Wojska Turcji i Grecji zostały postawione w stan najwyższej gotowości, ponieważ między tymi dwoma krajami z basenu Morza Śródziemnego pojawiają się napięcia związane z obecnością tureckiego statku badawczego na spornych wodach. Obecność tureckiego statku jest częścią większego nacisku ze strony państwa na eksploatację rezerw energetycznych na morzu.

Napięcia w rejonie Morza Śródziemnego koncentrują się wokół złóż węglowodorów w pobliżu Cypru, który stał się centrum trwającego sporu politycznego po tureckiej inwazji na wyspę w 1974 r. Region wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego jest generalnie mocno sporny - nakłada się na tam siebie kilka roszczeń krajów śródziemnomorskich.

Przyczyną wzrostu napięć jest obecność tureckiego statku badawczego Oruç Reis, który prowadzi badania złóż węglowodorów u południowo-zachodnich wybrzeży Cypru, czyli w regionie kraju, który pozostaje niepodległy po tureckiej inwazji. W odpowiedzi na obecność statku siły greckie zostały postawione w stan najwyższej gotowości, a Ateny utrzymują, że nie wycofają się i nie ustąpią Turcji.

"Nasz kraj nikomu nie grozi, ale nie może być szantażowany", powiedział w tej sprawie premier Grecji, Kyriakos Mitsotakis. Dodał też: "Niech wszyscy wiedzą: istnieje ryzyko wypadku, gdy tak wiele sił zbrojnych gromadzi się na ograniczonym obszarze".

Turcja zapewniła również, że nie wycofa się i że będzie chronić swoich praw i interesów w tej kwestii.

W sprawę zaangażowała się także Francja, wysyłając dwa myśliwce i fregatę do tego regionu. Zdaniem francuskiego prezydenta, Emmanuela Macrona, kraj stara się "tymczasowo umocnić francuską siłę wojskową" w posunięciu, które postawi ją ramię w ramię z Grecją, członkiem Unii Europejskiej.

"Sytuacja we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego jest niepokojąca. Jednostronne decyzje Turcji dotyczące poszukiwań ropy wywołują napięcia. Napięcia te muszą się skończyć, aby umożliwić spokojny dialog między krajami, które są sąsiadami i sojusznikami w NATO" - powiedział Macron.