Jeśli dzisiejsze trendy ocieplenia się utrzymają, przeciętny sześciolatek będzie musiał zmierzyć się z trzykrotnie większą liczbą katastrof klimatycznych niż jego dziadkowie.

Według badań rzeki trzy razy częściej będą wylewać się ze swoich brzegów, a lasy będą palić dwa razy częściej. Będzie 2,5 razy więcej nieurodzaju i 2,3 razy więcej susz, nie wspominając o siedmiokrotnym wzroście liczby fal upałów.

To tylko niektóre z wyników badań opublikowanych w tym tygodniu w czasopiśmie Science.

Badanie było pierwszym tego rodzaju, które pozwoliło określić ilościowo międzypokoleniowy wpływ zmiany klimatu.

"Dzięki temu badaniu obnażamy fundamentalną niesprawiedliwość zmian klimatu na przestrzeni pokoleń, a także obowiązki dzisiejszych dorosłych i starszych osób przy władzy" - powiedział współautor badania Joeri Rogelj z Grantham Institute for Climate Change and the Environment w Imperial College.

Aby dojść do tych ustaleń, około 37 badaczy z Vrije Universiteit Brussel (VUB), Imperial College of London i Nottingham University określiło ilościowo ryzyko narażenia na niektóre klęski żywiołowe w ciągu całego życia dla każdego pokolenia urodzonego w latach 1960-2020. Modelowali te zagrożenia dla każdego kraju i każdego scenariusza klimatycznego, od wzrostu temperatury na świecie o 1°C do wzrostu temperatury o 3,5°C.

Pomimo ostrzeżeń wyniki badania dają pewną nadzieję. Z danych wynika, że jeśli ocieplenie ograniczy się do 1,5°C, zgodnie z warunkami paryskiego porozumienia klimatycznego, ryzyko ekstremalnych upałów spada o połowę, podczas gdy ryzyko nieurodzaju spada o 11%, a ryzyko suszy o 27%.

Czas ucieka. W sierpniu ONZ opublikowała swoją najdokładniejszą od lat analizę danych klimatycznych i ustaliła, że ​​ograniczenie ocieplenia do 1,5°C lub nawet 2°C może nie być możliwe, jeśli w ciągu najbliższych dwóch dekad nie zostaną podjęte szybkie i drastyczne działania.

"Musimy wykonać ostry zakręt, jeśli chcemy ograniczyć międzypokoleniowe skutki zmian klimatycznych" - powiedział Simon Gosling, inny współautor badania i profesor ryzyka klimatycznego na University of Nottingham. "W tym względzie kluczowe będzie ustalenie ambitniejszych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych na konferencji klimatycznej ONZ w Glasgow w listopadzie tego roku".

Wspomniana konferencja będzie miała kluczowe znaczenie dla ustalenia, czy ludzkość może nadal przestrzegać warunków paryskiego porozumienia klimatycznego.

W wynikach badania wyróżnione zostały również globalne nierówności. Osoby urodzone dziś w Azji Środkowej i Europie będą musiały zmierzyć się z czterokrotnie większą liczbą ekstremalnych zjawisk pogodowych, podczas gdy osoby urodzone w Afryce Subsaharyjskiej będą miały do ​​czynienia z sześciokrotnie większą liczbą tych zjawisk.

Takie rozbieżności odzwierciedlają, w jaki sposób ludzie, którzy wnieśli najmniejszy wkład i którzy mieli najmniej do powiedzenia, odczują najgorsze skutki zmian klimatycznych, powiedział w rozmowie z Washington Post główny autor badania, Wim Thiery.

"Młodzi ludzie są dotknięci kryzysem klimatycznym, ale nie są w stanie podejmować decyzji" - powiedział. "Podczas gdy ludzie, którzy mogą dokonać zmiany, nie poniosą jego konsekwencji".

Badanie zostało opublikowane w połączeniu z raportem organizacji Save the Children International, zatytułowanym Born Into the Climate Crisis, który wzywa światowych liderów do zapewnienia dzieciom prawa do stabilnej przyszłości klimatycznej.

W zeszłym roku amerykański sąd apelacyjny odrzucił pozew 21 młodych Amerykanów, którzy argumentowali, że niepowodzenia ich rządu w łagodzeniu zmian klimatycznych stanowią naruszenie ich praw.

Yolanda Wright, która kieruje działaniami klimatycznymi Save the Children, powiedziała Washington Post, że ma nadzieję, że wyniki badania mogą dać nowe podstawy do podobnych procesów sądowych w przyszłości.

"Teraz, gdy możemy określić ilościowo, w jaki sposób dzieci w swoim życiu zobaczą o wiele więcej tych ekstremalnych zdarzeń... pomaga to w opracowaniu podstaw sprawy" - powiedziała.