Joe Biden, prezydent USA, wygłosił swoje pierwsze przemówienie na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. Poruszył kilka ciekawych wątków.

76. Zgromadzenie Ogólne ONZ odbyło się w Nowym Jorku, a Biden wygłosił na nim przemowę, która odbyła się szerokim echem na świecie. Wydarzenie odbyło się w kontekście kryzysu klimatycznego i globalnej pandemii, które zaostrzyły globalne podziały.

W swoim pierwszym przemówieniu do Organizacji Narodów Zjednoczonych prezydent USA Joe Biden wezwał do globalnej współpracy w, jak to sam nazwał, "decydującej dekadzie dla naszego świata". Jego wezwania do jedności pojawiają się pośród napięć z sojusznikami w związku z wycofaniem się USA z Afganistanu i poważnej dyplomatycznej kłótni z Francją w sprawie umowy o okręty podwodne. Potwierdzając swoje poparcie dla demokracji i dyplomacji, Biden powiedział: "Musimy współpracować jak nigdy dotąd".

Biden naciskał na współpracę na wszelkich frontach, mówiąc: "To, czy zdecydujemy się walczyć o naszą wspólną przyszłość, czy nie, będzie odbijać się echem dla przyszłych pokoleń. Mówiąc wprost, stoimy, moim zdaniem, w punkcie zwrotnym w historii". Biden podkreślił podczas przemówienia, że USA "nie dążą do nowej zimnej wojny ani świata podzielonego na sztywne bloki". Stany Zjednoczone, powiedział, "są gotowe do współpracy z każdym narodem, który podejmuje działania i dąży do pokojowego rozwiązania wspólnych wyzwań, nawet jeśli mamy intensywne spory w innych obszarach".

Sala szczytu ONZ, Sekretarz Generalny Ban Ki-moon prezentuje roczny raport dotyczący prac Organizacji Narodów Zjednoczonych
Sala szczytu ONZ, Sekretarz Generalny Ban Ki-moon prezentuje roczny raport dotyczący prac Organizacji Narodów Zjednoczonych

Ta uwaga wydawała się być odpowiedzią dla sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa, który w ten weekend ostrzegł Stany Zjednoczone i Chiny zmierzające do "zimnej wojny, która będzie inna od poprzedniej i prawdopodobnie bardziej niebezpieczna i trudniejsza do opanowania". Prezydent zachwalał także wycofanie się z Afganistanu, które zostało skrytykowane przez sojuszników w kraju i za granicą, mówiąc, że USA kończą "okres nieustępliwej wojny" o "nową erę nieustępliwej dyplomacji".

Stany Zjednoczone ogłosiły również, że do 2024 r. podwoją swoje zobowiązanie dotyczące finansowania powstrzymywania zmian klimatu. Biden zaoferował również kluczową obietnicę w tym temacie, mówiąc, że Stany Zjednoczone zwiększą finansowanie dla krajów rozwijających się do 11,4 mld USD do 2024 r. Oznacza to, że Stany Zjednoczone zaoferują nieco ponad połowę zobowiązania Unii Europejskiej, aby pomóc biedniejszym narodom radzić sobie ze zmianami klimatu. Świat rozwinięty zobowiązał się do dostarczania tym krajom 100 miliardów dolarów rocznie do 2020 roku, ale nadal nie zostało to osiągnięte. Nowe plany mają to zmienić. Spotkało się to z dobrym odzewem wśród sojuszników. Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson - który spotka się z Bidenem w dzień zgromadzenia - pochwalił "ogromny wkład" i powiedział, że Stany Zjednoczone "podniosły się do góry".

Pod koniec swojego pierwszego przemówienia Biden obiecał, że USA będą przewodzić "z naszymi sojusznikami". "Będziemy przewodzić wszystkim największym wyzwaniom naszych czasów, od Covid po klimat, godność ludzką i prawa człowieka, ale nie zrobimy tego sami" - powiedział.

Cała przemowa miała charakter dość koncyliacyjny - Biden ani nie wytykał palcami, ani nie atakował na przykład Chin, wymieniając je z nazwy. Prezydent USA chciał natomiast podkreślić rolę swoich sojuszników, uderzając w tony współpracy. Biden nie miał ostatnio zbyt dobrych miesięcy, ale w swoim przemówieniu chciał jasno zaznaczyć, że wciąż wierzy, że jego hasło, czyli ,,America is back", ma w sobie sporo mocy. A już na pewno chciał przekonać o tym resztę państw na forum międzynarodowym.