Nie milkną echa tragicznego w skutkach koncertu Travisa Scotta podczas jego festiwalu Astroworld. W tle pozwy, kolejna ofiara i pytania o bezpieczeństwo masowych imprez.

Warto jednak przypomnieć, co zdarzyło się podczas niesławnego i koszmarnego festiwalu. 5 listopada 2021 roku podczas pierwszego wieczoru Astroworld Festival, muzycznego wydarzenia założonego przez amerykańskiego rapera Travisa Scotta, doszło do zmiażdżenia tłumu. Wydarzenie odbyło się w NRG Park w Houston w Teksasie. Zginęło dziewięć osób, w tym osiem w noc koncertu. Dziewiąty ciężko ranny uczestnik wydarzenia zmarł 10 listopada. Przyczyny śmierci są w trakcie dochodzenia. Według stanu na dzień 11 listopada 2021 r. z pozostałych 24 hospitalizowanych widzów, dwóch znajdowało się w stanie krytycznym. W szpitalu polowym festiwalowym leczono ponad 300 osób z powodu urazów. Wielu koncertowiczów udokumentowało incydent, zamieszczając filmy i opowiadając o swoich doświadczeniach w mediach społecznościowych.

To właśnie mocne wideo i zdjęcia z wydarzenia umieszczane w social mediach tak bardzo wstrząsały opinią publiczną. Użytkownicy udostępniali materiały, na których można było zobaczyć, jak festiwalowicze proszą ochroniarzy czy operatorów kamer o pomoc, podczas gdy tłum tratował kolejne osoby. Ci jednak zazwyczaj nie reagowali. Wstrząsające były też inne filmiki, gdzie niektórzy z uczestników festiwalu obskakiwali pojazdy ratownicze jadące na pomoc zmiażdżonym. Gdzieniegdzie pojawiały się świadectwa obecnych na Astroworld, którzy mówili, że wydarzenie było nieprzygotowane na taką liczbę osób, a sam tłum i skutki jego rozmiarów mroziły krew w żyłach.

Kontrowersje dotyczą także samego rapera, na którego również posypała się krytyka. Przez prawie 40 minut po tym, jak policja i strażacy z Houston zareagowali na masowe ofiary na piątkowym festiwalu muzycznym Travisa Scotta Astroworld, supergwiazda nadal występowała. Scott ostatecznie zakończył swój występ około 15 do 20 minut przed planowanym czasem. Pozostają jednak pytania, dlaczego nie skończyło się to wcześniej. Scott, jedno z największych nazwisk w muzyce rapowej, zainicjował wydarzenie z promotorami koncertów Live Nation w 2018 roku. Jakiś czas po tragicznym koncercie powiedział w filmie na Instagramie, że nie zdawał sobie sprawy, jak zła była sytuacja w tłumie, podczas gdy on sam występował. Na nagraniu z koncertu widać, jak przerywa swój występ, by poprosić o pomoc dla mdlejącego fana. Jednak w innym filmie można usłyszeć, jak podczas kolejnej przerwy mówi: "Kto kazał przestać? Wszyscy wiecie, po co przyszliście".

Teraz policja i służby pracują nad sprawą, prowadząc dochodzenie. Tymczasem zarówno Travis Scott, jak i organizatorzy, czyli Live Nation, zasypywani są pozwami. Póki co jest ich 35, jak donosi Complex News. Wśród tych pozwów uczestnik festiwalu Kristian Paredes domaga się 1 miliona dolarów od Scotta, Live Nation i Drake'a, którzy pojawili się na pokazie. Patrick Stennis pozywa Live Nation, Scotta, Cactusa Jacka i Harris County Sports & Convention Corporation, a kilka innych przedstawia swoje zarzuty.

Jak informuje TMZ za pośrednictwem uzyskanego Certyfikatu Ubezpieczenia Odpowiedzialności Cywilnej, NRG Park, czyli miejsce wydarzenia, ma polisę ubezpieczeniową obejmującą 26 milionów dolarów, składającą się z 1 miliona w ramach podstawowego ubezpieczenia i 25 milionów dolarów ubezpieczenia z dodatkowym pokryciem.

Dokument nie zawiera żadnych dodatkowych zasad, ale możliwe, że obiekt jest objęty większą liczbą. Nie jest jasne, jakie polisy mają Scott i Live Nation, ale TMZ twierdzi, że jest mało prawdopodobne, aby były w stanie pokryć setki milionów, o które wnioskowano łącznie poprzez samo ubezpieczenie.

Sprawa wciąż jest świeża i póki co nie wiadomo, na kogo zostanie zrzucona odpowiedzialność, jednak już teraz wiadomo, że jest to jedna z największych tragedii w historii koncertów i festiwali.