Od czasu kryzysu finansowego, który dziesięć lat temu ogarnął Stany Zjednoczone, poziom wynagrodzeń Amerykanów wciąż stoi w miejscu, natomiast koszty utrzymania nieubłaganie idą w górę. A jednak, Departament Pracy USA poinformował w poprzednim tygodniu, że z powodu nieciekawej sytuacji na rynku pracy i niskiej stopy bezrobocia wreszcie zanotowano najwyższy od dekady wzrost płac nominalnych. I choć to bardzo dobra wiadomość dla pracowników, niekoniecznie ucieszą się z niej inwestorzy na amerykańskim rynku akcji, który ostatnio zmaga się z głębokimi spadkami.

Zgodnie z raportem opublikowanym przez Departament Pracy od września zeszłego roku aż do teraz płace tygodniowe i miesięczne w USA poszły w górę o 3,1%, zaś wskaźnik kosztów zatrudnienia (ang. employment cost index) - o 0,8%. Tymczasem w zeszłym roku wzrosły także opłaty związane z wynajmem mieszkań czy z opieką medyczną, przez co podwyżki stają się niemal nieodczuwalne.

Jak już zostało wspomniane, jedną z przyczyn wzrostu wynagrodzeń Amerykanów jest napięta sytuacja na rynku pracy. Pracodawcy mają trudności ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników, a minimalne stawki wynagrodzenia zostają podnoszone przez poszczególne firmy, miasta, a nawet stany. Plusem tych wzrostów jest fakt, że zarobki osób z klasy średniej w końcu zaczną zbliżać się do poziomu wynagrodzeń kadr kierowniczych, minusem - że Rezerwa Federalna USA może odczytać je jako sygnał do zwiększania stóp procentowych w szybszym tempie. Większość inwestorów jest zdania, że wpłynie to negatywnie na rynek akcji.

Janet Yellen, przewodnicząca Fedu w latach 2014 - 2018, wyraziła obawy co do rosnącego deficytu budżetowego i stanu gospodarki Stanów Zjednoczonych. Stwierdziła, że działania rządu federalnego w zakresie długu są niezrównoważone. Zaproponowała więc rozwiązanie: "Gdybym miała magiczną różdżkę, podniosłabym podatki i obcięła wydatki na emerytury". W 2018 roku deficyt budżetowy USA zwiększył się o 17% do 779 mld dolarów i według Yellen będzie rósł w dalszym ciągu, jeśli rząd będzie wydawać więcej pieniędzy na opiekę medyczną i ubezpieczenia socjalne dla emerytów.

Zazwyczaj przy rozwijającej się gospodarce zagrożonej przegrzaniem Rezerwa Federalna skupia się na zwalczaniu inflacji za pomocą podwyżek stóp procentowych. Wyższe stopy przyczyniają się do zmniejszenia zatrudnienia i zapobiegają zbyt szybkiemu przegrzaniu się gospodarki. Oprócz tego zmuszają rząd do zwiększenia wydatków na obligacje skarbowe, co z kolei przekłada się na powiększenie deficytu. W razie przegrzania gospodarki i wzrostu deficytu, ucierpią zarówno inwestorzy na rynku akcji, jak i pracownicy.