Władze USA oczekując równego traktowania amerykańskich linii lotniczych przez Chiny eskalują konflikt, który w szczytowym momencie mógł doprowadzić do całkowitego zawieszenia lotów pomiędzy tymi krajami.

W piątek 5 czerwca amerykański Departament Transportu poinformował, że od 16 czerwca łącznie wszyscy chińscy przewoźnicy lotniczy będą mogli wykonywać tygodniowo jedynie dwa loty do USA. Decyzja ta jest najnowszym, ale najpewniej nie ostatnim wystrzałem w amerykańsko-chińskiej bitwie o rynek lotniczy pomiędzy tymi mocarstwami.

Zarzewiem konfliktu są wytyczne Chińskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego z 12 marca 2020 r. określające zasady, wg których mogą być wykonywane połączenia lotnicze do Chin. Zgodnie z nimi, zagraniczni przewoźnicy mogą wykonywać tylko jeden lot do Chin tygodniowo oraz nie mogą zwiększać swojego oferowania ponad stan, jaki miał miejsce w dniu publikacji tego dekretu tj. 12 marca 2020 r.

Początkowo nie był to duży kłopot dla amerykańskich przewoźników, ponieważ jeszcze w lutym w związku ze spadkiem popytu zawiesiły one wszystkie swoje połączenia do Chin. Zapisy te stały się problematyczne, gdy amerykańskie linie, w miarę poprawy sytuacji epidemiologicznej, chciały wznowić loty do Państwa Środka. Chińskie władze lotnicze odrzuciły ich wnioski uzasadniając je właśnie przepisami z 12 marca, zgodnie z którymi, żadna amerykańska linia nie może uruchomić połączenia do Chin, ponieważ nie wykonywały ich w dn. 12 marca. Udzielenie zgody oznaczałoby zwiększenie oferowania względem poziomu bazowego, co w przypadku amerykańskich linii oznacza zero, co jest niezgodne z chińską polityką lotniczą w czasie pandemii.

Chęć wznowienia lotów do Chin zgłosiły United Airlines (UAL  ) i Delta Air Lines (DAL  ). United opublikował 28 maja w swoim rozkładzie lotów połączenia z San Francisco do Pekinu i Szanghaju oraz z Newark do Pekinu, które miały się rozpocząć 15 czerwca pod warunkiem uzyskania zgód administracyjnych. Z kolei Delta planowała wznowienie lotów z Detroit i Seattle do Szanghaju.

Brak konkurencji ze strony amerykańskich przewoźników jest na rękę chińskim liniom, które w sytuacji bardzo ograniczonej podaży są w stanie ustalać bardzo wysokie ceny. Obecnie loty do USA wykonują czterej chińscy przewoźnicy: Air China, China Eastern, China Southern i Xiamen Airlines. Plany wznowienia połączeń zapowiedziały z kolei Hainan Airlines i Sichuan Airlines.

W reakcji na brak możliwości wznowienia lotów do Chin przez amerykańskie linie, 22 maja amerykański Departament Transportu ogłosił, że wszystkie chińskie linie lotnicze, które będą chciały latać do USA po 16 czerwca, muszą uzyskać złożyć stosowne wnioski. Z kolei 3 czerwca amerykańscy urzędnicy poinformowali, że wszystkie cztery złożone wnioski zostały odrzucone, co oznaczało wstrzymanie ruchu lotniczego między USA a Chinami od 16 czerwca.

Na odpowiedź Chin nie trzeba było długo czekać. Już nazajutrz tamtejszy Urząd Lotnictwa Cywilnego (CAAC) podjął decyzję o złagodzeniu ograniczeń. Zgodnie z najnowszym dekretem, od 8 czerwca zagraniczni przewoźnicy, którzy po 12 marca utracili dostęp do chińskiego rynku, będą mogli wykonywać po 1 połączeniu tygodniowo, co w przypadku linii z USA oznacza zgodę na dwa loty tygodniowo - po jednym dla United Airlines i Delta Air Lines. Istnieje możliwość uzyskania zgody na drugie połączenie tygodniowo, pod warunkiem, że w przeciągu trzech tygodni wykonywania lotów do Chin na pokładzie samolotu danej linii nie będzie ani jednego pasażera z koronawirusem. Chińczycy planują testować wszystkich pasażerów przylatujących.

Przyznanie chińskim liniom możliwości wykonywania maksymalnie dwóch lotów tygodniowo Amerykanie tłumaczą traktowaniem ich w ten sam sposób, co amerykańskich linii przez Chiny. Jednocześnie nie wiadomo, które dwa z czterech obecnie wykonywanych połączeń zostaną zawieszone. Z kolei Chiny odpierają te zarzuty tłumacząc, że ich przepisy obowiązują wszystkich przewoźników zagranicznych, podczas gdy amerykańskie nakładają ograniczenia tylko na przewoźników z Chińskiej Republiki Ludowej.

Ruch lotniczy pomiędzy USA a Chinami reguluje umowa dwustronna zawarta w 1980 r. Amerykański Departament Transportu tłumaczy, że motywacją dla jego działań jest zapewnienie amerykańskim liniom możliwości pełnego korzystania z praw przysługujących im z powyższej umowy. "Zasadniczo niepokoi nas ciągłe jednostronne dyktowanie przez Chiny warunków funkcjonowania rynku regularnych przewozów pasażerskich między USA a Chinami bez poszanowania praw przewoźników amerykańskich wynikających z umowy" czytamy w komunikacie Departamentu Transportu.

Zainteresowanie amerykańskich władz budzą także loty charterowe wykonywane przez chińskich przewoźników, które mają służyć celom repatriacyjnym. Są one wyjęte spod spornych regulacji, ale amerykańscy urzędnicy mają podejrzenia, że de facto są one operacjami o charakterze czystko komercyjnym, co jeszcze mocniej narusza równowagę na rynku.

Rynek lotów między USA a Chinami już wcześniej był zdominowany przez przewoźników z Chin. Jak podaje New York Times na podstawie danych Departamentu Transportu, w 2018 r. z bezpośrednich lotów między USA a Chinami skorzystało 8,5 mln pasażerów. Największy udział w tym rynku posiada Air China (19%) przed United, który przewiózł 17% wszystkich pasażerów. Na piątym miejscu znalazła się Delta z udziałem równym nieznacznie ponad 10%, która uplasowała się China Eastern i China Southern Airlines.

Konflikt dotyczący ruchu lotniczego między Chinami a USA może mieć ciąg dalszy. W sprawę osobiście zaangażował się Donald Trump, który wykazał się ostrym kursem względem władz w Pekinie. Dodatkowo, w miarę rozwoju kampanii wyborczej w USA, ubiegający się o reelekcję prezydent zaostrza swoje stanowisko oskarżając Chiny o wywołanie pandemii COVID-19. Zarazem spór o prawa do wykonywania połączeń lotniczych jest kolejnym osłabieniem relacji gospodarczych pomiędzy obydwoma mocarstwami.