Najpopularniejszy portal społecznościowy na globie, kojarzony dotychczas z nieskrępowanym wyrażaniem myśli i własnych poglądów, wytacza wojnę pomówieniom i będzie blokował niektóre reklamy.

Facebook (FB) ogłosił w czwartek, że nie pozwoli rządowym mediom na wyświetlanie reklam w sieciach społecznościowych. Mediom przede wszystkim zagranicznym, ponieważ niektóre z nich traktowane są jako ośrodki manipulacyjne mające spory wpływ na ostateczny wynik wyborów. Blokada ta ma obowiązywać już tego lata, a posunięcie to jest wynikiem koncentracji wysiłków mających na celu zapobieganie ingerencji "sił zewnętrznych" w zbliżające się wybory prezydenckie w USA. Facebook jest krytykowany przez to, że nie wprowadził podobnego rozwiązania już podczas wyborów w 2016 roku. "Już tego lata zaczniemy blokować reklamy pochodzące z publicznych agencji i instytucji z powodu naszej dużej ostrożności, aby zapewnić dodatkową warstwę ochronną przed różnego rodzaju wpływami zagranicznymi w debacie publicznej" - tak brzmi oficjalny komunikat firmy na jej własnym portalu. Wśród placówek, które już za niedługo będą na cenzurowanym są m.in. Russia Today i Sputnik z Rosji, a także chińskie CCTV i Xinhua News. Facebook wygenerował prawie 70 miliardów dolarów przychodów z reklam w 2019 roku, ale jak stwierdzili przedstawiciele najpopularniejszego portalu społecznościowego w czwartek, rządowe media rzadko reklamują się w Stanach Zjednoczonych, co w domyśle ma oznaczać tylko niewielki spadek przychodów.

Ośrodki, w które wycelowany jest niniejszy krok bez skrupułów przystąpiły do ataku i krytyki pomysłu. "USA leżące w łóżku z amerykańskim establishmentem, mówiące reszcie świata, co może, a czego nie może powiedzieć, jest de facto definicją technologicznej dyktatury i cenzury" - powiedziała w oświadczeniu rzeczniczka Russia Today dodając, iż stygmatyzowanie zagranicznych, niezależnych redaktorów serwisów informacyjnych to nic innego jak wspieranie uprzedzeń i ksenofobii. Dodatkowo w czwartek Facebook rozpocznie oznaczanie stron i postów wysyłanych bądź tworzonych przez zagraniczne media dając użytkownikom więcej informacji o tym, kto jest ich twórcą i kto prowadzi te podmioty. O tym rozwiązaniu firma mówiła już w październiku, ma ono zapewnić użytkownikom większą przejrzystość. Decyzja Facebooka o nowej polityce informacyjnej i blokowaniu reklam nastąpiła po tym, jak firma spotkała się z falą krytyki za odmowę usunięcia kontrowersyjnego postu, który wypuścił prezydent Donald Trump. Post dotyczył zamieszek po śmierci George'a Floyda i brzmiał "kiedy rozpoczyna się grabież, rozpoczyna się strzelanina". Firma broniła się jednak, że ​​nie będzie moderować ani usuwać postu Trumpa, ponieważ Facebook wspiera wolność słowa i nie uważa, że ​​powinna być ona arbitrem prawdy.

Jednak inny portal, Twitter, wykazał się bardziej zdecydowanym działaniem i oznaczył dość przerażającego tweeta Trumpa tłumacząc to tym że naruszył on zasady społeczności dotyczące "wychwalania przemocy". Trump zaprzeczył jednoznacznie, jakoby miał podżegać do przemocy. "Uważamy, że ludzie powinni wiedzieć, czy czytane przez nich wiadomości pochodzą z publikacji, które mogą znajdować się pod wpływem rządu" - stwierdził Gleicher, odpowiadający w Facebooku za cyberbezpieczeństwo. Nadchodząca zmiana może wpłynąć na dziesiątki kontrolowanych przez państwo mediów na Facebooku, które mają miliony obserwujących. Dla przykładu chińskie wiadomości Xinhua ma ich ponad 80 milionów, a rosyjskie RT ponad 6 milionów. Facebook nowe zasady ma stosować wobec tych koncernów medialnych, które bezpośrednio służą rządowi. Aby to ustalić, będzie badać finansowanie tych podmiotów, ich strukturę własności i politykę informacyjną. Wolność ma swoje granice - przynajmniej na Facebooku.