa krzyżuje kolejne plany amerykańskiego producenta samolotów Boeinga (BA  ). Lotnictwo cywilne boryka się z największym w swojej historii kryzysem, w wyniku którego ponad połowa wszystkich samolotów na świecie jest uziemiona i nie wiadomo kiedy wzbiją się one w powietrze. Załamanie rynku podróży lotniczych to dramatyczna wiadomość dla Boeinga i perspektyw dalszej działalności w najbliższych latach. Spodziewany silny spadek popytu na nowe samoloty sprawił, że wstrzymana została produkcja samolotów komercyjnych i między innymi z tego powodu amerykański producent zrezygnował z nabycia brazylijskiego Embraera.

Jak poinformowała spółka w sprawozdaniu za I kwartał 2020 r. koronawirus odcisnął swoje piętno także na wydawałoby się niezagrożonym projekcie nowych samolotów dla prezydenta USA. Boeing podniósł koszt produkcji prezydenckich samolotów łącznie o 168 mln USD tłumacząc, że "przewidywana strata jest związana z nieefektywnościami w projektowaniu wynikającymi z pandemii COVID-19." Wspomniane nieefektywności mają się objawiać problemami kadrowymi, przekroczeniami terminów i wyższymi kosztami na kolejnych etapach programu. Jak tłumaczył później Greg Smith, CFO Boeinga, problem jest związany z pracą zdalną inżynierów. Jak informował w połowie kwietnia Will Rooper z US Air Force, przeglądu krytycznych elementów projektu samolotu dokonano wirtualnie w związku z zagrożeniem epidemiologicznym.

Jednocześnie producent zapewnia, że termin przekazania dwóch nowych samolotów w 2024 r. jest niezagrożony. Co więcej, spółka twierdzi, że paradoksalnie bieżące wstrzymanie produkcji samolotów komercyjnych może przyspieszyć prace przy programie Air Force One, ponieważ inżynierowie i narzędzia zaangażowane w budowę maszyn komercyjnych mogą wesprzeć rządowy program.

Pierwotny koszt budowy nowych maszyn był szacowany na 4,4 mld USD. Donald Trump jeszcze przed objęciem urzędu prezydenta krytykował program nowych Air Force One za zbyt wysokie w jego ocenie koszty. Już jako prezydent renegocjował on warunki zakupu z Boeingiem zbijając cenę samolotów do ok. 3,9 mld USD. Spodziewany przez Boeinga wzrost kosztów o 168 mln USD będzie musiał ponieść sam producent, ponieważ cena zakupu została już zatwierdzona. Jednakże wspomniane 3,9 mld USD to koszt samych samolotów. Z kolei koszt całego programu jest szacowany na 5,3 mld USD, na co dodatkowo składają się testy, części zamienne, szkolenia i nowe hangary. W kwietniu amerykańskie media obiegła informacja, że instrukcje obsługi nowych samolotów liczące ponad 100 000 stron będą kosztowały 83 mln USD.

Nowe samoloty o oznaczeniu VC-25B (Air Force One to tylko sygnał wywoławczy samolotu, w którym znajduje się prezydent USA), mają wejść do służby w 2025 r. i zastąpią latające od 1990 r. VC-25A. Nowe prezydenckie maszyny będą zmodyfikowanymi Boeingami 747-8i tj. najnowszą i najpojemniejszą wersją popularnego Jumbo Jeta. Co ciekawe, na te potrzeby przebudowane zostaną dwa egzemplarze, które pierwotnie miały być dostarczone do rosyjskiej linii Transaero, która z powodu bankructwa w 2015 r. nigdy ich nie odebrała. Przez jakiś czas samoloty o numer produkcyjnych N894BA i N895BA stały na samolotowym cmentarzysku na pustyni Mojave w Kalifornii. Proces przebudowy samolotów rozpoczął się 25 lutego 2020 r. w zakładzie Boeinga w San Antonio w Teksasie.

Nowe samoloty zgodnie z pomysłem Donalda Trumpa otrzymają nowe "patriotyczne" malowanie w barwy narodowe USA. Dotychczasowe malowanie prezydenckich samolotów pochodzi z 1962 r., kiedy prezydentem był John F. Kennedy, który powierzył jego przygotowanie ówczesnej legendzie designu Raymond Loewy. Urodzony we Francji projektant jest odpowiedzialny za stworzenie m.in. paczki papierosów Lucky Strike, malowanie maszyn vendingowych Coca Coli i autobusów Greyhound oraz logotypów takich marek jak TWA, Exxon czy Shell. Kolor błękitny dominujący na kadłubie Air Force One nie ma żadnego uzasadnienia i pojawił się na żądanie Kennedy'ego, który szczególnie upodobał sobie ten kolor. Napis "United States of America" ciągnący się na całej długości kadłuba jest zapisany fontem Caslon - identycznym do tego, którego użyto w Deklaracji Niepodległości. Wg przedstawionego przez Prezydenta Truma projektu, napis pozostanie w niezmienionym kształcie. W przyszłości górna cześć kadłuba będzie biała, a dolna niebieska. Obie części będą oddzielone wąskim czerwonym paskiem. Na stateczniku pionowym samolotu znajdzie się natomiast duża flaga USA.