Założyciel i prezes GoPro (GPRO  ), amerykańskiego producenta kamer sportowych, Nick Woodman, otrzyma symbolicznego dolara za swoją pracę w bieżącym roku - tak zadecydował zarząd spółki. Ta decyzja jest spowodowana kiepskimi wynikami finansowymi spółki za poprzedni rok i gwałtownym spadkiem sprzedaży. Ponadto w spółce dokonano redukcji zatrudnienia, a zarząd zdecydował się wycofać z rynku kamer przeznaczonych dla dronów. Pojawiają się pogłoski o możliwym przejęciu GoPro przez większych graczy.

Jeszcze w 2014 roku założyciel i prezes GoPro, czyli Nick Woodman, był jednym z najlepiej opłacanych amerykańskich managerów. Podczas gdy spółka wchodziła na giełdę, Woodman otrzymał pakiet akcji o łącznej wartości 285 milionów dolarów. Jednak złote czasy się skończyły - zarząd zadecydował o obcięciu jego rocznego wynagrodzenia do symbolicznego dolara. Ponadto Woodman nie otrzyma bonusu o wysokości 1,2 miliona dolarów. Ta decyzja była argumentowana kiepskimi wynikami finansowymi - ogółem przychody za 2017 rok wyniosły 1,18 miliarda dolarów, jednak grudniowa sprzedaż spadła o rekordowe 38% - w konsekwencji spółka poniosła stratę w wysokości 182,9 miliona dolarów, co oznacza zwiększenie się straty o 56%. Od początku roku akcje spadły o blisko 36%.

Obecnie prowadzona polityka ochrony cen także doprowadziła do trudnej sytuacji - GoPro zobowiązał się, że zwróci sprzedawcom różnicę wynikającą z obniżenia sugerowanej ceny detalicznej - tak było w przypadku kamery Hero5, która trafiła na rynek w 2016 roku. W ostatnich miesiącach GoPro obniżył cenę kamery HERO do 199 dolarów/199 euro, jednak to może być za mało, aby pozostać konkurencyjnym wobec np. chińskiego Xiaomi.

Spółka przeżywa trudne czasy - w styczniu zarząd zatrudnił konsultantów z JP Morgan (JPM  ) do przeanalizowania obecnych kosztów i możliwości sprzedaży spółki - mowa była o połączeniu z większą firmą w celu uzyskania efektu skali. Kiedyś GoPro był nazywany "jednorożcem" - jego wycena przekraczała 1 miliard dolarów, natomiast teraz jego wartość rynkowa waha się w okolicach 700 milionów dolarów. Niektórzy analitycy rynkowi twierdzą, że GoPro może zostać przejęte przez chińskiego Xiaomi, który zaczyna dominować w wielu segmentach rynkowych. To Xiaomi wprowadził technologię Yi w swoich kamerach 4K+, które mogą konkurować z Hero5 i Hero6 wyprodukowanymi przez GoPro. Przejęcie GoPro przez Xiaomi pozwoliłoby na wejście chińskiego producenta na amerykański rynek.

Obecnie spółka odczuwa silną konkurencję ze strony producentów smartfonów, którzy wyposażają swoje produkty w kamery o dużej rozdzielczości.

GoPro próbowała wykorzystać niszę i zaistnieć na rynku dronów - w 2016 roku wypuściła na rynek drona o nazwie Karma, jednak wielu użytkowników zgłaszało reklamację - dron był bardzo awaryjny i w konsekwencji spółka wstrzymała sprzedaż. Na początku roku spółka poinformowała o redukcji jednej piątej zatrudnienia oraz rezygnacji z planów rozwoju w segmencie dronów. To jest trudny okres dla GoPro - niezadowalające wyniki finansowe, spadek sprzedaży oraz problemy organizacyjne - w ciągu najbliższych miesięcy okaże się, jaka czeka przyszłość GoPro, który rozpoczął modę na kamery sportowe.